Uścisk dłoni mogłem porónać tylko i wyłącznie do martwej ryby któa wyślizgiwała się z mojej dłoni. Chłopak wyraźnie zestresowany wstał i..
-Kurwa-Jęknął i nagle na mnie leżał. Złapałem go pod pachy i zamarłem patrząc jak się robi cały wiotki, zemdlał.. No okay to.. Skrzywiłem się czując jak kręgosłup daje o sobie znać, powinienem założyć gorset ale nie lubiłem w nim chodzić, wbijał mi się w brzuch..Z głośniejszym jękiem złapałem go pod nogi i uniosłem w stylu "na pannę młodą" Nie był ciężki ale nadal był obicążeniem. Ruszyłem w kierunku domu mrucząc pod nosem o braku odpowiedzialności nad ciałami teraźniejszej młodzieży. Kiedy udało mi się doczłapać do mojej posesji miałem wrażenie ,że całe plecy usypane mam igłami, zdecydowanie muszę isć na masarz .. i to jakiś terapeutyczny bo to zaczyna być okropne. Kopnąłem drzwi i momentalnie w głowie zaśpiewałem "z buta wjerzdżam" Położyłem nowo poznaną osobę na kanapie i wróciłem zamknąć drzwi. Machi wskoczył do domu i wesoło podreptał na swoje posłanie.
-Dzięki, nie przekszadzaj tak jak teraz i będzie ideolo. -Schyliłem się ,żeby ją pogłaskać ale musiałem zrezygnować bo chyba bym się nie wyprostował. Jęknąłem ponownie i powoli złapałem pion.Przeniosłem wzrok na sprawcę tego całęgo zamieszania który dalej zgrywał trupa i pokręciłem głową. Zciągnąłem koszulkę i poszedłem do kuchni po maść na plecy. Kiedy już ją znalazłem i umarłem wewnetrznie z powodu zimnej maści na ciepłych plecach rozpocząłem ją powoli wmasowywać w swoje biedne plecy, dokładnie dolną część pleców. Nagle usłyszałem głośne jeb i
-Co do chuja?! -Najwyraźniej odzyskał przytomność. Wyszedłem z kuchni i nadal masując plecy patrzyłem jak Stasi siada na podłodze opierajac się plecami o kanapę. Przeniosł na mnie wzrok i zamarł.
-Nie licz na to ,ze ci pomogę wstać, niosąc cię tu rozwaliłem sobie plecy na dobre tygodnie.. -Skrzywiłem się na potwierdzenie swoich słów. Popatrzył na mnie i wydawał się łączyć fakty.
-Po co mnie tu przyniosłeś ?
-Bo zemdlałeś w parku? Nie zostawił bym cię tam, jeszcze by sie ktoś toba zainteresował i zgwałcił albo sprzedał na organy -Wzruszyłem ramionami i sięgnąłem po koszulkę któą odwieszałem na krzesło, niestety spadła. Skrzywiłem się na myśl o pochylaniu się i strzeliłem językiem.
-Co jest?-O dziwo wydawał się przytomny i jakoś nie przerażony.
-Nie podniosę jej.. Przynajmniej nie teraz -Mruknąłem i zrezygowany poszedłem i usiadłem na kanapie. Dalej tkwił u moich kolan oparty lecami a wiec i odwrócony nimi do mnie.
-Co ja tu robię ? -Zapytał po chwili .
-Przyniosłem cię księżniczko bo zasłabłeś w parku -Wyciągnąłem rękę i poklepałem miejsce obok siebie.
<stasi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz