wtorek, 20 marca 2018

Od Finneya CD Ursuli

Nie uciekła, więc jest dobrze. Nie ma się czym martwić, najgorsze masz już za sobą. Nie może stać się nic złego. Nie lubi psów, ale do kotów nie ma awersji, no i przeżyła fakt, że zjemy w czyimś mieszkaniu... To brzmi idiotycznie, ale po co mam się rozdrabniać, skoro za jednym podejściem mogę spełnić prośbę znajomej i zaserwować coś pysznego do zjedzenia? Kątem oka spojrzałem na Ulę, która powoli kroczyła za mną, a w pewnym momencie postanowiła się zatrzymać. Odrobinę mnie to zdziwiłem, ale uznałem, że po prostu nie chce się jej błądzić po całym sklepie i poczeka tutaj do czasu, aż skończę wybierać potrzebne produkty. Nie, pomyliłem się. Dziewczyna po prostu wzrokiem wracała do... regału ze słodyczami i najzwyczajniej świecie się zagapiła. Podrapałem się po policzku, nie wiedząc co dokładnie zrobić. Powinienem zapytać, czy coś potrzebuje? Ale czy to już nie będzie przypominać zakupów z matką, która co krok pyta, czy czegoś potrzebujesz, a następnie stwierdza, że nie ci czegoś nie kupi, bo szkoda pieniędzy. Zerknąłem do koszyka, w którym pojawiło się już mleko i trzy dżemy, brakuje tylko kremu czekoladowego i cukru z wanilią. Nie jest źle... Podszedłem do dziewczyny i dopiero teraz zauważyłem, że przez większość czasu wpatruje się w... czekoladowe chrupki? Nie ma przy sobie pieniędzy? Ach no tak, raczej nie spodziewała się tego, że będzie ich potrzebować. Czułem, że to poniekąd moja wina. Gdyby nie ja, żyłaby sobie swoim życiem i nie musiałaby cierpieć z powodu słodkości. Sięgnąłem po cukier i krem z półki, wkładając je do koszyka. Odsunąłem się odrobinę, a Ursula swym mało żywym krokiem, w dodatku odrobinę smętnym, ruszyła w kierunku kasy. Ech, gdyby naprawdę tego chciała, poprosiłaby, prawda? Dlaczego robisz takie problemy, czy coś złego ci zrobiłem? Nie licząc posiadania psa rzecz jasna...
– Potrzebujesz czegoś?
Słysząc mój głos, zatrzymała się w pół kroku i odwróciła niepewnie. Spoglądała, a to na mnie, a to na czekoladowe chrupki. Pokręciła głową, mówiąc, że obejdzie się bez. Zrozumiałem, że odrobinę się speszyła i już nie chciała patrzeć na moją twarz, a więc bez czekania postanowiła opuścić sklep. Westchnąłem ciężko i spokojnie podreptałem w stronę kolejki. Chciałbym również móc wyjść tak po prostu, ale cóż... Posądzą mnie o kradzież i będę mieć problemy, a tego nie chcemy, prawda?
Miałem wrażenie, że zabiłem możliwość rozmowy podczas drogi powrotnej. Nie, żeby cisza mi przeszkadzała, ale nie wiedziałem, co mam sobie myśleć o Ulce. Wyglądała, jakby chciała zamordować połowę świata, ale chyba zawsze tak wygląda... Mam nadzieję, że nie pogłębiłem tego uczucia, czy coś... Zacząłem szukać kluczy po kieszeniach, a kiedy udało mi się je wygrzebać, już było słychać głośne miauczenie pod drzwiami. Odrobinę to denerwuje. Wracasz do domku i nie masz chwili wytchnienia, bo jakiś futrzak pragnie miłości, zabawy... Nie no przepraszam, to całkiem miłe uczucie, wiedząc, że ktoś pragnie twojego towarzystwa. Nie Ula? Zaprosiłem ją do środka i omal się o nią nie zabiłem. Przykucnęła przy kocie, aby móc obdarować go głaskaniem.
– Bo jego właścicielka będzie zazdrosna – zaśmiałem się cichutko. – Chcesz mi pomóc przy naleśnikach, czy wolisz zabawę z kotem?

<Ursula?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt