Czy ja jestem jakąś książką, z której można wszystko wyczytać? Znudziła
mnie rozmowa przez drzwi. Wciągnęłam bagaże do środka, nie zamykając
drzwi. Nie zapraszałam go, ale tak sobie myślałam, że nie odpuści. Tak
też się stało. Niskiego wzrostu blondyn rozejrzał się po korytarzu i
wszedł, zamykając pokój.
- Tak, pierwsza B. Jest coś jeszcze, co chcesz wiedzieć, a ja i tak ci
powiem w niechciany sposób? – zapytałam, będąc lekko zrezygnowana.
Dzisiejszy dzień był męczący, prawie od samego rana w podróży i
pakowanie się, a przede mną rozpakowywanie. Złapałam się za jedną torbę i
zaczęłam w niej grzebać.
-Hym, musiałbym chwilę nad tym pomyśleć, ale na pewno coś się znajdzie…
Właśnie, skąd do nas przybywasz? Raczej ciężko jest tu o kogoś stąd.
-W moich stronach wita się tak…
Wyciągnęłam z dna torby przeszmuglowane wino z winnicy matki i pokazałam chłopakowi.
- Reflektujesz? – zapytałam z przyzwoitości, której dostałam od zmęczenia.
Chciałam się napić po całym dniu. Skoro on pije, to mnie nie wyda,
prawda? A zresztą, mam tylko jedną butelkę. To się ewentualnie szybko
wypije i wywali za okno.
-No pewnie, to znaczy… Poproszę.
Rozejrzałam się po pokoju za jakimś kieliszkiem, ewentualnie szklanką,
ale czego można było się spodziewać po jednogwiazdkowym akademiku. No
nic, mam nadzieję, że mój koleżka nie brzydzi się śliny. Otworzyłam
butelkę otwieraczem z torby i podałam butelkę chłopakowi.
- Domowej roboty.
- W takim razie trzeba spróbować.
Czeslav najpierw powąchał, a później wziął głębokiego łyka. Potrzymał chwilę w buzi i połknął.
- Jakiś smakosz z ciebie win?
- Nie. Sprawdzam, czy niezatrute.
- Daj mi już tę butelkę, też chce się napić. Zmęczona dzisiaj jestem.
Usiedliśmy na rozkładanej kanapie i kończyliśmy butelkę na zmianę.
Czeslav nie umiał długo siedzieć cicho. Ciągle o coś pytał, a ja mu
odpowiadałam. Przestałam myśleć nad tym, co mówię i w pewnym momencie
chłopak zapytał:
- Kolor bielizny?
- Czarny…
Zaraz co? W jednej chwili całe zmęczenie mi przeszło. Spojrzałam na niego i podniosłam głos.
- CO?!
Czeslav się tylko uśmiechał, a ja wewnętrznie się gotowałam ze złości. Z
tego wszystkiego rumieńców dostałam. Chciałam go pobić, ale się
uspokoiłam. Straszny z niego naciągacz. Nie będę się do niego więcej
odzywała. Spojrzałam tylko na prawie pustą butelkę wina. Więcej mu nie
dam! Wypiłam resztę jednym duszkiem. Ale mi się zaczęło wszystko
odbijać.
-Pora na mnie, jutro się rozpakuję i przebiorę, a ty jak iść nie chcesz,
to tam jest podłoga. – wskazałam na przeciwległą ścianę, lecąc na bok.
- Ty już pijana?
- Wcale nie! Tylko głowa mnie boli. To zmiana ciśnienia.
- Ktoś tu słabą głowę ma.
- Chyba ty.
Brak sufitu źle mi wróżył. Chyba jednak przesadziłam. Wyciągnęłam rękę
do przodu, leżąc plecami na kanapie. Było mi teraz wszystko jedno, jaki
ten pokój by nie był, bo było mi po prostu dobrze.
- Co robisz? – zapytał.
-Rozciągam się… w sumie to nie wiem. Co ja tu robię?
Czeslav? Bo mi się pomysły kończą. Ty to dobry jesteś w rozmowach XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz