Byłam rano na treningu. Byłam rano na treningu... byłam... rano... na .... treningu... RANO... NA... TRENINGU.... TRE-NIN-GU!... Te słowa dźwięczały mi w głowie. Jak to ona była na trenignu? Jakim cudem jej nie zobaczyłem? I jakim cudem ona to zobaczyła?! Jak... JAAAK?!?!?!
- Umm - nagle z rozmyśleń wyrwało mnie mruknięcie dziewczyny. Podniosłem wzrok i spojrzałem na nią. Szybko się uśmiechnąłem i zmrużyłem oczy.
– Ooo… OHOO – Podrapałem się po głowie – No co ty! U mnie wszystko gra jak należy. To nic takiego - machnąłem ręką i odchyliłem się do tyłu na oparcie.
Dziewczyna spojrzała na mnie z ukosa i bacznie zmierzyła wzrokiem. Przełknąłem ślinę i uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. Przecież nie powiem jej, że wolałbym, żeby jednak tego nie widziała... i jeszcze ta rozmowa... O SAKRA!
- A ty co tak się szczerzysz? - usłyszałem znajomy głos tuż przy uchu - Mucha Ci zaraz wpadnie do buzi.
Odwróciłem się i spojrzałem na Miśka. Jezu on zawsze wiedział w jakim momencie się pojawić.
- A tak jakoś bro - wstałem szybko - To ten, do zobaczenia później Nori!
- Ches... mamy razem lekcje... nawet teraz - powiedział Michael
- Faktycznie - uśmiechnąłem się i położyłem dłoń na karku - W takim razie widzimy się... eee... teraz
- Umm okej - dziewczyna spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem. Odwróciłem się szybko i wróciłem do ławki. Nieraz tak ciężko było mi rozpoznać emocje innych ludzi... ta mimika... sakra! Padłem ciężko na krzesło i zacząłem drapać się po nosie.
- Co ty odwalasz? - zapytał Misiek siadając koło mnie
- Ja? - spojrzałem na niego pytająco
- Gdyby nie ja, to dalej pewnie byś tam siedział jak kozioł ofiarny!
- Ale co ty teraz? - zmarszczyłem brwi
- Ratuję cię z opresji, śpiochu...
- Jakiej opresji? - jeszcze bardziej zmarszczyłem brwi i spojrzałem na niego zdziwiony. Ja byłem w opresji? Znaczy... chyba tak... w końcu, gdyby nie podszedł to pewnie dalej bym tam siedział i uśmiechał się do Nory... i dalej nie wiedział, co myśli i jak się zachowuje. Hah *zaśmiałem się w myślach* zawsze miałem problemy z takimi osobami... a ta jest jakaś wyjątkowo mmm mało ekspresyjna! O tak to bardzo dobre słowo! Zdecydowanie łatwiej mi zrozumieć, gdy ktoś jest bardzo ekspresyjny... a z takimi osobnikami..... Nagle poczułem dłoń niemca na głowie
- Pff - poczochrał mnie po głowie. - Wcale nie plątałeś się przecież jak u dyrektorki po imprezie przecież, o czym mowa...
- Bro - spojrzałem na niego uważnie - Powiedz mi jak ty rozumiesz ludzi? W sensie... gdy nie okazują tak bardzo emocji... gdy nie widzisz, co czują... są jak takie kamienie. Nigdy nie wiesz, czy w tej chwili jest wesoły, czy smutny...
Michael przełknął ślinę i patrząc na jego twarz widziałem jak intensywnie myśli. Rzadko widywałem go w takiej postaci... hah miła odmiana! Uśmiechnąłem się pod nosem i czekałem na odpowiedź.
Hm... - na dłuższą chwilę zapadło milczenie. - Myślę, że zależy, na ile znam taką osobę, nikt nie jest w końcu kamieniem, nawet jeśli zdaje się go przypominać, więc polegam zazwyczaj na intuicji. Lub pytam wprost, takie przypuszczenia na dłuźszą metę to kiepski pomysł. Skąd takie pytanie w ogóle?
Momentalnie się zarumieniłem i odwróciłem wzrok.
- Bo wiesz - powiedziałem powoli - Jest taka jedna osoba, z którą jak rozmawiam, to w 99% przypadków nie wiem... po prostu nie wiem, co czuje i nie wiem jak się zachować. Nie wiem - pokiwałem głową - to tak jak z sarkazmem, nie rozpoznaję go, a u tej osoby nie rozpoznaję uczuć... Taki wieczny poker face. - podniosłem głowę i spojrzałem na Miśka - Jak mnie to denerwuje i jednocześnie intryguje!
- Ach...chodzi ci o Norę, tak? Cóż, nie dziwię ci się w sumie, ale wiesz, nie musisz przecież wszystkiego wiedzieć. A jeśli chcesz nieco więcej, to zapytaj, u mnie zawsze mówili, ziarnko do ziarnka i zbierze się miarka. Jak oboje będziecie się tak bawić, jedno w poker face, a drugie w zgadywanki... ale wydawało mi się, że jednak jakoś się dogadujecie. Po dzisiejszym już i tak ciężko, Ci się będzie bardziej pogrążyć, wal co ci ślina na język przyniesie i jak czujesz, co chcesz wiedzieć, za to w końcu też kochamy Chesa, nie?
Schowałem twarz w dłoniach i zarumieniłem się jeszcze bardziej... Sakra, czemu ja się rumienię?! Podniosłem wzrok i spojrzałem na zmiennowłosego.
- Bro, dobijasz mnie wiesz... Dzisiaj w nocy jak ty sobie smacznie spałeś, to ja z nią w nocy pisałem... i przez przypadek palnąłem kilka głupot... plus zaprosiłem ją na trening... A teraz sie jeszcze okazało, że była na treningu i zobaczyła jak pięknie oberwałem od Sugi z buta. Naprawdę fantastycznie zaczęła się nasza znajomość! W sumie czym ja się przejmuję... Ejjjj... PODSŁUCHIWAŁEŚ NAS?!
- Ja? A skąd! - wyszczerzył się. - Po prostu bardzo głośno mówiliście, gdy byłem w pobliżu i się mi trochę usłyszało. No... może trochę więcej. A głupotami się nie martw, z tego cię wszyscy znamy, brat! Ja mam za to pytanie, skąd ta nagła panika, co, mój buraku?
Odwróciłem głowę i poczułem jak cała krew napływa mi do twarzy... Dałbym sobie rękę uciąć, że w tym momencie moja twarz, ma jeszcze bardziej intensywny kolor niż włosy. Przełknąłem ślinę i kątem oka zobaczyłem, że pewna niewiasta nam sie przypatruje... SAKRA! Schowałem twarz w dłoniach.
- Ja chyba pójdę do łazienki bro... i chyba w ogóle sobie pójdę...
Zacząłem pakować rzeczy do plecaka. Nagle zacząłem rozkminiać jedną rzecz...
- Panikuję? - spojrzałem pytająco - Ja panikuję? Jak to panikuję? Przecież ja nie panikuję!
- Nie byłeś w opresji, teraz wcale nie panikujesz, IIb nie jest najlepszą klasą na świecie, ja nie maluję, ty się nie czerwienisz, Mariś i Immi to nie dwa cuda świata, tak? Brat, kto ci to uwierzy, ty Romeo buraczany od siedmiu boleści, co?
- Romeo? Buraczany? Od siemiu boleści? COOO?! - zatrzymałem się z piórnikiem w połowie drogi do plecaka - Co ty mówisz? Jaki Romeo? Bro ja tę laskę znam dwa dni! Po za tym hah -uśmiechnąłem się i lekko skinąłem głową- jestem wolnym ptakiem i nie tak łatwo mnie usidlić. Jestem dzikim stworzeniem, które nie chce być oswojone, które cieszy się wolnością, nie spieszno mi do niewoli... po za tym, co to za przyjemność być usidlonym? Chodzi o to, że palnąłem kilka głupot do osoby, z którą jestem w klasie, a chciałbym z nią żyć w dobrych stosunkach i może niekoniecznie chciałbym, żeby widziała mnie w takich kompromitujących sytuacjach... To tak jakby ktoś Ci wparował do łazienki, kiedy jesteś na posiedzeniu. Nie fajne uczucie prawda?
- Dobrze, dobrze, dzikusie nieoswojony, bo ci się zaraz cola zagotuje - Misiek zaśmiał się - Czekaj...jak to wparowal do łazienki, co wyście odwalili?
Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się słabo...
- Nic nie odwaliliśmy... to ja odwaliłem - dotknąłem guza na głowie - Widzisz to? Zarobiłem go rano na treningu jak Suga mnie walnął butem, a Nora to widziała... i jeszcze jak mi o tym powiedziała... po prostu trochę się przeraziłem - pokiwałem głową - Po co ja sie w ogóle do tej dziewczyny odzywałem... To wszystko przez to co było wczoraj... ty poszedłeś spać, ja nie mogłem zasnąć, Nahty się uczył... a ona była dostępna... - złapałem za plecak i energicznie pokiwałem głową - Sakra nie ważne, idę, skoczę szybciej do pracy.
Przepchnąłem się za krzesłem, na którym siedział Bro i ruszyłem w stronę drzwi. W połowie drogi, coś zaskoczyło we mnie. Odwróciłem się na pięcie i podszedłem do Nory.
- Przepraszam - uśmiechnałem się słabo - Przepraszam za wszystko...
Nie czekając na jakąkolwiek reakcję, szybko opuściłem klasę i ruszyłem prosto do lodziarni.
~~~
- Proszę bardzo, smacznego życzę i zapraszamy ponownie! - uśmiechnąłem się szeroko wręczając jakimś dzieciakom ich lody. Młodzież szybko zgarnęła swoje rzeczy i opuściła lokal. Zostałem sam... Westchnałęm głośno i padłem na krzesło. Chwila wolnego! Wyciągnąłem z kieszeni telefon i zajrzałem na twarzową książkę. Na klasową grupę wstawiono jakieś materiały na egzamin z hiszpańskiego... sakra znowu kolejna jedynka się szykuje. Wszedłem w wiadomości i od razu wyskoczyła mi twarz zmiennowłosego.
< Przychodzisz dzisiaj do pracy?
> Nie, dzisiaj się trochę pouczę
< W porządku, ja zostaję do 22, miłej nauki!
Szybko przełączyłem na następną konwersację... och... Tym razem patrzyłem na pewną norweżkę... Przygryzłem wargę i napisałem
< Przepraszam raz jeszcze
Odłożyłem telefon, gdy nagle zawibrował. Byłem w szoku, gdy zobaczyłem odpowiedź od Nory. Już? Przed chwilą była jeszcze niedostępna...
> Za co?
Jak to za co? No jak to za co?!
< Za wszystko
< Za wszystko co powiedziałem i zrobiłem, to nie powinno mieć miejsca
< Powinienem siedzieć cicho...
> Och
> Nie masz za co
Jak to nie mam za co? Sakra! Znowu nikt mnie nie rozumie... westchnąłęm głośno i zastanawiałem się już jak napisać jej w dość prosty sposób, że lepiej by było, gdybyśmy ze sobą wtedy nie rozmawiali... i jeszcze za to przerażenie... spojrzałem na ekran i zatkało mnie. Poczułem jak oblewa mnie zimny i po plecach przechodzą ciarki. Gdy kątem oka zobaczyłem swoje odbicie w lustrze, byłem cały blady...
> Wolny ptaku
Trzęsącą się dłonią zacząłem pisać odpowiedź.
< Słyszałaś to?
> Uhum
Przełknąłem ślinę i zacząłem szybko myśleć... Przecież... jezu ja nazwałem ją kamieniem!
< Czy możesz przyjść do mnie do pracy?
< Musimy porozmawiać w cztery oczy...
<Nora?>
- Umm - nagle z rozmyśleń wyrwało mnie mruknięcie dziewczyny. Podniosłem wzrok i spojrzałem na nią. Szybko się uśmiechnąłem i zmrużyłem oczy.
– Ooo… OHOO – Podrapałem się po głowie – No co ty! U mnie wszystko gra jak należy. To nic takiego - machnąłem ręką i odchyliłem się do tyłu na oparcie.
Dziewczyna spojrzała na mnie z ukosa i bacznie zmierzyła wzrokiem. Przełknąłem ślinę i uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. Przecież nie powiem jej, że wolałbym, żeby jednak tego nie widziała... i jeszcze ta rozmowa... O SAKRA!
- A ty co tak się szczerzysz? - usłyszałem znajomy głos tuż przy uchu - Mucha Ci zaraz wpadnie do buzi.
Odwróciłem się i spojrzałem na Miśka. Jezu on zawsze wiedział w jakim momencie się pojawić.
- A tak jakoś bro - wstałem szybko - To ten, do zobaczenia później Nori!
- Ches... mamy razem lekcje... nawet teraz - powiedział Michael
- Faktycznie - uśmiechnąłem się i położyłem dłoń na karku - W takim razie widzimy się... eee... teraz
- Umm okej - dziewczyna spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem. Odwróciłem się szybko i wróciłem do ławki. Nieraz tak ciężko było mi rozpoznać emocje innych ludzi... ta mimika... sakra! Padłem ciężko na krzesło i zacząłem drapać się po nosie.
- Co ty odwalasz? - zapytał Misiek siadając koło mnie
- Ja? - spojrzałem na niego pytająco
- Gdyby nie ja, to dalej pewnie byś tam siedział jak kozioł ofiarny!
- Ale co ty teraz? - zmarszczyłem brwi
- Ratuję cię z opresji, śpiochu...
- Jakiej opresji? - jeszcze bardziej zmarszczyłem brwi i spojrzałem na niego zdziwiony. Ja byłem w opresji? Znaczy... chyba tak... w końcu, gdyby nie podszedł to pewnie dalej bym tam siedział i uśmiechał się do Nory... i dalej nie wiedział, co myśli i jak się zachowuje. Hah *zaśmiałem się w myślach* zawsze miałem problemy z takimi osobami... a ta jest jakaś wyjątkowo mmm mało ekspresyjna! O tak to bardzo dobre słowo! Zdecydowanie łatwiej mi zrozumieć, gdy ktoś jest bardzo ekspresyjny... a z takimi osobnikami..... Nagle poczułem dłoń niemca na głowie
- Pff - poczochrał mnie po głowie. - Wcale nie plątałeś się przecież jak u dyrektorki po imprezie przecież, o czym mowa...
- Bro - spojrzałem na niego uważnie - Powiedz mi jak ty rozumiesz ludzi? W sensie... gdy nie okazują tak bardzo emocji... gdy nie widzisz, co czują... są jak takie kamienie. Nigdy nie wiesz, czy w tej chwili jest wesoły, czy smutny...
Michael przełknął ślinę i patrząc na jego twarz widziałem jak intensywnie myśli. Rzadko widywałem go w takiej postaci... hah miła odmiana! Uśmiechnąłem się pod nosem i czekałem na odpowiedź.
Hm... - na dłuższą chwilę zapadło milczenie. - Myślę, że zależy, na ile znam taką osobę, nikt nie jest w końcu kamieniem, nawet jeśli zdaje się go przypominać, więc polegam zazwyczaj na intuicji. Lub pytam wprost, takie przypuszczenia na dłuźszą metę to kiepski pomysł. Skąd takie pytanie w ogóle?
Momentalnie się zarumieniłem i odwróciłem wzrok.
- Bo wiesz - powiedziałem powoli - Jest taka jedna osoba, z którą jak rozmawiam, to w 99% przypadków nie wiem... po prostu nie wiem, co czuje i nie wiem jak się zachować. Nie wiem - pokiwałem głową - to tak jak z sarkazmem, nie rozpoznaję go, a u tej osoby nie rozpoznaję uczuć... Taki wieczny poker face. - podniosłem głowę i spojrzałem na Miśka - Jak mnie to denerwuje i jednocześnie intryguje!
- Ach...chodzi ci o Norę, tak? Cóż, nie dziwię ci się w sumie, ale wiesz, nie musisz przecież wszystkiego wiedzieć. A jeśli chcesz nieco więcej, to zapytaj, u mnie zawsze mówili, ziarnko do ziarnka i zbierze się miarka. Jak oboje będziecie się tak bawić, jedno w poker face, a drugie w zgadywanki... ale wydawało mi się, że jednak jakoś się dogadujecie. Po dzisiejszym już i tak ciężko, Ci się będzie bardziej pogrążyć, wal co ci ślina na język przyniesie i jak czujesz, co chcesz wiedzieć, za to w końcu też kochamy Chesa, nie?
Schowałem twarz w dłoniach i zarumieniłem się jeszcze bardziej... Sakra, czemu ja się rumienię?! Podniosłem wzrok i spojrzałem na zmiennowłosego.
- Bro, dobijasz mnie wiesz... Dzisiaj w nocy jak ty sobie smacznie spałeś, to ja z nią w nocy pisałem... i przez przypadek palnąłem kilka głupot... plus zaprosiłem ją na trening... A teraz sie jeszcze okazało, że była na treningu i zobaczyła jak pięknie oberwałem od Sugi z buta. Naprawdę fantastycznie zaczęła się nasza znajomość! W sumie czym ja się przejmuję... Ejjjj... PODSŁUCHIWAŁEŚ NAS?!
- Ja? A skąd! - wyszczerzył się. - Po prostu bardzo głośno mówiliście, gdy byłem w pobliżu i się mi trochę usłyszało. No... może trochę więcej. A głupotami się nie martw, z tego cię wszyscy znamy, brat! Ja mam za to pytanie, skąd ta nagła panika, co, mój buraku?
Odwróciłem głowę i poczułem jak cała krew napływa mi do twarzy... Dałbym sobie rękę uciąć, że w tym momencie moja twarz, ma jeszcze bardziej intensywny kolor niż włosy. Przełknąłem ślinę i kątem oka zobaczyłem, że pewna niewiasta nam sie przypatruje... SAKRA! Schowałem twarz w dłoniach.
- Ja chyba pójdę do łazienki bro... i chyba w ogóle sobie pójdę...
Zacząłem pakować rzeczy do plecaka. Nagle zacząłem rozkminiać jedną rzecz...
- Panikuję? - spojrzałem pytająco - Ja panikuję? Jak to panikuję? Przecież ja nie panikuję!
- Nie byłeś w opresji, teraz wcale nie panikujesz, IIb nie jest najlepszą klasą na świecie, ja nie maluję, ty się nie czerwienisz, Mariś i Immi to nie dwa cuda świata, tak? Brat, kto ci to uwierzy, ty Romeo buraczany od siedmiu boleści, co?
- Romeo? Buraczany? Od siemiu boleści? COOO?! - zatrzymałem się z piórnikiem w połowie drogi do plecaka - Co ty mówisz? Jaki Romeo? Bro ja tę laskę znam dwa dni! Po za tym hah -uśmiechnąłem się i lekko skinąłem głową- jestem wolnym ptakiem i nie tak łatwo mnie usidlić. Jestem dzikim stworzeniem, które nie chce być oswojone, które cieszy się wolnością, nie spieszno mi do niewoli... po za tym, co to za przyjemność być usidlonym? Chodzi o to, że palnąłem kilka głupot do osoby, z którą jestem w klasie, a chciałbym z nią żyć w dobrych stosunkach i może niekoniecznie chciałbym, żeby widziała mnie w takich kompromitujących sytuacjach... To tak jakby ktoś Ci wparował do łazienki, kiedy jesteś na posiedzeniu. Nie fajne uczucie prawda?
- Dobrze, dobrze, dzikusie nieoswojony, bo ci się zaraz cola zagotuje - Misiek zaśmiał się - Czekaj...jak to wparowal do łazienki, co wyście odwalili?
Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się słabo...
- Nic nie odwaliliśmy... to ja odwaliłem - dotknąłem guza na głowie - Widzisz to? Zarobiłem go rano na treningu jak Suga mnie walnął butem, a Nora to widziała... i jeszcze jak mi o tym powiedziała... po prostu trochę się przeraziłem - pokiwałem głową - Po co ja sie w ogóle do tej dziewczyny odzywałem... To wszystko przez to co było wczoraj... ty poszedłeś spać, ja nie mogłem zasnąć, Nahty się uczył... a ona była dostępna... - złapałem za plecak i energicznie pokiwałem głową - Sakra nie ważne, idę, skoczę szybciej do pracy.
Przepchnąłem się za krzesłem, na którym siedział Bro i ruszyłem w stronę drzwi. W połowie drogi, coś zaskoczyło we mnie. Odwróciłem się na pięcie i podszedłem do Nory.
- Przepraszam - uśmiechnałem się słabo - Przepraszam za wszystko...
Nie czekając na jakąkolwiek reakcję, szybko opuściłem klasę i ruszyłem prosto do lodziarni.
~~~
- Proszę bardzo, smacznego życzę i zapraszamy ponownie! - uśmiechnąłem się szeroko wręczając jakimś dzieciakom ich lody. Młodzież szybko zgarnęła swoje rzeczy i opuściła lokal. Zostałem sam... Westchnałęm głośno i padłem na krzesło. Chwila wolnego! Wyciągnąłem z kieszeni telefon i zajrzałem na twarzową książkę. Na klasową grupę wstawiono jakieś materiały na egzamin z hiszpańskiego... sakra znowu kolejna jedynka się szykuje. Wszedłem w wiadomości i od razu wyskoczyła mi twarz zmiennowłosego.
< Przychodzisz dzisiaj do pracy?
> Nie, dzisiaj się trochę pouczę
< W porządku, ja zostaję do 22, miłej nauki!
Szybko przełączyłem na następną konwersację... och... Tym razem patrzyłem na pewną norweżkę... Przygryzłem wargę i napisałem
< Przepraszam raz jeszcze
Odłożyłem telefon, gdy nagle zawibrował. Byłem w szoku, gdy zobaczyłem odpowiedź od Nory. Już? Przed chwilą była jeszcze niedostępna...
> Za co?
Jak to za co? No jak to za co?!
< Za wszystko
< Za wszystko co powiedziałem i zrobiłem, to nie powinno mieć miejsca
< Powinienem siedzieć cicho...
> Och
> Nie masz za co
Jak to nie mam za co? Sakra! Znowu nikt mnie nie rozumie... westchnąłęm głośno i zastanawiałem się już jak napisać jej w dość prosty sposób, że lepiej by było, gdybyśmy ze sobą wtedy nie rozmawiali... i jeszcze za to przerażenie... spojrzałem na ekran i zatkało mnie. Poczułem jak oblewa mnie zimny i po plecach przechodzą ciarki. Gdy kątem oka zobaczyłem swoje odbicie w lustrze, byłem cały blady...
> Wolny ptaku
Trzęsącą się dłonią zacząłem pisać odpowiedź.
< Słyszałaś to?
> Uhum
Przełknąłem ślinę i zacząłem szybko myśleć... Przecież... jezu ja nazwałem ją kamieniem!
< Czy możesz przyjść do mnie do pracy?
< Musimy porozmawiać w cztery oczy...
<Nora?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz