poniedziałek, 25 września 2017

Od Astrid DO Michaela

Pierwszy dzień w nowej szkole. Poprzednia nie była najlepszym trafem. Mam nadzieję, że tu będzie lepiej. Patrząc na status szkoły, to ludzi dzieli się na uzdolnionych i bogatych jak ja. Raczej powinnam sobie znaleźć towarzystwo, nie takie jak ze wczorajszej nocy. Eh, głęboki oddech i głowa do góry. Otworzyłam drzwi od Sali lekcyjnej, gdzie znajdować się miała moja przyszła klasa.
- Pierwsza B? – zapytałam.
- Tak, proszę. – dostałam zaproszenie od nauczyciela.
Nie raz przedstawiałam się klasie, ale i tak byłam zdziwiona. Jej frekwencja wynosiła tylko dwóch chłopaków i dwie dziewczyny. Są jacyś nieobecni?
- Miło mi was poznać. Ja jestem Astrid i od dzisiaj będę do tej klasy przynależała.
Stara jak świat formułka niezapewniająca niczego. Nie lubię przesiadywać na lekcjach. Wyjątkiem jest poezja i dlatego wybrałam sobie taki, a nie inny profil.
- Ze wzajemnością, zajmij sobie miejsce. – nauczyciel wskazał grupkę.
Usiadłam na tyłach, czyli w trzeciej ławce. Dwie wcześniej były zajęte przez siedzące parami osoby. Miłość, nie miłość? To pierwsza klasa. Siedzą tak pewnie dla oszczędności głosu nauczyciela, prawda?
Nowe zawsze interesuje, ciekawi i przyciąga, ale nie kogoś, kto szkoły zmienia tak często, jak ja. Nie zależy mi na wynikach w nauce. Moja przyszłość od dawna jest już ułożona. Jako jedynaczka, jestem jedyną spadkobierczynią majątku rodziców. Mnie zależy na dobrej zabawie i przy dobrych wiatrach prawdziwym przyjacielu, czy też przyjaciółce. Każda poprzednia szkoła na długo zapamięta moje nazwisko.
Zajęcia minęły bez szwanku, poznałam te cztery osóbki i dowiedziałam się, że to cała nasza „liczna” klasa. Nie zapamiętałam ich imion. Nie szczególnie zapadli mi w pamięć. Po zajęciach opuściłam swoich klasowych przyjaciół i udałam się do sali „miłośników sztuki”. Była przerwa obiadowa, ale nie czułam się głodna. Ze sobą noszę własne jedzenie.
Liczyłam na to, że nikogo w pomieszczeniu nie będzie i będę mogła sama się po niej rozejrzeć i zdecydować, czy będzie mi odpowiadało spędzanie tam czasu. W środku był chłopak, rudawy przystojniak stojący przy sztaludze. Stał bokiem do mnie i chyba mnie nie zobaczył, jak weszłam. Zajęty był malowaniem. Idąc w jego stronę, oglądałam dzieła innych uczniów, które wisiały na ścianach. Zatrzymałam się obok i zerknęłam, co maluje. Ja osobiście wolę ołówek, bo nie idzie mi malowanie, ale przepadam za obrazami. Spostrzegłam się, że maluje jakiś krajobraz zza okna. Widok był warty uchwycenia. Był to szkolny park „Green Heels”. Cofnęłam się o kilka kroków i zrobiłam mu zdjęcie, jak stoi przy sztaludze. Zapomniałam, że dźwięk od aparatu mam włączony.
Chłopak maznął pędzlem po płótnie. Już wiem, że i tu przyjaciela nie będę miała.
- Przepraszam! Nie chciałam przeszkadzać. Tylko się rozglądałam, Astrid jestem. – zachowywałam spokój, chociaż moje serce nie chciało ze mną współpracować.

Miś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt