Dziewczyna na dłuższą chwilę zamarła w bezruchu, jak sarna która wyczuła obecność drapieżnika. Zaciekawiony, nie ruszyłem się, czekając na to co zrobi.
W końcu drgnęła i weszła do sali muzycznej, trochę zbyt energicznym krokiem udając się do rogu sali i tam rozpakowując niesioną gitarę. Obserwowałem w ciszy, jak nastraja instrument, widocznie udając że mnie nie ma z pokoju. Z westchnieniem w końcu wyszedłem, wiedząc że chociaż gitara była już nastrojona, ta dziewczyna nie zacznie grać, póki będę tego świadkiem.
Po wyjściu z sali muzycznej ruszyłem w stronę schodów z zamiarem powrotu do domu, ale zanim pokonałem połowę drogi na zewnątrz, zorientowałem się że nie wziąłem ze sobą torby. Było to dość niezwykłe, zważając na fakt że zawsze uważałem na swoje rzeczy.
Musiałem być zmęczony...
Z westchnieniem zawróciłem i ponownie pokonałem drogę do sali muzycznej. Kiedy wszedłem do niej ponownie, owa nieznana mi dziewczyna była w trakcie grania utworu. Co ciekawe, tak bardzo się w to wciągnęła, że nawet nie zauważyła mojego wejścia, ani faktu, że zamiast wyjść, oparłem się o bok fortepianu, słuchając granej przez nią melodii.
Kiedy skończyła i uniosła wzrok na mnie, nagle czar transu prysł i prawie spadła z krzesła.
Powstrzymałem chichot.
- Ładna interpretacja. - pochwaliłem zamiast tego, uśmiechając się półgębkiem.
Isabelle?
W końcu drgnęła i weszła do sali muzycznej, trochę zbyt energicznym krokiem udając się do rogu sali i tam rozpakowując niesioną gitarę. Obserwowałem w ciszy, jak nastraja instrument, widocznie udając że mnie nie ma z pokoju. Z westchnieniem w końcu wyszedłem, wiedząc że chociaż gitara była już nastrojona, ta dziewczyna nie zacznie grać, póki będę tego świadkiem.
Po wyjściu z sali muzycznej ruszyłem w stronę schodów z zamiarem powrotu do domu, ale zanim pokonałem połowę drogi na zewnątrz, zorientowałem się że nie wziąłem ze sobą torby. Było to dość niezwykłe, zważając na fakt że zawsze uważałem na swoje rzeczy.
Musiałem być zmęczony...
Z westchnieniem zawróciłem i ponownie pokonałem drogę do sali muzycznej. Kiedy wszedłem do niej ponownie, owa nieznana mi dziewczyna była w trakcie grania utworu. Co ciekawe, tak bardzo się w to wciągnęła, że nawet nie zauważyła mojego wejścia, ani faktu, że zamiast wyjść, oparłem się o bok fortepianu, słuchając granej przez nią melodii.
Kiedy skończyła i uniosła wzrok na mnie, nagle czar transu prysł i prawie spadła z krzesła.
Powstrzymałem chichot.
- Ładna interpretacja. - pochwaliłem zamiast tego, uśmiechając się półgębkiem.
Isabelle?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz