- Rosemary - odpowiedziałam i skłoniłam się lekko ignorując wyciągniętą rękę chłopaka.
Nauczyłam sie już, że wystarczy przedstawić się tylko Rosemary. Ludzie zazwyczali dziwnie reagowali na moje liczne imiona. Zaś co do rąk, to nigdy ich nikomu nie podawałam. Taki niegrzeczny zwyczaj.
- Jesteś tu nowa? - zapytał i cofnął rękę.
- Tak, przyjechałam parę tygodni temu.
- Jesteś w jakimś klubie?
- W jeździeckim.
- To ciekawe - stwierdził - nigdy cię nie widziałem w stajni, ani na treningu.
- Jeszcze nie miałam okazji tam pójść - powiedziałam zgodnie z prawdą - Mam nadzieję, że dzisiaj mi się uda.
Nagle głośno rozbrzmiał dzwonek. Wzdrygnęłam się zaskoczona. Metaliczny dźwięk oznaczający początek lekcji zawsze był dla niej nieprzyjemny. Skłoniła się i grzecznie pożegnała z nowo poznanym chłopakiem.
~Parę godzin później~
Po skończonych lekcjach postanowiłam wreszcie wybrać się do stajni. Przebrałam się w ciepłą bieliznę termoaktywną, szaroczarne bryczesy i gruby, obcisły polar, po czym wzięłam cały swój sprzęt i wyszłam z pokoju. Odziwo wygląd dziewczyny w stroju do jazdy konnej z 120 centymetrowym batem w ręku i kaskiem na głowie nie wzbudził zbyt dużego zainteresowania wśród nielicznych uczniów spacerujących po dworze. Dotarła do stajni. Schludny, wielki budynek zrobił na mnie dobre wrażenie. Boksy były duże, ze świeżą ściółką, a konie przystrzyżone według własnych potrzeb. Nabrałam ochoty, aby wybrać jakiegokolwiek wierzchowca i dosiąść go jak najszybciej. Nie wiedziałam jednak, jakie konie są prywatne, i jak wyglądają tutaj treningi. Wtedy dostrzegłam poznanego rano chłopaka stojącego przy jednym z boksów. Podeszłam do niego...
Nikodem?
Nauczyłam sie już, że wystarczy przedstawić się tylko Rosemary. Ludzie zazwyczali dziwnie reagowali na moje liczne imiona. Zaś co do rąk, to nigdy ich nikomu nie podawałam. Taki niegrzeczny zwyczaj.
- Jesteś tu nowa? - zapytał i cofnął rękę.
- Tak, przyjechałam parę tygodni temu.
- Jesteś w jakimś klubie?
- W jeździeckim.
- To ciekawe - stwierdził - nigdy cię nie widziałem w stajni, ani na treningu.
- Jeszcze nie miałam okazji tam pójść - powiedziałam zgodnie z prawdą - Mam nadzieję, że dzisiaj mi się uda.
Nagle głośno rozbrzmiał dzwonek. Wzdrygnęłam się zaskoczona. Metaliczny dźwięk oznaczający początek lekcji zawsze był dla niej nieprzyjemny. Skłoniła się i grzecznie pożegnała z nowo poznanym chłopakiem.
~Parę godzin później~
Po skończonych lekcjach postanowiłam wreszcie wybrać się do stajni. Przebrałam się w ciepłą bieliznę termoaktywną, szaroczarne bryczesy i gruby, obcisły polar, po czym wzięłam cały swój sprzęt i wyszłam z pokoju. Odziwo wygląd dziewczyny w stroju do jazdy konnej z 120 centymetrowym batem w ręku i kaskiem na głowie nie wzbudził zbyt dużego zainteresowania wśród nielicznych uczniów spacerujących po dworze. Dotarła do stajni. Schludny, wielki budynek zrobił na mnie dobre wrażenie. Boksy były duże, ze świeżą ściółką, a konie przystrzyżone według własnych potrzeb. Nabrałam ochoty, aby wybrać jakiegokolwiek wierzchowca i dosiąść go jak najszybciej. Nie wiedziałam jednak, jakie konie są prywatne, i jak wyglądają tutaj treningi. Wtedy dostrzegłam poznanego rano chłopaka stojącego przy jednym z boksów. Podeszłam do niego...
Nikodem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz