Odwróciłam się na pięcie i zanurkowałam w boczną alejkę. Od małego miałam bzika na punkcie książek. Nic dziwnego, skoro tylko książki nie mogły stworzyć zagrożenia dla mojego zdrowia.... no chyba że horrory...
Właściwie chwilę zajęło mi dotarcie do działu filozoficznego. Za sobą słyszałam kroki, więc doszłam do wniosku, że Izaya cały czas za mną szedł.
- Polecisz jakąś książkę filozoficzną? - zapytałam, opierając się o drabinkę. Mój towarzysz przystanął i postukał się w policzek.
- Książę, Machiavelliego? - podsunął.
- Czytałam. - mruknęłam.
- Konstytucja wolności, Hayka?
Zamrugałam.
- Nie znam. Jak ma na imię? - spytałam, prostując się.
- Friedrich.
Odwróciłam się w stronę drabinki i pociągnęłam ją w lewo, żeby dotrzeć do litery H, po czym wspięłam się szczebelki.
- Tylko uważaj... - Izaya ostrzegł, a ja skinęłam głową, szukając wzrokiem "H.F" jest! sięgnęłam na prawo od drabinki, ale miałam za krótką rękę. Spróbowałam raz jeszcze, ale tylko przejechałam palcami po okładce. Kiedy sięgnęłam po raz trzeci, drabina nagle się poruszyła i przesunęła w prawo, w związku z czym przywarłam do niej całym ciałem.
- Izaya! - rzuciłam mordercze spojrzenie na dół, gdzie chłopak trzymał drabinkę.
- Jak nie można dosięgnąć książki, przesuwa się drabinkę, a nie schodzi się z niej na półkę. - odpowiedział po części rozbawiony, po części poirytowany.
Napełniłam policzki powietrzem i wzięłam książkę do ręki.
Izaya?
Właściwie chwilę zajęło mi dotarcie do działu filozoficznego. Za sobą słyszałam kroki, więc doszłam do wniosku, że Izaya cały czas za mną szedł.
- Polecisz jakąś książkę filozoficzną? - zapytałam, opierając się o drabinkę. Mój towarzysz przystanął i postukał się w policzek.
- Książę, Machiavelliego? - podsunął.
- Czytałam. - mruknęłam.
- Konstytucja wolności, Hayka?
Zamrugałam.
- Nie znam. Jak ma na imię? - spytałam, prostując się.
- Friedrich.
Odwróciłam się w stronę drabinki i pociągnęłam ją w lewo, żeby dotrzeć do litery H, po czym wspięłam się szczebelki.
- Tylko uważaj... - Izaya ostrzegł, a ja skinęłam głową, szukając wzrokiem "H.F" jest! sięgnęłam na prawo od drabinki, ale miałam za krótką rękę. Spróbowałam raz jeszcze, ale tylko przejechałam palcami po okładce. Kiedy sięgnęłam po raz trzeci, drabina nagle się poruszyła i przesunęła w prawo, w związku z czym przywarłam do niej całym ciałem.
- Izaya! - rzuciłam mordercze spojrzenie na dół, gdzie chłopak trzymał drabinkę.
- Jak nie można dosięgnąć książki, przesuwa się drabinkę, a nie schodzi się z niej na półkę. - odpowiedział po części rozbawiony, po części poirytowany.
Napełniłam policzki powietrzem i wzięłam książkę do ręki.
Izaya?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz