poniedziałek, 11 stycznia 2016

Od Ophelii Cd. Izayi

Przez chwilę milczałam.
- Byłam zła na Xaviera. - skręciliśmy w boczną uliczkę
- Można wiedzieć dlaczego? - drążył Izaya.
- Jest zbyt nadopiekuńczy. - westchnęłam - Najpierw uważał że nie powinnam dzisiaj była iść do szkoły i że zamiast tego powinnam byla odpocząć jeszcze jeden dzień po chorobie, a kiedy go udobruchałam, podstępem zmusił mnie żebym obiecała mu bardziej udzielać sie społecznie.
- A, czyli o tę obietnicę pytać nie muszę. - skwitował brunet.
Odwróciłam wzrok.
- Mhmm. - przystanęliśmy, gdy po naszej prawej stronie ukazał sie dość obszerny, półkolisty budynek - To audytorium. Odbywają się w nim niektóre lekcje i uniwersyteckie wykłady z projektu zajęć wyższych dla bardzo uzdolnionych uczniów. Zwykle ciągają na nie trzecie i czwarte klasy, chociaż zdarzają się też przypadki że wraz z nimi zapraszani są pojedynczy uczniowie z młodszych klas...
- Często się to odbywa? - zaciekawił się Izaya.
- Raz na miesiąc lub dwa. - odparłam i ruszyłam dalej.
- Naprawdę jesteś tym "szkolnym przewodnikiem"? - mój towarzysz zmienił temat, cały czas idąc krok za mną.
- Taaak, podobno znam szkołę najbardziej szczegółowo. Zresztą nic dziwnego, bo nie wracam na wakacje i ferie do rodziny. Muszę wtedy coś robić. - odpowiedziałam z rezygnacją.
- Dlaczego?
- Rodzice pracują w Stanach, nie mają dla mnie dużo czasu, a sama nie bawiłabym się dobrze ich wielkiej, pustej posiadłości... - mruknęłam.

Izaya :v? Nwm, jakoś tak na chwilę straciłam wenę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt