środa, 27 stycznia 2016

Od Izayi Cd. Ophelii

- Ależ ja przecież nic nie mówię. - zapiałem, a Ophelia wywróciła oczami. Dalej szliśmy w milczeniu, mijając rzędy zamkniętych drzwi. W całym korytarzu czuć było nieprzyjemny zapach farby i stęchlizny, ale co najciekawsze, cały korytarz był pozbawiony okien.
- Bali sie włamania..? - zapytałem, kiedy znowu skręciliśmy. Po lewej stronie były drzwi, a po prawej ściana.
- A bo ja wiem..? - odparła Ophelia i znów zapadła cisza, którą burzyły tylko nasze kroki.
W końcu dotarliśmy do masywnych drewnianych drzwi, które otworzyliśmy razem.
- Czekaj... gdzieś tu był włącznik... - dziewczyna zostawiła mnie w wejściu do otchłani i zaczęła się chrzątać gdzieś po prawej stronie, jak wskazywało na to migotanie białego światła - Aha! - nagle pomieszczenie rozbłysło światłem, a ja musiałem na chwilę przymrużyć oczy żeby mnie nie oślepiło. Kiedy je otworzyłem, opadła mi szczęka.
Półki z książkami pięły się do sufitu i wspinały się na piętro, zakrywając każdy skrawek ściany. Stały też oczywiście na środku pomieszczenia, co jakiś czas w towarzystwie biurek.
Całe pomieszczenie skąpane było w ciepłym świetle starych lamp, jak te w alejkach. Ale najwięcej magii dodawał zapach starych książek.

Ophelia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt