Warknęłam, słysząc śmiech Toshiro i dźgnęłam go w żebra. Widząc jak ugina się zaskoczony, sama parsknęłam śmiechem.
- Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni, a poza tym nie lubię siatkówki
– prychnęłam, będąc świadoma, że nie bardzo go to interesuje.
Rozmasował sobie żebra i popatrzył na mnie z politowaniem, jakbym była
dzieckiem z podstawówki, albo jeszcze gorzej, jednak to spojrzenie
utwierdziło mnie w przekonaniu, że moje słowa faktycznie nie robiły na
nim wrażenia.
Po chwili dopiero się skapnęłam, że zaliczono nam punkt. Jak się okazało
ktoś po mojej główce, rzucił się po piłkę i ją przebił. Ciężko było w
to uwierzyć, no ale narzekać nie ma co. Mecz wygraliśmy z przewagą 4
punktów, bez kolejnych głupich sytuacji. Nauczyciel odezwał się dopiero
na końcu meczu, oświadczają, że drugą godzinę poświęcimy na mecz
koszykówki, a ja aż podskoczyłam z radości.
Tym razem trafiłam do przeciwnej drużyny niż Toshiro, a patrząc na
chłopaków w jego teamie, już zaczęłam się zastanawiać, jak poradzę sobie
z nimi i czy mam jakiekolwiek szanse.
Po gwizdku jakiś chłopak z naszego teamu wybił piłkę, którą udało mi się
złapać. Oceniając szybko sytuację, zdecydowałam się podbiec jedynie do
łuku, ponieważ nie napotykałam się po drodze na nikogo, skąd rzuciłam za
trzy punkty. Nieznacznie spudłowałam, jednak jakiś wyższy chłopak dobił
piłkę. Obie drużyny szły łeb w łeb, co motywowało mnie bardziej z każdą
chwilą. Po 10 minutach zauważyłam, że Toshiro do tej pory kompletnie
nie rzucał się w oczy, jednak teraz patrząc na niego, przeszedł mnie
dziwny dreszcz. Wydawał się w pełni wypoczęty, a to że w ogóle zwróciłam
na niego uwagę, oznaczało, że wymienił się z kimś pozycją. Na gwizdek,
moja drużyna natychmiast zaatakowała, ja jednak zdecydowałam się
chwilowo zostać na obronie i poobserwować, czy coś się zmieniło.
<Toshiro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz