sobota, 22 kwietnia 2017

Od Akashiego CD Kozume, Yeol, Michael, Akari, Chris

Rozdzielanie pokoi, które okazało się dużo cięższym zadaniem, niż mogłoby się wydawać, dobiegło końca, a każde z nas wydawało się zadowolone. Szczerze mówiąc było mi wszystko jedno, gdzie spędzę kilka następnych nocy, byleby móc w spokoju się wyspać. Westchnąłem ciężko, przejeżdżając wzrokiem po moich tymczasowych lokatorach. Kilku z nich miałem okazję spotkać na szkolnych korytarzach, jednak nie łączyła nas żadna bliższa reakcja, czego nie zamierzałem zmieniać. Odgarnąłem z czoła kilka hebanowych kosmyków, które z ogromną zawziętością opadały na oczy.
Błogą ciszę przerwało pytanie białowłosej dziewczyny, o której kilkukrotnie słyszałem od Alexandra. Jej ledwo słyszalny szept z trudem dotarł do moich uszu, jednak gdy ponowiła pytanie, postanowiłam zadziałać natychmiastowo, nie dając innym dojść do słowa.
-Uważam, że powinniśmy rozdzielić obowiązki.- mruknąłem, wprawiając innych w niemałe zaskoczenie- Nie myślcie sobie, że zamierzam żyć w syfie.
Reszta, najwidoczniej wciąż oszołomiona faktem, że potrafię mówić, jedynie pokiwała głowami, jednak żadne nie wyszło z inicjatywą, czy jakąkolwiek chęcią pomocy. Przewróciłem oczami, przykładając dłoń do czoła. Co w ogóle strzeliło mi do głowy, żeby wybierać się na klasową wycieczkę?
-Skoro tak stawiacie sprawę...- zbliżyłem się do reszty grupy, wbijając w nich, może aż nazbyt oziębły, wzrok- Tak swoją drogą mam na imię Akashi, nie miałem jeszcze okazji się przedstawić.- odsłoniłem zęby w cwaniackim uśmiechu, wsuwając dłonie do kieszeni czarnych dresów- Nie mam pojęcie ile umiecie, ale z posprzątaniem po sobie i pościeleniem łóżka powinniście sobie poradzić.- przejechałem wzrokiem po każdym z osobna- Pasuje?
W odpowiedzi otrzymałem jedynie skinienie głową i cichy pomruk, który okazał się jedynym dźwiękiem, jaki byli w stanie z siebie wydać. Nienaganna znajomość savoir-vivre, czy może strach, wywołany przez widok mej, mało przyjaznej, osoby? Odkaszlnąłem, przechadzając się po pokoju. Czy to aby na pewno wystarczy? Czy nie pominąłem przypadkiem niczego ważnego, przez co później moglibyśmy się rozczarować? Przekrzywiłem głowę, przygryzając wargę- to swojego rodzaju odruch, objawiający się za każdym razem, kiedy gorliwie nad czymś myślałem. Z zadumy wyrwał mnie głos nadpobudliwego blondyna, prawdopodobnie Michaela, który aż nazbyt tryskał energią.
-Co z wyżywieniem? Ośrodek nam go nie zapewnia.- zapytał przejęty, przerzucając wzrok między mną, a resztą gromady
Mimowolnie uderzyłem się w czoło, przeklinając swój brak organizacji. Nie wierzyłem, że niemal zapomniałem o najważniejszym aspekcie, przez który moglibyśmy mieć poważne kłopoty. Po raz kolejny odgarnąłem włosy, ukradkiem spoglądając w kierunku przesuwanych drzwi, prowadzących do kuchni.
-O ile nie będziecie mi przeszkadzać i nazbyt denerwować, myślę że będę w stanie was wszystkich wyżywić.- wzruszyłem ramionami, siląc się na uśmiech- Mam nadzieję, że się rozumiemy.
- Potrafisz gotować?- białowłosa istotka niepewnie podniosła głos, uważnie mi się przyglądając, jakby nie wierząc we wszystko, co powiedziałem
-Oczywiście...powiedzmy, że miałem okazję się nauczyć.- starałem się zabrzmieć najspokojniej, jak tylko umiałem, jednak nawracające wspomnienia sprawiały, że byłem bliski wybuchu- Idę się przejść, choIera wie kiedy wrócę- warknąłem, próbując jak najszybciej oddalić się do reszty grupy
Wyszedłem spokoju, nie dając im nawet szansy na jakąkolwiek reakcję. Miałem sobie za złe, że uciekłem, jak zwykły tchórz, nie potrafiąc opanować własnych emocji, ulegając słabością, nawet nie stając do walki. Nietrzeźwo myśląc, uderzyłem w ścianę, pozostawiając po sobie lekkie wgłębienie. Swoją wędrówkę zakończyłem dopiero na tarasie, bez namysłu zagłębiając się w odmęty ciemności. Oparłem się o drewnianą barierkę, rozkoszując się przyjemnie chłodnym wiatrem, pomagającym w ukojeniu zszarpanych nerwów. Spuściłem głowę, oddychając głęboko. Mimo wszystko czułem cholerną ulgę, że nieumyślnie nie skrzywdziłem żadnego z towarzyszy, wbrew pozorom nie szukałem zbędnych kłopotów, a nawet, w pewnym stopniu, czułem się odpowiedzialny za tą bandę dzieciaków, której brakowało zdrowego rozsądku.
Po raz kolejny wyrwano mnie z zadumy, jednak tym razem, nieco zdezorientowany, nawet nie zareagowałem, jedynie spoglądając w kierunku, z którego dochodził, dziwnie regularny, odgłos męskich kroków. Wtem z ciemności wyłonił się całkiem wysoki, ubrany w kruczą czerń mężczyzna, dzierżący w dłoniach mały zwitek papieru. Zmierzyłem go wzrokiem, nie będąc pewnym jego zamiarów. Nie musiałem długo czekać, bowiem już po chwili podszedł do mnie, delikatnie szturchając palcem.
-Cześć...szukam grupy ósmej, wiesz może gdzie ich znajdę?- zapytał, wskazując palcem na ową karteczkę
-Jestem w grupie ósmej, czego chcesz?- odparłem, prostując się i wbijając wzrok w czarnowłosego
-Mam do was dołączyć...moja grupa została rozwiązana i przydzielono mnie właśnie do was.- pomimo przenikliwej ciemności mogę przysiąc, że na jego twarzy pojawił się blady uśmiech- Mów mi Chris.- dodał, wyciągając rękę
-Akashi...- odwróciłem się, kompletnie ignorując owy gest- W takim razie chodź za mną.- wzruszyłem ramionami, znikając w plątaninie korytarzy
Nieznajomy zrównał się ze mną, nie odzywając się nawet słowem. To dobrze, nawet nie wiedziałbym o czym z nim rozmawiać. Wędrówka nie trwała długo, bowiem już po kilku minutach naszym oczom ukazały się drzwi, na których dumnie widniała nazwa naszego zgrupowania.
-Harem?- zapytał, śmiejąc się pod nosem
-Owszem, to całkiem normalna nazwa...tak myślę.- wyminąłem Chrisa, wchodząc do środka
Wszystko wydawało się w jak najlepszym porządku, jednak kompletna cisza i brak żywej duszy nie wydawały się dobrym omenem. Kaszlnąłem znacząco, próbując w ten sposób oznajmić, że w końcu wróciłem. Drużyna najwidoczniej zrozumiała sygnał, bowiem już po chwili, jakby spod ziemi, wyrósł przede mną jasnowłosy Michael, a tuż za nim, równie niespodziewanie, pojawiła się reszta kompanów.
-Kto to?- zapytał Kozume, wskazując palcem czarnowłosego przybysza
-Jego grupa się rozpadła, od dzisiaj należy do nas.- wyjaśniłem, wycofując się w cień- Przedstawcie się...cokolwiek- machnąłem ręką, narzucając na ramiona jedną z leżących pod ręką bluz

<Chris, Kozume, Michael, Yeol, Akari?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt