Rozdzielanie pokoi, które okazało się dużo cięższym zadaniem, niż
mogłoby się wydawać, dobiegło końca, a każde z nas wydawało się
zadowolone. Szczerze mówiąc było mi wszystko jedno, gdzie spędzę kilka
następnych nocy, byleby móc w spokoju się wyspać. Westchnąłem ciężko,
przejeżdżając wzrokiem po moich tymczasowych lokatorach. Kilku z nich
miałem okazję spotkać na szkolnych korytarzach, jednak nie łączyła nas
żadna bliższa reakcja, czego nie zamierzałem zmieniać. Odgarnąłem z
czoła kilka hebanowych kosmyków, które z ogromną zawziętością opadały na
oczy.
Błogą ciszę przerwało pytanie białowłosej dziewczyny, o której
kilkukrotnie słyszałem od Alexandra. Jej ledwo słyszalny szept z trudem
dotarł do moich uszu, jednak gdy ponowiła pytanie, postanowiłam
zadziałać natychmiastowo, nie dając innym dojść do słowa.
-Uważam, że powinniśmy rozdzielić obowiązki.- mruknąłem, wprawiając
innych w niemałe zaskoczenie- Nie myślcie sobie, że zamierzam żyć w
syfie.
Reszta, najwidoczniej wciąż oszołomiona faktem, że potrafię mówić,
jedynie pokiwała głowami, jednak żadne nie wyszło z inicjatywą, czy
jakąkolwiek chęcią pomocy. Przewróciłem oczami, przykładając dłoń do
czoła. Co w ogóle strzeliło mi do głowy, żeby wybierać się na klasową
wycieczkę?
-Skoro tak stawiacie sprawę...- zbliżyłem się do reszty grupy, wbijając w
nich, może aż nazbyt oziębły, wzrok- Tak swoją drogą mam na imię
Akashi, nie miałem jeszcze okazji się przedstawić.- odsłoniłem zęby w
cwaniackim uśmiechu, wsuwając dłonie do kieszeni czarnych dresów- Nie
mam pojęcie ile umiecie, ale z posprzątaniem po sobie i pościeleniem
łóżka powinniście sobie poradzić.- przejechałem wzrokiem po każdym z
osobna- Pasuje?
W odpowiedzi otrzymałem jedynie skinienie głową i cichy pomruk, który
okazał się jedynym dźwiękiem, jaki byli w stanie z siebie wydać.
Nienaganna znajomość savoir-vivre, czy może strach, wywołany przez widok
mej, mało przyjaznej, osoby? Odkaszlnąłem, przechadzając się po pokoju.
Czy to aby na pewno wystarczy? Czy nie pominąłem przypadkiem niczego
ważnego, przez co później moglibyśmy się rozczarować? Przekrzywiłem
głowę, przygryzając wargę- to swojego rodzaju odruch, objawiający się za
każdym razem, kiedy gorliwie nad czymś myślałem. Z zadumy wyrwał mnie
głos nadpobudliwego blondyna, prawdopodobnie Michaela, który aż nazbyt
tryskał energią.
-Co z wyżywieniem? Ośrodek nam go nie zapewnia.- zapytał przejęty, przerzucając wzrok między mną, a resztą gromady
Mimowolnie uderzyłem się w czoło, przeklinając swój brak organizacji.
Nie wierzyłem, że niemal zapomniałem o najważniejszym aspekcie, przez
który moglibyśmy mieć poważne kłopoty. Po raz kolejny odgarnąłem włosy,
ukradkiem spoglądając w kierunku przesuwanych drzwi, prowadzących do
kuchni.
-O ile nie będziecie mi przeszkadzać i nazbyt denerwować, myślę że będę w
stanie was wszystkich wyżywić.- wzruszyłem ramionami, siląc się na
uśmiech- Mam nadzieję, że się rozumiemy.
- Potrafisz gotować?- białowłosa istotka niepewnie podniosła głos,
uważnie mi się przyglądając, jakby nie wierząc we wszystko, co
powiedziałem
-Oczywiście...powiedzmy, że miałem okazję się nauczyć.- starałem się
zabrzmieć najspokojniej, jak tylko umiałem, jednak nawracające
wspomnienia sprawiały, że byłem bliski wybuchu- Idę się przejść, choIera
wie kiedy wrócę- warknąłem, próbując jak najszybciej oddalić się do
reszty grupy
Wyszedłem spokoju, nie dając im nawet szansy na jakąkolwiek reakcję.
Miałem sobie za złe, że uciekłem, jak zwykły tchórz, nie potrafiąc
opanować własnych emocji, ulegając słabością, nawet nie stając do walki.
Nietrzeźwo myśląc, uderzyłem w ścianę, pozostawiając po sobie lekkie
wgłębienie. Swoją wędrówkę zakończyłem dopiero na tarasie, bez namysłu
zagłębiając się w odmęty ciemności. Oparłem się o drewnianą barierkę,
rozkoszując się przyjemnie chłodnym wiatrem, pomagającym w ukojeniu
zszarpanych nerwów. Spuściłem głowę, oddychając głęboko. Mimo wszystko
czułem cholerną ulgę, że nieumyślnie nie skrzywdziłem żadnego z
towarzyszy, wbrew pozorom nie szukałem zbędnych kłopotów, a nawet, w
pewnym stopniu, czułem się odpowiedzialny za tą bandę dzieciaków, której
brakowało zdrowego rozsądku.
Po raz kolejny wyrwano mnie z zadumy, jednak tym razem, nieco
zdezorientowany, nawet nie zareagowałem, jedynie spoglądając w kierunku,
z którego dochodził, dziwnie regularny, odgłos męskich kroków. Wtem z
ciemności wyłonił się całkiem wysoki, ubrany w kruczą czerń mężczyzna,
dzierżący w dłoniach mały zwitek papieru. Zmierzyłem go wzrokiem, nie
będąc pewnym jego zamiarów. Nie musiałem długo czekać, bowiem już po
chwili podszedł do mnie, delikatnie szturchając palcem.
-Cześć...szukam grupy ósmej, wiesz może gdzie ich znajdę?- zapytał, wskazując palcem na ową karteczkę
-Jestem w grupie ósmej, czego chcesz?- odparłem, prostując się i wbijając wzrok w czarnowłosego
-Mam do was dołączyć...moja grupa została rozwiązana i przydzielono mnie
właśnie do was.- pomimo przenikliwej ciemności mogę przysiąc, że na
jego twarzy pojawił się blady uśmiech- Mów mi Chris.- dodał, wyciągając
rękę
-Akashi...- odwróciłem się, kompletnie ignorując owy gest- W takim razie
chodź za mną.- wzruszyłem ramionami, znikając w plątaninie korytarzy
Nieznajomy zrównał się ze mną, nie odzywając się nawet słowem. To
dobrze, nawet nie wiedziałbym o czym z nim rozmawiać. Wędrówka nie
trwała długo, bowiem już po kilku minutach naszym oczom ukazały się
drzwi, na których dumnie widniała nazwa naszego zgrupowania.
-Harem?- zapytał, śmiejąc się pod nosem
-Owszem, to całkiem normalna nazwa...tak myślę.- wyminąłem Chrisa, wchodząc do środka
Wszystko wydawało się w jak najlepszym porządku, jednak kompletna cisza i
brak żywej duszy nie wydawały się dobrym omenem. Kaszlnąłem znacząco,
próbując w ten sposób oznajmić, że w końcu wróciłem. Drużyna
najwidoczniej zrozumiała sygnał, bowiem już po chwili, jakby spod ziemi,
wyrósł przede mną jasnowłosy Michael, a tuż za nim, równie
niespodziewanie, pojawiła się reszta kompanów.
-Kto to?- zapytał Kozume, wskazując palcem czarnowłosego przybysza
-Jego grupa się rozpadła, od dzisiaj należy do nas.- wyjaśniłem,
wycofując się w cień- Przedstawcie się...cokolwiek- machnąłem ręką,
narzucając na ramiona jedną z leżących pod ręką bluz
<Chris, Kozume, Michael, Yeol, Akari?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz