Pierwszy dzień w nowej szkole zapowiadał się… Stresująco. Dokładnie tak
to postrzegałem, a pocieszenia rodziców nic mi nie dawały. Z domu
wyjechałem raptem dwie godziny wcześniej. Nie byłem gotowy na
natychmiastową pogadankę z dyrektorką. Chociaż zachowywała się całkiem
przyjaźnie i widocznie próbowała zachęcić mnie do optymistycznego
podejścia do nowej szkoły, to nijak pomogły mi jej słowa. Byłem
zestresowany i prawdopodobnie nic nie było w stanie tego zmienić.
Chociaż dyrektorka mówiła do mnie wyraźnie i całkiem stanowczo, to
myślami byłem daleko. A dokładniej przy najnowszej grze, którą rodzice
kupili mi na laptopa. Była jedyną rzeczą, która mnie uspokajała. Wizja
bycia prawdopodobnie najmłodszą osobą w szkole również mi się nie
uśmiechała.
Kiedy dyrektorka skończyła pogadankę o bezpieczeństwie, regulaminie i
innych pierdołach, wyszedłem na korytarz, zakładając słuchawki i
włączając ulubioną piosenkę na telefonie.
Urządzenie schowałem do kieszeni, po czym poprawiłem ciężkie torby
wiszące na ramieniu i rozejrzałem się dookoła. Szeroki korytarz zdawał
się przerażający w porównaniu z poprzednią, ciasną szkołą.
Postanowiłem wyjść na dwór. Dzisiaj i tak nie było zajęć, więc chyba
mogę wyjść, prawda? Przeszedłem cicho przez drzwi wejściowe i wziąłem
głęboki oddech. Wilgotne powietrze wypełniło szybko moje płuca, nieco
dodało mi to otuchy. Dokładnie zbadałem wzrokiem okolicę. Dostrzegłem
fontannę, tryskającą wodą dookoła. Naciągnąłem rękawy bluzy na dłonie i
ruszyłem w jej stronę. Usiadłem na murku otaczającym fontannę i
wyciągnąłem laptopa z torby. Włączyłem go, z dumą zerkając na poziom
baterii wynoszący cudne sto procent.
-Nie boisz się, że uszkodzi Ci się laptop od wody?-Usłyszałem nieznajomy głos za sobą.
-Jest wodoszczelny-odparłem krótko, starając się jak najszybciej
zakończyć rozmowę. Jednak nie skończyło się na tych słowach, gdyż
nieznajoma osoba usiadła obok mnie.
<Ktoś, coś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz