niedziela, 30 kwietnia 2017

Od Anny CD Michaela

Popatrzyłam na niego zirytowanym wzrokiem.
- Nie mów w ten sposób do mnie – poradziłam mu. Spojrzał na mnie wzrokiem, z którym spotykam się codziennie, ale u niego szybko on minął. Jakby próbował to wszystko ignorować. Jeśli mu się uda i nie pęknie, tak jak każdy, że ma już dosyć moich odzywek i charakteru, będę z niego dumna. A tak na prawdę stwierdzę, że nie wszyscy są tak słabi.
- Anna? - zapytał, a ja pokręciłam głową otwierając książkę na pierwszej stronie. Sprawdziłam spis treści, aż udało mi się znaleźć odpowiedni wiek. Sprawdziłam stronę i zaczęłam przelatywać przez kartki szukając odpowiedniej strony.
- Nie. Chodzi mi o takie optymistyczne podejście. To denerwujące - powiedziałam całkowicie bez uczuć i nawet nie zwracając już na chłopaka uwagę. Tak, jakbym mówiła sama do siebie, a jego tu wcale nie było. Temat, pod którym znajdowały się wojny Francuskie nazywał się "Będąc wszystkim". Zgadzam się z tą nazwą, Francja była wszystkim po kolei, jakby szukała sobie odpowiedniego ustroju. W rzeczywistości żaden z nich nie był dobry, nawet ten, który powinien, w ręku ich władców okazał się beznadziejny. Bynajmniej to jest moja opinia. - Do kiedy mogę przetrzymać książkę? - zapytałam wertując słowa i szukając odpowiednich haseł, jak "wojna". Chłopak chwilę myślał, jakby znowu się nad czymś rozmarzył, albo nie chciał odpowiadać.
- W sumie to nie wiem, nie pamiętam planu. Ale może ci pomóc? - zaproponował, ale ja pokręciłam przecząco głową.
- Poradzę sobie - odpowiedziałam. Wyjęłam z torby piórnik.
- Na pewno? - czyli co? Będzie się upierał, aż zgodzę? W sumie...
- Dobra, jeśli chcesz pomóc - wstałam z krzesła. - posiedź tutaj i popilnuj rzeczy. Ja muszę iść po dużą kartkę - dokończyłam i nie czekając na jego słowa ruszyłam w kierunku wyjścia.
Szybko znalazłam sekretariat, tam byłam parę sekund, wzięłam tylko potrzebną mi kartkę A3 i zaczęłam wracać do biblioteki dość szybko. Nie chodziło o to, że nie chciałam, aby chłopak siedział długo sam. Ja po prostu chciałam jak najszybciej skończyć ten cholerny plakat i wrócić sobie do pokoju.
Michael spokojnie siedział na krześle sprawdzając strony w swojej książce. Kiedy mnie zobaczył zostawił ją na odpowiedniej stronie. Położyłam na stół biała kartkę, po czym powyjmowałam cztery zeszyty z torby, które położyłam na wszystkich końcach kartki, aby przypadkiem mi się nie zwinęła w rulonik, kiedy będę na niej pisać, aby wszystko mi się zepsuło.
- To jak? Może coś jeszcze pomóc? - zaproponował, a ja pokręciłam głową. Chłopak westchnął, ale mimo to siedział. - Poczekam, aż skończysz. Bynajmniej nie będziesz musiała się trudzić, żeby mi potem oddać książkę - nie mam pojęcia, czy po prostu nie miał co robić i mówił to w miły sposób, czy chciał mi dogryźć, że jestem leniwa. Nie spojrzałam na niego, tylko wyjęłam z torby telefon i słuchawki do uszne. Podłączyłam kabel do telefonu i miałam już zamiar włożyć obie słuchawki do uszu, kiedy przypomniałam sobie o chłopaku. Chwilę się mnie ruszałam, jakby mnie coś zmroziło, aż w końcu rzuciłam w jego stronę jedną słuchawkę i jakby nigdy nic włożyłam drugą do swojego ucha.
- Chyba ci uszy nie będą krwawić - powiedziałam bardziej sama do siebie włączając na początku Nirvanę. Za trzy pionki włączy się System of a Down, a potem jeśli starczy czasu posłucham jeszcze Fall Out Boy. Jedne z lepszych zespołów na mojej komórce jak i z tych, które znałam.
Wetknęłam nos w książkę i zaczęłam czytać. Na górze kartki napisałam dużymi ozdobnymi literami "Wojny Francji", po czym zaczęłam pisać to, co znajdowało się w książce. Niestety wszystko było długie i nie miałam ochoty tego przepisywać, dlatego wszystko skracałam. Dopiero w ostatniej wojnie miałam problemy, a nie miałam ochoty zaglądać co raz do książki, po zapomniałam, co mam dalej napisać.
- Czytaj mi to - dałam chłopakowi książkę. On czytał, a ja szybko pisałam słowo w słowo. Jeśli się pomylił, ukatrupię go. Kiedy skończył, podpisałam się na samym dole, po czym zwinęłam kartkę w rulon. Zabrałam słuchawki, zeszyty i resztę, co leżało na stole, po czym oddałam chłopakowi książkę. - Dzięki - mruknęłam nieco niewyraźnie. Nie lubiłam tego słowa. Zarzuciłam torbę na ramię i zabierając swój plakat ruszyłam do nauczycielki, aby jej to oddać.

<Michael? Wiem, nudne...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt