Zaufanie, coś co zawsze trudno mi wychodziło, lecz cieszę się, że to nie na mnie spadł obowiązek słuchania poleceń. Chociaż z drugiej strony może nauczę się czegoś przydatnego...
- Kierujących z grupy pierwszej proszę o wystąpienie krok na przód - wszyscy posłusznie wykonali zadanie - Dobrze, a teraz reszta. Dla was mamy chusty na oczy, załóżcie je dobrze.
Po czym podszedł do każdego i pomachał prawą dłonią przed ich nosami.
- Doskonale! - zaklaskał w dłonie. Proszę więc ustawić swoich partnerów na linii startu. Pamiętajcie, że czas każdej z czterech pr jest sumowany do ogólnego wyniku. Nie przedłużając... Przygotować się... Start!
- Akashi musisz iść prosto dopóki nie powiem stop - podeszłam bliżej niego - Dobrze zaczekaj. Obróć się przez plecy o 90°.... tak doskonale.
Akashi mimo chłodnego nastawienia do ludzi, słuchał moich poleceń jak posłuszny piesek. Dobrze nam szło, tor z początku wydawał się trudny, ale z każdym kolejnym krokiem czarnowłosego, szło lepiej.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Teraz posłuchaj, dwa kroki w lewo... tak... w prawo...trzy, nie dwa kroki... dobrze, dobrze... - gestykulowałam przy tym rękoma wskazując mu drogę, chociaż jej nie widział.
- Ile jeszcze? - pokręcił głową - Ty na pewno dobrze mnie prowadzisz?
- Oczywiście! W końcu to test na zaufanie! - odparowałam - Jeszcze kilka zakrętów i prosta droga.
Akashi westchnął i wymamrotał pod nosem coś co brzmiało jak "dobrze".
W środku cieszyłam się niczym małe dziecko, że dobrze nam idzie, a ja powoli może zdobywam jego zaufanie.
- Ostatnie metry Akashi! Cztery kroki w lewo, kolejne dwa ja wprost i dwa kroki na prawo... dobra - Chłopak szedł już bardzo pewnie, gdy nagle znikąd pod jego nogi weszła mała biała istotka.
- Aka... - nie zdążyłam dokończyć, bo czarnowłosy potknął się o niego jak o olbrzymi głaz.
Strzeliłam facepalma i podbiegłam do niego.
Akashi zdjął chustę z oczu i spojrzał na przyczynę upadku. Białe futerko już zdążyło usiąść mu na udach i zasnąć.
Zgięłam się w pół ze śmiechu.
- Hej, ja myślałam, że to ja jestem twoją partnerką, a nie ten kudłacz - wskazałam na kotka.
- Co on tutaj robi? - spytał retorycznie marszcząc brwi.
- Kto wie? Ale wydaje mi się, że poszedł za swoim partnerem. Może chciał Ci pomóc wygrać, w końcu przez niego straciliśmy punkty w ostatniej konkurencji.
- Nie przez niego tylko przez Ciebie Yeol - zauważył - Zapomniałaś, że miał być pluszowy, a nie żywy.
Wzruszyłam ramionami, ale wciąż nie potrafiłam opanować głupawki.
- Czemu mnie nie ostrzegłaś przed nim? To była konkurencja na zaufanie - skarcił mnie patrząc mi prosto w oczy.
- To nie tak, że nie ostrzegłam. Chciałam, ale ty już się potknąłeś - zauważyłam i zmarszczyłam brwi - Wstawaj.
Akashi złapał w jedną rękę kota (który o dziwo nie obudził się), a drugą chwycił moją wyciągniętą.
- Dobra to jaki mamy czas? - spytał mnie rozglądając się za czymś co dałoby mu odpowiedź.
Jak na rozkaz, podeszła do nas sekundnika o krótkich blond włosach.
- Jeszcze nie przeszliście liny mety - pokazała na czerwoną wstęgę, która powiewała lekko na wietrze.
Popchnęłam go lekko i przeszliśmy wspólnie przez nią, rozrywając ją przy tym.
- A teraz jaki czas mamy? - spytałam z nutką nadziei w głosie, że nie wypadniemy jakoś nadzwyczaj okropnie.
- Dwie minuty i dwadzieścia osiem sekund, pierwsze od końca w waszej grupie - odparła, zanotowała to na białej kartce i odeszła.
- No to nieźle wypadliśmy zaśmiałam się głośno.
Trafiłam na wzrok Akashiego, który świadczył, że z miłą chęcią mnie zabije.
<Akashi? Wpadłam jak śliwa w kompot :c>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz