Zrezygnowany oparłem się o biurko, obserwując tę rozjuszoną bandę,
biegającą w tę i z powrotem. Przysięgam na wszystko, na co tylko da się
przysiąc, że po zaledwie kilku minutach mój wskaźnik furii osiągał
maksimum.
-Prawda, że dzieciaczki są urocze?- ironia, jaka rozbrzmiała w jej
głosie była wręcz zabójcza, a postawa, jaką przyjęła idealnie dopełniała
cały obrazek
-Niesamowicie...ciekawe kiedy któryś z nich postanowi zeżreć własne
kredki.- prychnąłem, lustrując otoczenie, by sprawdzić, czy wszystkie
wciąż są żywe
W odpowiedzi usłyszałem jedynie prychnięcie, by po chwili do moich uszu
dobiegł, jakże irytujący, płacz dziecka. Westchnąłem, przecierając
skronie. Czy one naprawdę nie mogą usiedzieć w spokoju chociaż pięciu
minut? Mimowolnie poderwałem się do pionu, poszukując wzrokiem owej
beksy, która zakłóciła chwilowy spokój. Już po chwili na mojej drodze
stanęła niezwykle drobna dziewczynka, której czerwone od płaczu oczy
idealnie współgrały z równie ognistymi włosami.
-Zgubiłam ją...- zawodziła, tupiąc nogami we wszystko, w co tylko się dało
-Co zgubiłaś?- zapytałem, jakby od niechcenia, siląc się na jakkolwiek uprzejmy ton głosu
-Lalkę...miała taką czarną sukienkę, jak włosy tamtej pani.- wskazała
palcem na siedzącą w kącie Annę, która wyraźnie zmierzyła wzrokiem
małolatę
-Rozglądałaś się chociaż za nią, czy może postanowiłaś od razu
wrzeszczeć na całą salę?- kolejne pytanie, może nawet bardziej
nieprzyjemne, niż wcześniejsze
Nie odpowiedziała nic, spuszczając głowę. No tak, więc od razu wznieciła
awanturę. Z każdą kolejną sekundą coraz bardziej przypominała mi
miniaturową wersję Blanci. Zachowywały się dokładnie tak samo, z tą
różnicą, że moja kuzynka ma lat siedemnaście, a ten rudzielec tutaj
niecałe cztery. Prychnąłem po raz kolejny, powracając na swoje
wcześniejsze miejsce. Ponownie oparłem się o biurko, wsuwając dłonie do
kieszeni i przymrużyłem oczy, próbując choć trochę się wyciszyć.
-Całkiem nieźle sobie radzisz jako niańka.- skomentowała czarnowłosa, bębniąc palcami w blat biurka- Szybko ci z nią poszło.
-Obym więcej nie musiał reagować.- uśmiechnąłem się ironicznie, kręcąc
głową na boki- Mam cholerną ochotę zapalić...mają tu w ogóle jakieś
przerwy?- zapytałem, wyciągając z kieszeni czerwoną zapalniczkę
-To walone przedszkole. Cała ich edukacja to jedna wielka przerwa.- podsumowała, śledząc wzrokiem jaskrawy płomień
Ponownie westchnąłem, chowając przedmiot do jednej z kieszeni. Cieszyłem
się chwilową ciszą, póki jeszcze miałem okazję jej doznać. Nie trwała,
jednak długo, bowiem wkrótce podbiegło do nas dwóch, wyjątkowo
wyrośniętych jak na cztery lata, chłopców. Wyraźnie czymś zaciekawieni
przenosili wzrok między mną, a czarnowłosą, by po chwili wskazać palcem
przed siebie.
-Co masz w nosie? A ty w brwi? Bolało?- w końcu jeden z nich przemówił, ponownie lustrując nas wzrokiem
Z początku nie rozumiałem o co mu chodzi, by po chwili zdać sobie
sprawę, że wyjątkowo nie zdjąłem kolczyka. Spojrzałem na Annę, której
gniewny wyraz twarzy nie oznaczał raczej nic dobrego.
<Anna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz