niedziela, 16 kwietnia 2017

Od Anny CD Akashiego

Nienawidziłam pytań na temat mojego kolczyka. Od razu przypominały mi się dwie rzeczy: pierwsza, to rozmowa z ojcem. Kłótnia trwała jakiś tydzień, a potem przez miesiąc się do siebie nie odzywaliśmy. Nie podobało mu to się, a ja go nie mogłam zdjąć, przez ten głupi zakład. Właśnie, ten zakład to była druga męcząca rzecz. Miałam taką jedną wredną i wścibską su*ę, która nagrała jak uprawiałam se*s z jej bratem. Nie mam pojęcia czyj to był pomysł, czy może oboje to wymyślili, ale kamerka musiała stać na jego regale z półkami (z niej był cały widok). Groziła mi, że wrzuci to do internetu, co nie zbyt mi pasowało. Ludzie mają taką pewną, aczkolwiek najgłupsza na świecie zasadę - gdy chłopak przeleci kilka kobiet, jest królem, ale gdy to kobieta przeleci chociaż jednego faceta, od razu jest dzi*ką. Nie widziało mi się takie przezwisko w świecie, a za pobicie groziła, że mnie pozwie; problem był w tym, że jej ojciec był policjantem, a wujek prawnikiem - piękna rodzinka. Dlatego umówiłyśmy się tak: ja zrobię kolczyk i będę go nosiła przez miesiąc, a w zamian usunie filmik, a ja będę mogła z nią zrobić co chcę. Gdybym jednak przegrała i chociaż raz go zdjęła, filmik miał trafić do sieci. Miałam szansę przegrać przez ojca i przez wszystkich nauczycieli. Wojowałam ze wszystkimi dokładnie miesiąc, ale wygrałam. Potem "przypadkiem" dziewczyna wpadła pod samochód.
Na te dwa wspomnienia poczułam przypływającą złość na to dziecko, bo to właśnie przez niego wspomnienie wróciło. A nie chciałam tego. Zacisnęłam palce na krześle i postawiłam nogi na ziemi.
- Pytajcie jego, ja zaraz przyjdę - oznajmiłam małym chłopcom. - Idę do łazienki - powiedziałam do Akashiego i skierowałam się do wyjścia. Może to było złe zostawiając go samego z czymś, czego równie jak ja nienawidzi, ale nie miałam innego wyboru. Za pobicie dziecka mogło by mi się dostać, a tłumaczenie, że mnie zdenerwowało, nic by nie dało. Tak jak moje wcześniejsze tłumaczenie, całkowicie zignorowane przez dyrektora.
Weszłam na korytarz i się rozejrzałam. Pusto, a łazienki nie będę szukać. Po prostu oparłam się o ścianę i w milczeniu wyciszałam się w środku. Miałam ochotę krzyczeć, wziąć krzesło o porozwalać wszystkie ściany, porwać wszystkie kolorowe rysuneczki... Dopiero teraz uświadomiłam sobie, dlaczego tak bardzo nienawidziłam dzieci; większość z nich miała normalny dom, matkę i ojca, a nie jakieś wojskowego idiotę, który zabraniał wszystkiego.
Po pięciu minutach stwierdziłam, że jestem już spokojna, dlatego mogłam wrócić do środka. Dwóch chłopców, którzy wcześniej stali obok Akashiego bawili się z innymi, a chłopak za to zajął moje siedzenie. Podeszłam do niego iw skoczyłam na biurko, czyli na jego wcześniejsze miejsce.
- Uspokoiłaś się? - zapytał. Czyli tak bardzo było widać, że miałam ochotę je pozabijać?
- Ta - mruknęłam jakby od niechcenia. - Ile jeszcze mamy tu siedzieć?
- Dopiero pół godziny minęło - powiedział, na co jęknęłam przeciągle. Czyli jeszcze półtora godziny... i co? I to tyle?
- Skąd jesteś? - zapytałam mając zamiar zacząć jakiś temat, aby nie umrzeć tutaj z nudów.

<Akashi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt