sobota, 15 kwietnia 2017

Od Anny CD Akashiego

Jakąś niecałą godzinę temu spotkałam się z dyrektorem, na temat wczorajszej bójki. Zbędne mu było tłumaczenie, że ten idiota próbował mi zabrać pieniądze, za co dostał w ryj. Ponieważ to ja zazwyczaj lądowałam na dywaniku, byłam pierwszą podejrzaną i bez szukania żadnych dowodów czy czegoś innego, wystarczyło tylko spytać o zdanie poszkodowanego i tego się trzymać. Jedyne co dostałam, to uwagę i pierwsze ostrzeżenie. Niestety los znowu chciał się mną pobawić, ponieważ ponownie nasłał na mnie tego idiotę, który dalej próbował ode mnie wyciągnąć kasę. Kłóciłam się sama ze sobą; uderzyć go, czy uciec? Raczej stałam w miejscu i czekałam, aż skończy gadać. Na szczęście tym razem jakaś dobra duszyczka postanowiła mi pomóc i odciągnęła tego idiotę. Miałam nadzieję na spokój, że nic się nie wydarzy, że ucieknie w podskokach, a ja będę mogła wrócić do swoich zajęć. Tyle, że dyrektor znowu pojawił się w tym miejscu i w tym czasie, w którym nie powinien. Jak zawsze winna byłam ja i obcy chłopak. Zastanawiałam się, czy może zacząć tłumaczyć dla nauczyciela o całej sprawie, ale stwierdziłam, że to tylko pogorszy sprawę, ponieważ stwierdzi, że kłamię, czego okropnie nienawidził. Może chociaż ten chłopak wytłumaczy to wszystko? Raczej nie. Jeśli "nasza ofiara" wróci i powie dla dyrektora "jak było naprawdę" to pewnie zostaniemy po lekcjach i dostaniemy uwagi, w najgorszym wypadku poślą na jakieś prace społeczne czy coś takiego. Mnie raz wysłali do domu starców, w którym spędziłam trzy godziny wysłuchując historii, która swoją drogą była bardzo ciekawa. Ale wracając do teraz; zacząć się bronić, czy przyjąć karę i spróbować dać nauczkę temu pacanowi w odosobnionym miejscu? Wtedy bynajmniej nie byłoby świadków, chociaż oni dla dyrektora nie są potrzebni.
- Chyba powinienem przeprosić. Jedynie pogorszyłem sytuację - usłyszałam chłopaka o którym w tej chwili zapomniałam pochłonięta myślami. Dopiero wtedy spojrzałam na niego i jedyne co zdążyłam zobaczyć to ogromnie wysoki wzrost i kamienną twarz. "A może zacznę chodzić na wysokich butach?" pomyślałam, kiedy dodał: - Chyba serio powinniśmy iść - być może tak. Spojrzałam w kierunku mężczyzny, który oddalał się od nas oczekując, że pójdziemy za nim i przyjmiemy swoją karę. Bynajmniej ja, ponieważ ja już miałam na dzisiejszy dzień jedno upomnienie. Bez słowa zaczęłam iść w tamtym kierunku chowając ręce do kieszeni.
- Jak się nazywasz? - zapytałam. Chciałam wiedzieć z kim ewentualnie mam się zemścić, albo chociaż z kim mam dzielić karę.
- Akashi Nishimura - przedstawił się i ruszył za mną. Szybko zrównał ze mną kroku i teraz szliśmy za dyrektorem, niczym jego wierne pieski. To głupie określenie zawsze mnie denerwowało, ale nic nie mogłam poradzić na to, że tylko te słowa pasowały na obecnej sytuacji.
- Anna Jonson - powiedziałam i zamilkłam. W tej chwili nie zastanawiałam się nad rozmową, raczej nam planem zniszczenia tego idioty.
W gabinecie dyrektora znowu musiałam wysłuchiwać jego narzekać na to, jacy my to jesteśmy nieodpowiedzialni i tak dalej. Ja dostałam kolejne upomnienie i dopiero po tym oczekiwał od nas wyjaśnień. Ja oczywiście się nie odzywałam, wolałam posłuchać wytłumaczeń Akashiego, który starał się uratować cała sytuację, ale dyrektor był nieugięty i twierdził, że to kłamstwo, a za kłamanie dostaliśmy po uwadze oraz zostanie po lekcjach. Mogło być gorzej, a gdy tylko wyszliśmy z gabinetu usłyszałam pytanie chłopaka:
- Dlaczego nic nie mówiłaś? - czułam się, jakby mnie oskarżał i to ja byłam temu wszystkiemu winna. Ale gdy spojrzałam na niego, miał kamienną twarz nie wyrażającą niczego, co bym mogła rozgryźć. Lubię takich ludzi, nigdy nie muszę wysłuchiwać ich zażaleń czy tego, jaki ten świat jest okropny, a nauczyciele niesprawiedliwi.
- Bo wcześniej nie chciał mnie słuchać, więc teraz też by tak było. Po za tym widziałem, jak zareagował na twoje "kłamstwa" - wzruszyłam ramionami zakładając je na krzyż.

<Akashi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt