Kilka czarnych kosmyków przysłoniło mi oczy, nie pozwalając skupić się
na właściwej czynności. Odgarnąłem je sprawnym ruchem ręki, przeklinając
pod nosem fakt, że wciąż nie postanowiłem ich ściąć. Westchnąłem
zrezygnowany, osuwając się na krzesło. Pomimo ogromnego zapału, fizyka
wciąż wydawała się dla mnie czarną magią, a próby odrobienia choć
jednego zadania kończyły się odpisywaniem tuż przed lekcją. Bycie w
czymś tak kiepskim jest niezwykle frustrujące i demotywujące. Nienawidzę
być gorszy od innych, nieważne w czym. Zacisnąłem pięści, podnosząc się
do pionu. Może powinienem po prostu to olać i przespać resztę dnia? To
kusząca propozycja, jednak czy opłacalna? Rozmasowałem zesztywniałą
szyję, analizując wszelkie plany i możliwości, które mógłbym dzisiaj
spełnić. Wszystkie zostały odrzucone, bowiem przy głębszej analizie nie
wydawały się już tak wspaniałe. Brak znajomych faktycznie strasznie
podcinał skrzydła.
Ponownie westchnąłem, narzucając na ramiona czarną, rozpinaną bluzę i
wyszedłem z pokoju, w celu poszukania chociaż chwilowej rozrywki. Nie
musiałem długo szukać, bowiem już po kilku zakrętach poczułem uderzenie,
zwiastujące, że kolejny nieuważny uczeń postanowił pobiega po
korytarzach. Odwróciłem głowę, szukając przyczyny całego zajścia, jednak
nigdzie go nie dostrzegłem. Dopiero ciche syknięcie i stukot butów,
prawdopodobnie oficerek, pozwoliły mi poznać winowajcę. Okazała się nim
drobna, fioletowowłosa dziewczyna, którą, będąc szczerym, widziałem
pierwszy raz w życiu. Rozmasowała obolały od zderzenia bark, szczelniej
otulając się białym kocem, przewieszonym przez jej ramiona.
-Następnym razem bardziej uważaj.- podsumowałem, odwracając się w jej kierunku- Nie chce kłopotów przez czyjąś nierozwagę.
Już miałem odejść, kiedy zza zakrętu wyłoniła się kolejna kobieta, tym
razem dyrektorka, której tajemniczy uśmiech nie wróżył nic dobrego.
Zmierzyła nas wzrokiem, kładąc dłoń na ramieniu owej nastolatki.
-Oh szukałam cię moja droga.- odparła, uśmiechając się jeszcze szerzej-
Miałam zamiar pokazać ci aulę, jednak sądzę, że pan Nishimura z chęcią
cię zaprowadzi!- klasnęła w dłonie, znikając jeszcze szybciej, niż się
pojawiła, nie pozwalając mi chociaż na słowo sprzeciwu
Przewróciłem oczami, jawnie ukazując swoje załamanie. Zauważyłem, że mam
ogromny talent do wpadania w niepotrzebne kłopoty oraz zjawiania się w
nieodpowiednich miejscach, o nieodpowiedniej porze. Gdybym poszedł
okrężną drogą, najprawdopodobniej nie musiałbym teraz niańczyć
nieznajomej dziewczyny, która nie potrafi poruszać się po korytarzach.
- Najwidoczniej nie mam wyboru.- westchnąłem, spoglądając w kierunku
nastolatki- Więc jesteś nowa, nic dziwnego, że wcześniej Cię nie
widziałem.- przekrzywiłem głowę, uważnie się jej przyglądając- Słyszałaś
dyrektorkę...mam nadzieję, że nadążysz.
Odwróciłem się, podążając w stronę auli, w której co rok witano
pierwszoklasistów oraz nowych uczniów. Będąc szczerym nigdy specjalnie
nie przepadałem za oficjalnymi wydarzeniami, więc niespecjalnie
spieszyłem się, by ponownie zawitać na owym przedsięwzięciu.
Przydzielanie do klas, wychwalanie klubów oraz całej tej placówki
sprawiała, że wszystko przewracało mi się w żołądku. Poznawanie tysiąca
nowych osób, z którymi i tak nigdy nie będę miał styczności.
Co jakiś czas rozglądałem się, by sprawdzić, czy owa istotka nie zgubiła
się gdzieś po drodze oraz czy w ogóle nadąża. Zwolniłem nieco, by mogła
zrównać ze mną kroku. Uśmiechnęła się blado, jednak nie odwzajemniłem
gestu, nie słynąłem ze szczerych grymasów i okazywania uczuć.
-Akashi...mam na imię Akashi.- zagadnąłem wreszcie, kiedy cisza wydawała
się być aż nazbyt krępująca- Nic ci nie jest? Mocno przywaliłaś...
-Yeol...i nie...chyba nic mi nie jest.- ponowny uśmiech i radosny głosik były najwidoczniej jej wizytówką
-Długo już tutaj jesteś?- kolejne suche pytanie, które choć na chwilę przerwało milczenie
- Niedawno przyjechałam...jeszcze nie bardzo się orientuję.- nerwowo
podrapała się po karku, uważnie obserwując każdy mijany zakręt
Ponowna cisza, jednak nietrwająca długo, bowiem już stąd słychać było gwar i poruszenie w auli.
-To tutaj...mam nadzieję, że sobie poradzisz.- pożegnałem fioletowowłosą
i już miałem zamiar odchodzić, kiedy donośne chrząknięcie zatrzymało
mnie przy głównym wejściu
Ponownie przewróciłem oczami, odwracając się za siebie. Vice dyrektor
najwidoczniej nie był w dobrym nastroju, a skrzyżowane na klatce
piersiowej ramiona oznaczały, że nie pozwoli mi tak szybko odejść.
- Panie Nishimura...Z tego co mi wiadomo trzecioklasiści mają w zwyczaju
pomóc pierwszakom.- pouczył mnie, wskazując palcem wnętrze
pomieszczenia- Bądź dobrym kolegą i choć raz zaangażuj się w życie
szkoły.
Przetarłem skronie, czując wzrastający poziom zażenowania. Po co ja w
ogóle wychodziłem z pokoju. Nie mając większego wyboru wszedłem do
środka, zaszywając się gdzieś na tyłach sali. Byłem tu jedynie z
przymusu i niespecjalnie interesowała mnie cała ta szopka.
~~~~
Przemowa ciągnęła się w nieskończoność, a kolejni uczniowie stawali się
oficjalnymi członkami akademii. Poczułem, jak moja głowa staje się
niezwykle ciężka, by po chwili opaść na oparcie fotela. Zasnąłem,
pogrążając się w świecie własnych marzeń i przekonań.
Obudziło mnie szturchnięcie, z początku delikatne, po chwili nieco
bardziej agresywne. Otworzyłem oczy, szukając szkodnika, który
przeszkodził mi odpoczynek. Okazała się nim Lucinda, pełniąca rolę mojej
wychowawczyni.
-Akashi...pewnie nic nie słyszałeś?- zapytała, z pobłażaniem w głosie
-Nie, a powinienem?- usadowiłem się nieco wygodniej, rozmasowując obolałe kończyny
-Nie uczestniczysz w takich wydarzeniach, więc muszę wszystko
wytłumaczyć Ci od nowa..to problematyczne mój drogi.- westchnęła,
przecierając skronie- Co roku organizujemy integracyjną zabawę w
terenie, w której pary, złożone z pierwszo i trzecioklasisty rywalizują
ze sobą w kilku konkurencjach...ma to pomóc w nawiązaniu relacji między
naszymi nowymi uczniami.- uśmiechnęła się promiennie- Ciebie również do
jednej wylosowano...twoją partnerką będzie Yeol z IA- dopiero teraz
zauważyłem ową fioletowowłosą istotkę, którą miałem okazję już poznać-
Proszę cię...postaraj się być uprzejmy.- dodała szeptem, odchodząc w
swoją własną stronę
Odprowadziłem ją wzrokiem, by po chwili przenieść go na nastolatkę, z którą zapewne miałem spędzić resztę dnia.
-No więc, skoro trzeba...co mamy zrobić jako pierwsze?- zapytałem, siląc się na uśmiech
<Yeol? Jak sobie poradzimy :v ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz