niedziela, 16 kwietnia 2017

Od Akashiego CD Yeol

Posłałem jej morderczy wzrok, którego zimno najwidoczniej skutecznie na nią wpłynęło, bowiem szeroki uśmiech nieco przygasł, a postura przybrała formę obronną.
-To nie miało tak wyglądać… nie moja wina, że ten kot tak się ciebie uczepił.- podsumowała, wskazując śnieżnobiałą kulkę, spokojnie śpiącą na moim przedramieniu
Westchnąłem ciężko, delikatnie gładząc czubek jej głowy. Wydobyła z siebie jedynie cichy pomruk, prosząc o więcej pieszczot. Nie potrafiłem odmówić tym uroczym oczkom i puchatym łapkom, które nieporadnie błagały o atencję. Rozkoszne, a zarazem cholernie tajemnicze z nich istotki. Na mojej twarzy zagościło coś na wzór uśmiechu, kiedy przeciągnęła się, nieznacznie przy tym pomrukując.
-Nie zapomniałeś o czymś Akashi?- kaszlnięcie sprowadziło mnie na ziemię, a wyczekująca postawa Yeol dała mi do zrozumienia, że powinniśmy się spieszyć
-Przepraszam... mówił coś o następnym zadaniu?- zagadnąłem, próbując zabrzmieć, jakby faktycznie dręczyły mnie wyrzuty sumienia
-Jeszcze nie, ale powinniśmy ich dogonić jeśli chcemy jeszcze wyjść na prowadzenie.- posłała wymowne spojrzenie w kierunku oddalającej się grupy uczniów, która z każdą kolejną sekundą stawała się coraz mniejsza
-Zawsze można się zerwać.- wyszczerzyłem zęby w głupkowatym uśmiechu, jednak ponaglający wzrok jasnowłosej wybił mi z głowy owy pomysł- No dobrze, już idę, nie było tematu.
Ostatni raz przewróciłem oczami, powolnym krokiem przesuwając się do przodu. Szczerze mówiąc niespecjalnie przejmowałem się całym tym wydarzeniem, szczerze mówiąc miałem gdzieś ile punktów zdobędziemy, jednak idealistyczna osobowość sprawiała, że nie mogłem pozwolić, by ktokolwiek zgarnął nam wygraną sprzed nosa. Zawsze kochałem wygrywać i nie zamierzam przepuścić tak wspaniałej okazji, by pokazać innym, że nawet przy znikomym wysiłku biję ich na głowę. Ukradkiem spojrzałem w kierunku Yeol, która zapał miała wręcz wypisany na twarzy, to dobrze wróżyło, lubiłem ludzi, którzy wiedzieli czego chcą i nie zamierzali tak łatwo odpuścić. Nie najgorzej się złożyło, że to właśnie do niej mnie przydzielono, wbrew pozorom nie była taka zła, choć nad rozgarnięciem mogłaby trochę popracować, a nasze szanse z pewnością by wzrosły.
Przeciągnąłem się, prostując nieco obolałe po upadku kończyny. Wciąż nie mogłem uwierzyć, że tak niewielka istotka, która obecnie spoczywała na mych ramionach, była w stanie przewrócić niemal dwumetrowego mężczyznę. Najwidoczniej nie doceniłem siły tych drobnych stworzonek. Wtem poczułem ukłucie w okolicy szyi, które z każdą kolejną chwilą wydawało się coraz dotkliwsze. Przejechałem opuszkami po obolałym miejscu, by po chwili zdać sobie sprawę, że owy kotek postanowił wgryźć się w mą skórę, niczym krwiożerczy wampir. Niemal natychmiast pochwyciłem go, unosząc przed sobą, może niezbyt odpowiednio.
-Myślałem, że już się pogodziliśmy.- wyszeptałem, wbijając w niego, może nieco oziębły, wzrok
Zwierzę nie zareagowało zbyt energicznie, a jedynie oparło chłodne łapki o moje policzki. Ciche miauknięcie, poprzedzone rozkosznym mruknięciem sprawiło, że nie byłem w stanie mieć mu niczego za złe. Uśmiechnąłem się blado, kompletnie nie zdając sobie z tego sprawy, przyciągając stworzenie bliżej siebie.

-Co w tym zabawnego?- oprzytomniałem, kiedy do moich uszu dotarł stłumiony chichot Yeol- Staram się je tylko uspokoić.
-Szybko zmieniasz nastawienie, czyżbyś był tsundere?- nawet nie starała się powstrzymywać, uśmiechając się szeroko
-Wcale nie, robię to dla własnego dobra… nawet nie lubię tego kota.- prychnąłem, odsuwając zwierzę od twarzy- Zapomnij, że cokolwiek widziałaś… zresztą chyba dotarliśmy na miejsce
Naszym ukazała się panorama okolicznego lasu, do którego nie raz, nie dwa zdarzało mi się uciekać na wagary. Więc jednak kadra nauczycielska nie uważa owego miejsca za zło, od którego należy trzymać się z daleko. To niezwykle interesujące, jak niespodziewanie potrafią zmienić zdanie. Pomijając aspekty bezpieczeństwa, z uwagą wysłuchałem, co miał nam do powiedzenia prowadzący, który za nic w świecie nie potrafił przejść do sedna sprawy.
-To już przedostatnie zadanie naszej małej rywalizacji. Nie chodzi w nim o szybkość, a dokładność, dlatego dokładnie skupcie się na swojej robocie.- poprawił zsuwające się z nosa okulary- Czekają was standardowe podchody, jakie znacie chociażby ze szkoły podstawowej. Każdemu z was przydzielimy kolor, będący wizytówką drużyny. W lesie czekają na was koperty oraz wskazówki, adekwatne do barwy, jaką wylosowaliście. Mam nadzieję, że będziecie dobrze się bawić!- uśmiechnął się szeroko, wyciągając zza pleców woreczek, najprawdopodobniej mający pomóc w podziale
Bez zbędnych ociągnięć ustawiłem się w kolejce, by uzyskać przepustkę do owego, jakże ekscytującego, zadania. Już po kilku minutach dzierżyłem w dłoni wstążkę, której barwa przypominała włosy mojej towarzyszki. Wróciłem do niej, energicznie wymachując kawałkiem materiału, by po chwili zawiązać go wokół nadgarstka kobiety.
-Co ty robisz?- zapytała, wyraźnie wybita z rytmu
-W ten sposób przynajmniej jej nie zgubimy… uważaj, potrzebujemy jej żeby w ogóle skończyć zadanie.- rzuciłem jej pełne powagi spojrzenie, ostrzegające, by lepiej nie zawieruszyła nigdzie tej niewielkiej ozdóbki
Kiedy załatwiliśmy wszystkie sprawy organizacyjne, weszliśmy do lasu, niemal od razu skręcają w oznaczone kolorami ścieżki. Już po chwili byliśmy zupełnie sami, pozbawieni towarzystwa niezbyt inteligentnych rówieśników. Wsunąłem ręce do kieszeni, rozkoszując się przyjemną ciszą, przerywaną jedynie miauczeniem kota oraz stukotem oficerek.
-Widzisz cokolwiek?- zapytałem, przerywając nieprzyjemną ciszę, która stawała się trochę uciążliwa
-Niespecjalnie, strasznie tu ciemno.- westchnęła, próbując rozświetlić drogę telefonem, jednak niewiele był w stanie zdziałać
Przechyliłem głowę, kręcąc nią z lekkim zażenowaniem, by po chwili powrócić do dalszego obserwowania trasy. Mijane drzewa wydawały się wyrastać znikąd, a krajobraz niczym nie różnił się od tego, który mieliśmy okazję zobaczyć kilka minut wcześniej.
-Nie minęliśmy jeszcze żadnej wstążki.- podsumowałem, może faktycznie lekko podenerwowany całą sytuacją- Strzelam, że się zgubiliśmy.
-Nawet tak nie mów, to nie możliwe!- zawołała, jakby przejęta możliwością zejścia z wyznaczonych szlaków- Przecież nigdzie nie skręcaliśmy…
-Sama mówiłaś, że ciemno tu w cholerę, pewnie nawet nie zauważyliśmy.- wzruszyłem ramionami, siadając na pobliskiej kłodzie
-Jak możesz być tak spokojny?- rzuciła po chwili ciszy, jakby mając mi za złe obecną sytuację
-Panikowanie nic nam nie da, powinniśmy obmyślić jakiś plan… spokój jest kluczem maluchu.- ukazałem szereg białych zębów, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów- Będziesz mieć mi za złe, jak zapalę? Spokojnie, odejdę kawałek, nie będziesz musiała tego wdychać.- dodałem, widząc brak przekonania w jej oczach

<Yeol? Uważaj na tego zboczeńca ‘-‘ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt