niedziela, 16 kwietnia 2017

Od Alexandra

Spojrzałem w lustro, mając nadzieję, że tym razem ujrzę w nim coś więcej, niż zatraconego w emocjach nastolatka, jednak bezskutecznie. Każdego dnia dostrzegałem tą samą twarz, zmęczoną życiem, wyniszczoną przez życiowy teatrzyk, w którym przyszło mi zagrać jedną z głównych ról. Pragnąłem w końcu to zakończyć, przeciąć swe sznurki i żyć tak, jak od zawsze pragnąłem, jednak każde starania kończyły się fiaskiem, a mary przeszłości uderzały ze zdwojoną siłą. Zacisnąłem pięści, odrywając wzrok od odbicia, którego szczerze nienawidziłem, wręcz gardziłem tym, co mogłem w nim ujrzeć. Niemal czułem, jak każdego dnia załamuje się coraz bardziej, a optymizm powoli wycieka, psując tak genialnie stworzoną maskę, za którą przywykłem się ukrywać. Uśmiech wielokrotnie ratował mi skórę, był najskuteczniejszą ochroną, jaką kiedykolwiek zastosowałem. Ten niewinny gest, choćby i sztuczny, pozwala przetrwać najcięższe chwile. Ludzie stosunkowo łatwo się na niego nabierają, znikając przy pierwszej możliwej okazji. Najwidoczniej tak już musi być, w końcu wszyscy staniemy się samotni.
Wsunąłem na siebie jedną z ulubionych koszulek, przyozdobioną logiem dość popularnej gry. Może chociaż ona przyniesie mi dzisiaj szczęście. Po raz ostatni rzuciłem okiem na gładką powierzchnię lustra, jednak szybko odwróciłem wzrok, opuszczając dormitorium. Nasunąłem kaptur na głowę, przybierając tak dobrze znaną wszystkim maskę. Optymistyczny dzieciak, którego wszędzie pełno, to niezwykłe, jak bardzo różniłem się od tego, co sobą reprezentowałem. Czy naprawdę aż tak zależy mi na pozostaniu w ukryciu? Może powinienem zacząć obnosić się ze wszystkim publicznie, jak wszystkie te załamane nastolatki, których setki mijałem na korytarzach. Prawdopodobnie nikomu nie zrobiłoby to różnicy, jednak coś cholernie mnie blokowało, nie pozwalało na obnażenie skrzywdzonego serca.
Rozmyślenia przerwało mi dziwne ukłucie w okolicach klatki piersiowej. Przetarłem obolałe miejsce, szukając bodźca, który jakimś cudem zdołał sprowadzić mnie na ziemię. Okazała się nim niewielka, białowłosa kobieta, której smętny wyraz twarzy oznaczał, że zabolało ją to zdecydowanie bardziej, niż mnie. Zamrugałem kilkukrotnie oczami, by po chwili delikatnie uderzyć się w czoło. Odgarnąłem z czoła kilka jasnych kosmyków, by po chwili szeroko się uśmiechnąć.
-Tak strasznie cię przepraszam, zamyśliłem się.- lekko zakłopotany podrapałem się po karku- Nic ci nie zrobiłem?- przyjrzałem się jej dokładniej, by po chwili dostrzec niepewność w jej oczach oraz coś na wzór mapki, którą dzierżyła w swych drobnych dłoniach- Oh...szukasz czegoś konkretnego?- wskazałem palcem na owy przedmiot, ponownie przeczesując włosy

<Akari? Przepraszam, że takie to słabe >~< >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt