Zaszklone oczy i pełna negatywnych odczuć twarzyczka były ostatnim
widokiem, jaki zapamiętałem, nim zniknęła mi z pola widzenia. Uciekła,
nie mając pojęcia dokąd. Pogrążony w niemałym zamyśleniu, stałem
zszokowany, nie reagując, kiedy jej niewielka postura zniknęła wśród
niezmierzonej, leśnej gmatwaniny. Wszystko dotarło do mnie jakby z
opóźnieniem, a zgnieciona paczka papierosów utwierdziła mnie w
przekonaniu, że cała sytuacja nie była jedynie wytworem mojej wyobraźni.
Z początku jedynie machnąłem ręką, tłumacząc sobie, że niedługo wróci,
że bieganie za nią to nie mój obowiązek, jednak minuty mijały, a Yeol
wciąż nie zawróciła. Poczułem dziwny dreszcz, rozchodzący się po całym
dziele, niemający zamiaru odpuścić. Co jeśli coś jej się stało? Owe
myśli uderzyły we mnie, niczym taran, wywołujący nieprzyjemny skręt w
żołądku. Podniosłem się, jak oparzony, z nutą zawahania nawołując jej
imię. Brak odpowiedzi zdenerwował mnie jeszcze bardziej, zmuszając do
ruszenia jej śladami prosto w głąb lasu.
~~
Nie mam pojęcia ile już tak chodziłem, jednak okazało się to kompletnie
bezowocne. Stała sceneria, wywołująca wrażenie pętli, w której wciąż
krążyłem, nie mogąc się wydostać. Kiedy powoli traciłem nadzieję, tuż
przede mną ukazała się niewielka, szczupła istotka, o włosach tak
charakterystycznych, że nie sposób je pomylić. Poczułem przedziwną ulgę,
jakby ogromny ciężar spadł mi z serca, jednak szybko odrzuciłem
wszelkie uczucia, przybierając tak przydatny, niewzruszony wyraz twarzy.
Lubiłem go i uważałem za coś praktycznego, czym zawsze mogę się
wykręcić. Nie ukazywałem wielu uczuć, uważając to za wyraz słabości,
jednak momentami nawet ja nie byłem w stanie ich powstrzymać. Mimo tego,
starałem się jak mogłem, by nie pokazać jej, że wbrew wszelkim pozorom,
faktycznie się o nią martwiłem.
Podszedłem bliżej, najciszej jak tylko mogłem, kładąc rękę na jej
ramieniu. Okazało się to największym błędem, jaki mogłem popełnić,
bowiem już po chwili poczułem rozlewającą się falę agonii, której
centrum mieściło się gdzieś w okolicach podbrzusza, a krzyk Yeol
przerwał tę, wręcz przygnębiającą, ciszę. Trafienie w niezwykle czuły
punkt, jak i wiecznie plączący się pod nogami kot sprawiły, że
mimowolnie wylądowałem na ziemi. Syknąłem przeciągle, zasłaniając oczy
przed rażącym błyskiem latarki, skierowanym prosto w moje oczy.
-Wyłącz to cholerstwo.- warknąłem, powoli podnosząc się do siadu
Nie posłuchała prośby, a jedynie skierowała blask w zupełnie inne
miejsce, nieco niżej. Kolorowe plamy ograniczały moje pole widzenia,
jednak jakimś cudem zdołałem się podnieść, podpierając o pobliskie
drzewo. Odetchnąłem głęboko, nienaturalnie mrużąc oczy. Kiedy poczułem,
że mój stan wraca do normy, spojrzałem w kierunku jasnowłosej, na której
twarzy malowało się zdecydowanie za wiele uczuć.
-Takiego przywitania jeszcze nie miałem.- mruknąłem pod nosem, a na
mojej twarzy pojawiło się coś na wzór bladego uśmiechu- Tak swoją drogą,
nic ci nie jest? Bieganie samej po lesie nie jest zbyt bezpieczne.-
wsunąłem ręce do kieszeni, starając się zachować niewzruszoną postawę
-Już jest w porządku… a ty? Też dość mocno oberwałeś…- zaśmiała się nerwowo, odwracając wzrok
-Jak widać żyję...- wzruszyłem ramionami- W każdym razie powinniśmy
wrócić na trasę i poszukać wreszcie tych cholernych wstążek…
gdziekolwiek się one znajdują.- rozejrzałem się, próbując znaleźć
cokolwiek, co pomogłoby nam określić, gdzie tak właściwie się znajdujemy
W tym samym momencie oczy kobiety zajęły się migoczącymi iskrami, a ręka
powędrowała do jednej z bocznych kieszeni. Z początku spojrzałem na nią
z ukosa, nie bardzo rozumiejąc, co owy gest miał oznaczać, jednak kiedy
wyjęła z niej niewielką wstążeczkę, do której przyczepiono zgiętą
kartkę w identycznym kolorze, wszelkie wątpliwości zniknęły.
-Znalazłam ją gdzieś po drodze… to chyba niedaleko.- stwierdziła, podchodząc bliżej mnie
-Pamiętasz mniej więcej gdzie?- zapytałem, mając nadzieję, że wreszcie uda nam się poprawnie ukończyć jedno z zadań
Zamyśliła się, by po chwili przecząco pokręcić głową. Westchnąłem ciężko, powstrzymując się od kilku komentarzy.
-No nic…- zacząłem, próbując zabrzmieć choć trochę przyjaźnie- Co jest tam napisane?
Jasnowłosa przez chwilę mocowała się z ową wstążeczką, by po chwili
rozwinąć, dość niepozornie wyglądającą rolkę papieru. Rozpoczęła
lekturę, jednak po chwili mina jej zrzedła, a głowa nieco przekrzywiła.
-Akashi… to jakaś zagadka.- odparła, podsuwając mi pergamin przed twarz, a właściwie próbując to zrobić
Z początku niechętnie, jednak po chwili pochwyciłem owy zwitek,
przejeżdżając wzrokiem po kolejnych, niedbało zapisanych wersach. Nigdy
nie przepadałem za poezją, więc sposób, w jaki zapisano ową łamigłówkę
nie był mi zbyt na rękę.
-Świetliki, spadające gwiazdy, lustrzane odbicie, puchacze…- wyczytałem
słowa, które wydały mi się w tym wszystkim kluczowe- Jakieś pomysły?-
posłałem jej pytające spojrzenie, mając nadzieję, że zrozumiała z tego
wszystkiego nieco więcej, niż ja
-Macie tu jakiś zbiornik wodny?- zapytała nagle, jakby doznając oświecenia
-Jakiś jest, ale co to ma do rzeczy?- odparłem, by po chwili zażenowany uderzyć się w czoło- No tak, dlaczego na to nie wpadłem
Chwyciłem jej nadgarstek, ciągnąc kobietę za sobą. Kilkukrotnie
wypowiedziała moje imię, a nawet próbowała się stawiać, jednak
bezskutecznie, byłem zbyt skupiony, by zwracać uwagę na cokolwiek, co
działo się wokół mnie. Omamiony wizją szybkiego dotarcia do celu,
wymijałem kolejne alejki, czując, że to już naprawdę blisko. Zwolniłem
dopiero w momencie, w którym poczułem przyjemną bryzę, a flora uległa
nagłej zmianie. Poluzowałem uścisk, jednak wciąż prowadziłem, nie dając
Yeol możliwości samodzielnego poruszania się.
-Prawdopodobnie o to miejsce chodziło.- odezwałem się wreszcie,
spoglądając w stronę, nieco zmęczonej, kobiety- Tak, tak nie powinienem
był cię tak ciągnąć, ale bałem się że nie nadążysz.
Przerzuciłem wzrok na rozpościerające się przed nami jezioro, nad
którego taflą aż roiło się od przeróżnych pyłków i kolorowych owadów,
nadających sytuacji pewnej niezwykłości, której nie sposób było
przeoczyć.
Podszedłem bliżej zbiornika, zanurzając dłoń w jego, aż nienaturalnie
czystej, tafli. Poczułem nawracającą falę wspomnień, z którymi wiązało
się to miejsce. Pierwsze wagary, miejsce odpoczynku od męczącego życia
codziennego, ucieczka od rodziców… te trzy rzeczy sprawiały, że nie
potrafiłem zapomnieć, wracając tu za każdym razem, kiedy coś zaczynało
się walić.
Mimowolnie się uśmiechnąłem, by po chwili zmienić owy gest w
niezadowolony grymas, jaki widniał u mnie na co dzień. Z głuchym
westchnięciem odwróciłem się w stronę jasnowłosej, wymownie spoglądając
na liliowy skrawek papieru.
-No więc, co mamy tu zrobić?- zapytałem w końcu, wycierając mokrą dłoń o materiał bluzy
Dziewczyna po raz kolejny zajrzała do owych zapisków, by po chwili
delikatnie się zaczerwienić, co jednak szybko ukryła, będąc przekonaną,
że nic nie zauważyłem. Nie zamierzałem wyprowadzać jej z błędu, jednak
przyznam, że było to całkiem rozkoszne.
-Coś nie tak?- zapytałem po raz kolejny, mając nadzieję, że tym razem uzyskam odpowiedź
-W wodzie jest skrzynka, trzeba ją wyłowić, żeby znaleźć wskazówkę…- wydusiła w końcu, wymownie spoglądając w moim kierunku
-I pewnie chcesz żebym ją wyłowił?- dokończyłem, nim zdążyła w ogóle otworzyć usta
-Tak… masz dłuższe ręce i nie zmoczysz się aż tak bardzo…- próbowała za
wszelką cenę zrzucić na mnie całą robotę, sięgając nawet najgłupszych
argumentów
-Skoro chcesz, wbrew pozorom jest całkiem czysta.- wzruszyłem ramionami, łapiąc za materiał koszulki
-Czekaj! Co ty robisz?- wyrzuciła nagle, jakby przeczuwając moje zamiary
Wyszczerzyłem zęby w głupim uśmiechu, by po chwili pozbyć się górnej
części garderoby. Nie miałem pojęcia, czy odwróciła wzrok, czy może
wciąż dzielnie spoglądała w moim kierunku, jednak sądząc po jej
wcześniejszej reakcji szczerze wątpiłem w prawdziwość drugiej opcji.
Zdążyłem jeszcze podwinąć dresy, nim do moich uszu dotarło stłumione
pytanie jasnowłosej.
-Tak właściwie, po co w ogóle ją zdjąłeś?
-Szczerze? Nie mam pojęcia.- ukazałem rząd śnieżnobiałych zębów,
ostrożnie wchodząc do wody- Powiedzmy, że mam dziwne przeczucia, że
mógłbym ją zmoczyć.- puściłem jej oczko, jednak szybko powróciłem do
swojego pierwotnego zajęcia- Jest tam gdzieś może napisane jak to
cholerstwo wygląda? Jakieś cechy szczególne? W takiej scenerii wszystko
wygląda jak walony kamień.
<Yeol? ( ͡° ͜ʖ ͡°) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz