Podniosłem na chwilę wzrok, aby spojrzeć na dziewczynę, która za wszelką cenę próbowała zacząć, albo chociaż podtrzymać rozmowę. Trzeba przyznać, że idąc za nią mogłem dostrzec jaka jest mała, miała naprawdę, niecodziennie niski wzrost. Wziąłem na tackę bułkę, oraz spory kawałek szynki i ogórka, dodatkowo wziąłem butelkę chłodnej wody mineralnej. Słysząc jej głosik, pokręciłem tylko z niedowierzaniem głową, ale odpowiedziałem, a raczej mruknąłem pod nosem jedno słowo, nie wiedząc czy w ogóle je usłyszała. Zjadłem swoje śniadanie w przeciągu 3 minut, a wodę wypiłem jednym duszkiem. Oblizałem górną wargę i ponownie spojrzałem na białowłosą dziewczynę, która apatycznie jadła swój posiłek. Nie dziwiłem się, jakbym miał jeść sam ser, to chyba puściłbym pawia czując sam ser. Wyciągnąłem z kieszeni pogniecioną kartkę, starając się rozczytać, gdzie i jaką mam pierwszą lekcje.
- Wiesz gdzie jest sala 14? - Podniosłem jedną brew patrząc na nią obojętnym wzrokiem. Najpierw zauważyłem, że wręcz podskoczyła na tym krześle, po czym powoli i niepewnie podniosła wzrok, patrząc na mnie dwukolorowymi oczami.
- Nie- Pokiwała głową - Sama jestem tu od niedawna... Ale wydaje mi się, że to sale językowe - Ścisnęła usta, przez co stanowiły one jedną krótką kreseczkę. Spojrzała na swoje ręce, które trzymała pod stołem i albo czekała na moją odpowiedź, albo była taką niemową, że wolała siedzieć już cicho. Westchnąłem jedynie, wstając
- Nara - Wziąłem swoją tackę ruszając w kierunku sali.
Na moje szczęście bądź też nieszczęście, w miarę szybko odnalazłem salę, w której miałem mieć dwie lekcje pod rząd. Rzuciłem torbę pod ścianę dołączając się do niewielkiej grupki chłopaków, którzy byli przejęci jakimś meczem, który ostatnio leciał w telewizji, jako iż go widziałem to mogłem wydać swoją opinię, lepiej mieć jakiś znajomych w klasie, niż nie mieć nikogo.
Po dwóch męczących godzinach, przyszedł czas na w-f. Jedyna lekcja, gdzie można chociaż trochę się wyżyć. Z zaskoczeniem odkryłem, że mamy ćwiczyć z jakąś pierwszą klasą... Przecież nasze postury straszliwie się różnią, a co za tym idzie i umiejętności... Zaraz kogoś skrzywdzę i znowu wylecę...
- Czemu w 4 klasie, mamy lekcje z pierwszoklasistami? - Zapytałem, przebierając się
- Jakaś zmiana planu jest, nam też to nie jest na rękę
Przewróciłem oczami widząc młodszą klasę i poszedłem na salę, gdzie zacząłem już rozgrzewkę. Nie minęło nawet 5 minut, kiedy weszły również i dziewczyny, a w tym ta sama, która na mnie wpadła. W krótkich spodenkach i koszulce wyglądała na jeszcze mniejszą.
Słowa trenera, jeszcze bardziej mnie rozśmieszyły
- Jako iż jest was mało to podzielimy się na dwie drużyny i będziemy grać w siatkówkę, a więc tak... Ty tutaj, a wy tutaj, dalej!
Rozejrzałem się po swojej stronie boiska, chciałem już podejść bliżej do siatki, gdyż nikogo tam nie było, kiedy wpadłem na kogoś. Spojrzałem nieco w dół i ujrzałem Aki
- Serio jesteś mała... - Cofnąłem się, podnosząc rękę w gotowości do odebrania piłki. Po 10 minutach gry, wygrywaliśmy jednym punktem, kiedy piłka ponownie leciała w naszą stronę, mogłem wyciągnąć tylko rękę, dzięki czemu białowłosa nie musiałaby się wyginać i mocować z przebiciem, ale szczerze? Nie miałem na to ochoty. Sądziłem, że odbije piłkę w przeciwnym kierunku, albo ją puści, a tu proszę, tak niefortunnie ułożyła ręce, że dostała piłką w głowę! Chciałem się powstrztmać, ale zamiast tego parsknąłem śmiechem.
Akari?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz