- Bo wcześniej nie chciał mnie słuchać, więc teraz też by tak było. Po
za tym widziałem, jak zareagował na twoje "kłamstwa" - wzruszyła
ramionami zakładając je na krzyż.
Wzruszyłem ramionami, opierając się o ścianę, której chłód wywołał
przyjemne dreszcze na całym ciele. Byłem wściekły, zawiedziony i całkiem
szczęśliwy w tym samym czasie. Dzisiejsze zajście utwierdziło mnie w
przekonaniu, że grono pedagogiczne faktycznie nie ma pojęcia o tym, co
dzieje się w akademii, a nawet jeśli się zainteresują, nie potrafią
prawidłowo ocenić sytuacji, faworyzując jedną ze stron konfliktu.
Prychnąłem, wsuwając dłonie do kieszeni czarnych dresów, których
najwidoczniej zapomniałem zmienić po całej tej porannej awanturze.
-Tak swoją drogą czego ten gość od ciebie chciał?- zagadnąłem, nawiązując kontakt wzrokowy między mną, a Anną
-Sprawy prywatne, mało ważne.- wzruszyła ramionami, wyraźnie uciekając od tematu
Nie zamierzałem naciskać, jednak nie zamierzałem też odpuścić
nieznajomemu bucowi, który tak chytrze uniknął kary. Odchyliłem głowę,
próbując w jakiś sposób się wyciszyć, jednak bezskutecznie, poranek oraz
sytuacja z dyrektorem perfekcyjnie wyprowadziły mnie z równowagi. Od
zawsze byłem typem mściciela, który nie potrafi odpuścić, więc w mojej
głowie już teraz pojawiało się tysiące różnych pomysłów na upokorzenie
tego zidiociałego szczeniaka.
-Cieszę się, że poczekaliście. No więc zostaniecie po lekcjach.
Przygotowałem dla was małą niespodziankę...mam nadzieję, że to oduczy
was kłamstw i wszczynania bójek.- znów ten nieprzyjemny uśmiech, którym
próbował wyrobić sobie szacunek, niestety bezskutecznie
Ponownie zmierzył nas wzrokiem, by po chwili odejść w tylko sobie znanym
kierunku. Nie mając innego zajęcia, rozeszliśmy się z Anną, czekając na
to, co przyszykował dla nas dyrektor.
~~~
Szczerze mówiąc cholernie nie chciało mi się tutaj przychodzić. Przez
chwilę rozważałem symulanctwo, czy najzwyczajniejsze w świecie pójście
spać, jednak wizja późniejszej, jeszcze gorszej kary nie była zbyt
obiecująca. Cudem przywlokłem się przed gabinet dyrektora, błagając, by
nie zmuszał nas do zbyt wielkiego wysiłku ruchowego, nie miałem obecnie
nastroju na zabawy w terenie. Wkrótce pojawiła się również Anna, z tym
samym obojętnym wyrazem twarzy. To ciekawe i pocieszające, że nie
trafiłem do aresztu z pierwszą lepszą płaczką, której wyżaleń musiałbym
wysłuchiwać.
-Jeszcze go nie ma?- zapytała, niezwykle zmęczonym tonem, przypominającym trochę ten, którym sam wyraźnie się odznaczałem
-Nie. Nauczyciele raczej nie słyną z punktualności.- pokręciłem głową, opierając się o ścianę korytarza
Wtem, jak na zawołanie, pojawił się owy blondyn, przez którego nie mogłem pogrążyć się w krainie słodkiego snu.
-Pewnie niezwykle się cieszycie.- sarkastyczny uśmieszek wkradł się na
jego twarz, nadając mu wyglądu stereotypowego dupka- Dzisiaj trochę
sobie posprzątacie...ale nie byle gdzie moi drodzy.- prychnął
pogardliwie, wyciągając z kieszeni zmiętą kartkę papieru- Mam nadzieję,
że lubicie dzieci.- wskazał palcem na ogromny napis "Przedszkole"
widoczny na owymi zwitku
-Nie ma mowy, prędzej pozabijam tych smarkaczy, niż jakkolwiek im pomogę.- odparłem, ponownie wsuwając ręce do kieszeni spodni
-Wydaje mi się, że jasno udowodniłem ci, że nie masz w tej sprawie nic
do gadania Nishimura.- odkaszlnął, zmierzając w stronę wyjścia- No
dalej, pospieszcie się...nie chcecie chyba kazać im czekać
<Anna? Pozabijamy je, czy może jednak nie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz