Zgodnie z poleceniem owego mężczyzny zajęliśmy miejsca gdzieś z boku
auli. Usadowiłem się wygodnie w miękkim fotelu, opierając głowę o tak
niezwykle wygodne oparcie. Prawdopodobnie ponownie pogrążyłbym się we
śnie, gdyby nie biały diablik, który postanowił przemienić moją rękę w
drapaczkę dla jego, tak cholernie długich, pazurów. Syknąłem przeciągle,
kiedy przebił mi skórę, a z kilku drobnych ranek pociekła krew.
Zmierzyłem go wzrokiem tak niezwykle oschłym i zirytowanym, że
mimowolnie zakończył swą brutalną zabawę.
-Nic ci nie jest? Może wypadałoby to opatrzyć?- głos Yeol wybił mnie z rytmu, a jej wzrok spoczął na krwawych zadrapaniach
-Przecież to nic takiego, nie wykrwawię się na śmierć przez głupiego
kota.- nadąłem policzki, zakrywając szramy- Nadal nie rozumiem, jak
mogłaś niedosłyszeć wyrazu "pluszak".- pokręciłem głową, może lekko
rozbawiony, a zarazem zażenowany wcześniejszym zajściem
-Każdy może się pomylić, ważne że dostaliśmy punkty.- skrzyżowała ręce na piersiach, odwracając głowę
-Powiedzmy, że tym razem ci odpuszczę, ale następnym razem nie licz na
łaskę.- puściłem jej oczko, a na mą twarz wpełzł cwaniacki uśmieszek
Nie odpowiedziała na ową zaczepkę, uznając rozglądanie się po sali za
dużo ciekawsze zajęcie. Nie naciskałem, ani zbędnie nie poruszałem
rozmowy, również próbując znaleźć sobie zajęcie, w końcu prawdopodobnie
jeszcze trochę tu posiedzimy. Wtem przypomniałem sobie o niewielkiej
istotce, która wystraszona wciąż spoczywała na moich kolanach.
Spojrzałem w jej kierunku, ostrożnie wyciągając przed siebie dłoń.
Początkowy brak reakcji nie wydawał się niczym niezwykłym, nie zrobiłem
na nim zbyt dobrego wrażenia.
-No dalej, mały...nie jestem taki straszny.- przechyliłem głowę, mrucząc
pod nosem, jednak po chwili spuściłem wzrok, mając nadzieję, że moja
towarzyszka nic nie słyszała
Kotek po chwili podszedł bliżej, a jego miękkie futerko pieściło moje
palce. Podrapałem zwierzę za uchem, by po chwili wygłaskać go niemal
całego. Uwielbiałem te drobne stworzonka bardziej, niż cokolwiek innego.
Były moją największą słabością, a zarazem czymś, co niezwykle poruszało
me oziębłe serduszko. Gdybym tylko mógł, zaadoptowałbym ich tysiące,
jednak rozmiary akademickich pokoi niespecjalnie na to pozwalały.
Po raz kolejny przejechałem opuszkami po brzuchu tej, jakże uroczej,
istotki, nim przypadkiem napotkałem wzrok Yeol. Przyglądała mi się z
lekkim rozbawieniem, wciąż krzyżując ramiona.
-To nie tak jak myślisz.- prychnąłem, zadzierając głowę- Dzięki temu przynajmniej nikogo nie drapie.
Wciąż rozbawiona skinęła głową, by ponownie przenieść wzrok na frontowe
drzwi, przez które wchodziło coraz więcej uczniów. Kilkanaście par,
które widziałem po raz pierwszy w życiu bezcelowo snuły się po wnętrzu
auli.
-Kim oni są?- zagadnąłem, wskazując na nowo przybyłych
-Skąd mam wiedzieć...przyjechałam tu dzisiaj.- odparła, również uważnie
obserwując mijane sylwetki- Czekaj...czy ty przypadkiem nie jesteś na 3
roku?- dodała po chwili, jakby zszokowana moim brakiem wiedzy
-Jestem, jednak niespecjalnie lubię ludzi. Nikogo nie znam.-
wyszczerzyłem się w głupim uśmiechu, który najwidoczniej pozytywnie
wpłynął na fioletowowłosą
Kiedy ostatnia z par wkroczyła do sali, a emocje nieco opadły,
prowadzący ponownie wkroczył na mównicę, a jego donośny głos skutecznie
stłamsił wszelkie szepty. Powoli wyjaśniał następną konkurencję, a ja
wyjątkowo postanowiłem go posłuchać, by uniknąć ponownych nieporozumień,
czy niedopowiedzeń. Z tego co udało mi się zrozumieć wynikało, że czeka
nas konkurencja, mająca na celu pogłębienie zaufania. Nie wprowadzono
nas w szczegóły, twierdząc, że wszystkiego dowiemy się na miejscu.
Powoli podniosłem się z miejsca, odkładając kota na pobliskie siedzenie,
chcąc, nie chcąc nie mógł pójść z nami. Ruszyliśmy więc za prowadzącym,
który za nic w świecie nie chciał uchylić rąbka tajemnicy. Wśród
uczniów rozlegały się szepty podniecenia i przerażenia, które łączyły
się w jeden, nieznośny harmider. Prychnąłem znacząco, mając dość
wiecznie wrzeszczących małolatów, w szczególności dwójki bliźniaczek,
których piskliwe głosy wykrwawiały mi uszy. Na przemian wymieniały się
uwagami, niekoniecznie cenzuralnymi, czy właściwymi dla obecnej
sytuacji. Czułem, jak wzrasta mój poziom agresji. Nie pamiętam, kiedy
ostatni raz ktoś tak niezwykle mnie irytował.
-O choIera, ale to niesprawiedliwe, jak on tak może.- w końcu nie
wytrzymałem, ironicznie naśladując owe nastolatki, licząc że wreszcie
się uciszą, jednak na próżno, jedynie rzuciły mi beznamiętne spojrzenie,
by po chwili zacząć chichotać między sobą- Serio mogłybyście się
przymknąć, nie każdego interesuje co macie do powiedzenia.- dodałem po
chwili, chowając ręce do kieszeni
Nie zdążyłem zaobserwować ich reakcji, bowiem w tym samym momencie tłum
się zatrzymał, a głos prowadzącego ponownie rozbrzmiał, tym razem
wzbogacony o, nieco stłumione, echo.
-Przed wami tor przeszkód! Brzmi wspaniale, jednak przejdą go jedynie
trzecioklasiści i to z zawiązanymi oczami!- zawołał radośnie, wymachując
czarnymi wstęgami, mającymi zapewne pełnić funkcję przepasek-
Pierwszaki muszą natomiast pokierować swych partnerów, by jak
najszybciej dotarli do celu! Startujecie grupowo, po cztery pary.
Przygotować się!
Westchnąłem, przechylając głowę. Więc czeka nas kolejne zadanie, w
którym będę musiał polegać na nieco roztargnionej Yeol, zapowiada się
ciekawie.
-Więc powierzam się w twoje ręce.- rozłożyłem ramiona, nie ukazując po
sobie najmniejszych emocji- Ale przysięgam, że jeśli wpadnę po drodze na
jakieś drzewo to inaczej porozmawiamy.- chytry uśmiech i dziwny ruch
brwiami nie nadały owej wypowiedzi poważnego tonu, jednak miałem
nadzieję, że i tak nie postanowi rozbić mnie gdzieś po drodze
<Yeol? I jak to będzie z Akashim? :v >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz