Postarałam się zapamiętać słowa jakie powiedział A-chan, aby sprawdzić
potem co oznaczają, jednak znając mnie nie zapamiętam ich i ponownie
zostanę w niewiedzy. To, że chłopak odpowiedział mi w języku którego nie
potrafię się nauczyć i w dodatku go nienawidzę było zrobione to tylko
na złość i nic innego. Nie lubiłam tego, ale w pewnym sensie było to
urocze.
-To skoro nie znam odpowiedzi to może jednak przyjmę jego zaproszenie… -
powiedziałam pod nosem złośliwym tonem. Chłopak to usłyszał i wyglądał
jakby się zezłościł. Widząc jego minę najzwyczajniej w świecie wybuchłam
śmiechem.
- Przecież wiesz, że nigdzie bym się bez ciebie nie ruszyła -
powiedziałam jak tylko zobaczyłam jego pytający wzrok. - Kocham ciebie i
nigdy to się nie zmieni - powiedziałam jak tylko złożyłam mu pocałunek
na policzku.
- Ogólnie to co dzisiaj będziemy robić? - spytałam się, ale w pewnym
momencie przypomniało mi się, że A-chan musisz iść jeszcze na dodatkowe
zajęcia. - Co powiesz na to, abyśmy poszli na zakupy, zrobili coś
wspólnie do jedzenia, a potem...potem pójdziemy na swoje zajęcia
dodatkowe, a spotkamy się na dachu co ty na to? - spojrzałam się na
niego. Nie miałam zamiaru go zamartwiać i w dodatku przysparzać
kłopotów. Wystarczyło, że już mu robię kłopotów…
<Anthony?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz