Ostatni raz wybiłem silnym ruchem piłkę, która poszybowała w stronę
kosza i perfekcyjnie wpadła w sam jego środek, przechodząc przez siatkę,
aby następnie wylądować na parkiecie sali gimnastycznej i odbić się
parę razy. Przeciągnąłem zbolałe mięśnie ramion po treningu, ziewając
głośno, jakoś nie specjalnie przejmując się w tym momencie kulturą, nie
kwapiąc się by zasłonić usta. W końcu sala już dawno opustoszała, żaden z
chłopaków na mnie nie czekał, ani nawet nie miał zamiaru czekać czy w
ogóle się mną interesować. Bo po co? Jestem tylko jednym z wielu ludzi
na tym świecie nie różniącym się niczym innym od 7 miliardów innych
ludzi na tej planecie. Tak więc nie dziwiłem się, że nikt nie zwracał na
mnie szczególnej uwagi, nawet nie próbował do mnie podchodzić, a nawet
jeśli i znalazł się taki śmiałek, szybko i skutecznie go odstraszałem.
Nogą przytrzymałem turlającą się leniwie piłkę, a następnie złapałem ją w
blade dłonie i ruszyłem do składziku na sprzęt sportowy. Po drodze
zgarnąłem mój ręcznik i zawiesiłem go sobie na szyi. szybko uporałem się
z odłożeniem piłki i wyszedłem na szkolny dziedziniec ocierając pot z
karku i czoła, czy trochę wilgotnych włosów. Nie zważając na to jak
szedłem, przez przypadek wpadłem na kogoś. Osoba wytrącona z rytmu
zachwiała się i już miała upaść, ale szybko złapałem ją za nadgarstek i
podtrzymałem pod plecami.
-P-przepraszam....Nic ci nie jest? -Spytałem szybko, zawstydzony moją nieuwagą stawiając osobę w pionie.
ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz