piątek, 3 marca 2017

OD Akane CD Anthony'ego

A-chan zgodził się pójść ze mną z czego byłam przeszczęśliwa. Dzięki dokonaniu wyboru dowiedziałam się, że Anthony jeszcze nie był w cyrku. Ja byłam kilka razy, ale zawsze jako ktoś dzięki któremu oni mieli kogoś do podziwiania ze względu na moje włosy. Rodzice zawsze się zgadzało i dużo osób dla atrakcji robiło sobie ze mną zdjęcia, a ja musiałam się przebierać w jakieś urocze stroje. Spojrzałam się na chłopaka, który jadł swój deser i wyglądał na szczęśliwego.
- Ja też chcę trochę twojego deseru spróbować - powiedziałam nachylając się do niego i biorąc z jego łyżeczki kawałek deseru. - Pyszny! - powiedziałam z ogromnym uśmiechem na twarzy tuż po spróbowaniu.
- Twój jest też pyszny! - powiedział chłopak biorąc z ręki łyżeczkę na której miałam swój deser.
- To dobrze, że ci smakuje - uśmiechnęłam patrząc się w jego oczy, które nabrały blasku tak jak kiedyś.
- Kocham ciebie! - usłyszałam że strony chłopaka słowa na które zawsze nie wiedziałam jak zareagować.
- Ja ciebie też…- powiedziałam trochę ciszej, ale chłopak tak czy siak je usłyszał.
Skończyliśmy jeść nasze desery i po zapłaceniu wyszliśmy z kawiarni.
- Pójdziemy do parku? - spytałam się.
- Jasne czemu by nie - chwyciliśmy się za ręce i idąc blisko siebie, poszliśmy w stronę parku. Gdzie nie gdzie miejscami można było zobaczyć jeszcze śnieg, ale spod śniegu wychodziły małe przebiśniegi, które uwielbiałam. Gryzłam się z myślami o tym czy powiedzieć Anthony’emu o tym, że nie będę chodzić przez najbliższy czas na zajęcia dodatkowe. Ostatecznie zdecydowałam się, że nic mu nie powiem. Powiem mu wtedy, gdy będzie ten odpowiedni czas.
- Patrz, ale słodki psiak - pobiegłam do pieska, który się chyba zgubił.
- To prawda jest uroczy, ale gdzie jego właściciel? - chłopak jak zawsze miał dobre wyczucie odnośnie co niektórych sytuacji.
- Masz rację, ale na jego obroży nic nie jest napisane. Nie ma adresu ani imienia psiaka - przyjrzałam się czerwonej obroży. Rozejrzeliśmy się po okolicy przez chwilę, aż tu nagle zmachana dziewczyna podbiegł do nas.
- Dziękuję wam za przypilnowanie mojej Miko - powiedziała zmęczonym głosem blond dziewczyna. Podałam psiaka imieniem Miko do rąk dziewczyny. Porozmawialiśmy z dziewczyną jeszcze przez chwilę, potem pożegnaliśmy się.
- Idziemy do akademiku?- spytał się A-chan, a ja przy kiwnęłam głowa, że się zgadzam. W drodze powrotnej rozmawialiśmy z Anthony'm o dużo rzeczach i na przeróżne tematy. Jak wróciliśmy do “domu” było już późno, a ja byłam nawet zmęczona. Usiadłam sobie na łóżku chłopaka i spojrzałam się za panoramę widniejącą za oknem. Było już późno i ciemno, ale niebo było czyste i gwiaździste, a księżyc zbliżał się do pełni. Na swoich barkach poczułam nagle ciepłe dłonie chłopaka za które chwyciłam.
- Piękne niebo dzisiaj jest, więc jutro na pewno będzie ładny dzień - powiedziałam półszeptem.
- Pewnie masz rację - przyznał mi rację chłopak. Oboje położyliśmy się obok siebie. Chwyciłam za rękę chłopaka, swoją głowę przyłożyłam do niego, a on ucałował mnie w czoło.
- Jak zawsze masz ciepłe dłonie, a ja zimne - powiedziałam cicho, a on mnie objął.
- Za to twój uśmiech wszystkich oczarowuje, a mój nie. Uzupełniamy siebie - uśmiechnęłam się pod nosem i nie wiedząc kiedy Anthony zasnął. Ucałowała go w czoło i sama poszłam spać.
♥♥♥
Rano. Oboje obudziliśmy się około dziesiątej. Wciąż nie chciało nam się wstać, więc stwierdziliśmy że poleżymy sobie.
- Co chciałbyś na śniadanie? - spytałam się, a on chwilę zastanowił się.
- Wszystko oby było smaczne - odpowiedział zaspany, a ja wygramoliłam się z łóżka.
- To ty se poleż, a ja zrobię śniadanie - ucałowała go w policzek i skierowałam się do kuchni. W mniej więcej dziesięć minut śniadanie było gotowe.
- Wstawaj śpiochu i chodź zjeść śniadanie - zaśmiałam się, a on przyszedł do kuchni.
- Więc dzisiaj proponujesz grzanki z jajkiem i boczkiem na wierzch - przytulił się do mnie od tyłu.
- Tylko tyle znalazłam u ciebie i nic innego nie przyszło mi do głowy - odwróciłam się twarzą w jego stronę.
- Będziemy musieli pójść kiedyś na zakupy - odparł z uśmiechem. Miałam nadzieję, że dzisiejszego dnia nic nam, ani nikt nie zepsuje. Obudziliśmy się z fantastycznymi honorami i tak powinno zostać, najlepiej przez resztę dni, ale to było niemożliwe, więc moje życzenie miało zadziałać chociaż w dzisiejszym dniu. Podałam kawę w kubkach i zaczęliśmy jeść nasze śniadanie.
- Posprzątać by się przydało - powiedziałam pod nosem widząc ile kurzu zebrało się na meblach.
- Chyba tak - spojrzeliśmy się na siebie. Nic nie mówiąc wiedzieliśmy, że weźmiemy się do sprzątania tuż po śniadaniu. Zrobiliśmy tak jak ustaliliśmy, ale to sprzątanie dało nam więcej zabawy niż można by było się tego spodziewać. Jak tylko zobaczyłam, że zostały tylko dwie godziny do pójścia do cyrku, zrozumiałam, że możemy się spóźnić.
- A-chan spotkamy się przy bramie za godzinę. Ja wracam do swojego pokoju się wykąpać i przebrać - wzięłam swoje rzeczy do ręki, chciałam już wyjść, ale chłopak mnie zatrzymał.
- Jasne nie ma sprawy, tylko się nie spóźnij - pocałował mnie w usta, a ja pognałam do swojego pokoju. Wzięłam szybką kąpiel, przebrałam się, a mokre włosy rozczesałam i pozdrawiam do wyschnięcia co za pewne było problemem. Godzina minęła szybciej niż by się można było wydawać. Ubrałam buty, płaszcz, szlak owinęłam, a przez ramię zarzuciłam małą torebkę. Włosy nie wyschły, ale mówi się już trudno. Przed bramą spotkałam czekającego na mnie Anthony'ego. Na szczęście nie czekał długo na mnie, co ulżyło mi. Cyrk nie znajdował się daleko od szkoły więc poszliśmy tam na pieszo. Kupiliśmy dwa bilety dla uczniów z małej w czerwono białe paski budki z biletami. Spektakl miał się rozpocząć za kilka minut, więc zdążyliśmy kupić jeszcze dwie duże waty cukrowe. Ja miałam różowo-fioletowa, a A-chan błękitno-zieloną. Zajęliśmy sobie miejsca mniej więcej po środku. Jak się okazało prawie nikt nie siedział tuż obok nas, więc mogłam uznać to za szczęście.
- Już się zaczyna - powiedziałam z wielkim podekscytowaniem na twarzy. - Oby cyrk przyjeżdżał częściej w nasze strony... - powiedziałam pod nosem, a chłopak się uśmiechnął. - Twoja wata cukrowa jest tak samo dobra jak moja - powiedziałam z uśmiechem biorąc kawałek waty cukrowej z jego patyczka.
- Wczoraj deser, a dzisiaj moja wata! - spojrzał się z uśmiechem na twarzy. - Skoro tak to i ja chcę trochę twojej - spojrzałam się na niego.
- Co to to nie. Moja wata cukrowa jest zbyt ładna, żebyś mógł ją zjeść - chłopak spojrzał na mnie, a ja wzięłam kawałek swojej waty i włożyłam mu do ust. - Niech ci już będzie, ale tylko ten jeden raz - zaśmiałam się, podobnie jak i sam Anthony.

<Anthony?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt