Otworzyłam właśnie jedną z szafek na basenie. Westchnęłam, wkładając do
niej swój plecak z yorkiem. Wyciągnęłam z niego etui na okulary,
chowając je i zmieniając na soczewki. Zamrugałam kilka razy oczami, by
się przyzwyczaiły, po czym zaczęłam się przebierać. Rodzice postanowili
wysłać mnie do prestiżowej szkoły gdzieś w Irlandii. Uwielbiam ich po
prostu… Od razu po przyjeździe zapytano mnie, do którego klubu
chciałabym dołączyć. Klub pływacki… To nie powinien być aż taki zły
wybór, zwłaszcza że nigdy w czymś takim nie byłam. Przynajmniej będę
mogła rozwijać swoje umiejętności, a ojciec będzie ze mnie dumny. Po raz
kolejny westchnęłam, zawieszając sobie okulary do pływania. Zamknęłam
szafkę, biorąc ręcznik i oddalając się w stronę pryszniców. Po chwili
już znajdowałam się przy słupku na basenie, chcąc z niego skoczyć.
Weszłam na niego i nałożyłam okulary na oczy. Pochyliłam się,
przygotowując się do skoku. Pomimo czepka na uszach, wyraźnie słyszałam,
jak serce mi wali. Wzięłam jeden, uspokajający wdech. Znowu to uczucie…
To, że ktoś cały czas na ciebie patrzy. Ktoś tu jest..? Potrząsnęłam
przecząco głową, by odgonić od siebie tę myśl. Wpatrzyłam się w taflę
wody przede mną. Taka spokojna, taka piękna… Lekko się uśmiechnęłam.
-Trzy…- zaczęłam po cichu odliczać. -Dwa…- odchyliłam się do tyłu, by po
chwili skoczyć. Zanurkowałam w chłodnej, chlorowanej wodzie. Po chwili
wyłoniłam się z niej, płynąc kraulem. Ignorowałam ból w prawym ramieniu,
który doskwierał mi od rana. Teraz najważniejszy jest czas… Oraz to, by
dopłynąć na drugi koniec toru, który aż taki krótki raczej nie był.
Wyciągałam ręce z wody, by móc ponownie je zanurzyć i się odepchnąć.
Będąc pod wodą, spojrzałam do przodu. Jeszcze kilkanaście metrów, jednak
nie zwolniłam. Przyspieszyłam, mocniej machając nogami w basenie.
Odchyliłam głowę w prawo, chcąc wziąć kolejny wdech powietrza, gdy nagle
zobaczyłam, jak ktoś mi się przygląda. Lekko spanikowałam, jednocześnie
ciesząc się, że ktoś jest zainteresowany moim pływaniem. Niestety przez
ten jeden moment do moich ust dostała się woda, którą zaczęłam
wykasływać. Stanęłam, nie przestając kaszleć. Złapałam się rękami o
brzeg basenu, schylając głowę w dół. Po jakiejś minucie, w końcu już nic
nie robiłam, oprócz ciężkiego oddychania. Jednak się zmęczyłam. Wzięłam
wdech i zaczęłam wydychać powietrze w wodzie, by choć na chwilę
uspokoić swoje serce, jak i sam oddech.
-Nic ci się nie stało?- usłyszałam nagle, gdy brałam kolejną porcję
tlenu w płuca. Spojrzałam w górę i zobaczyłam osobę, która chyba wtedy
mi się przyglądała.
<Ktoś chętny?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz