- Kiedy szliśmy w stronę akademika straciłeś przytomność. Porządnie mnie nastraszyłeś, a ja kompletnie nie znam się na chorobach i tak dalej, więc zadzwoniłem pod alarmowy. Przyjechała karetka i cię zabrała, a ja dołączyłem do ciebie tutaj jakąś godzinę temu - streściłem wydarzenia, pomijając fakt, że prawie dostałem ataku serca gdy mi nie odpowiedział, kiedy go złapałem i że zgodnie z poleceniem ratownika po drugiej stronie linii na rękach wyniosłem go jak najbliżej wjazdu na teren szkoły jak to było możliwe. Gdy karetka zabrała Kazumę, prawie natychmiast dopadła mnie zdyszana dyrektorka Potts, do której niewiele później dołączył pan Elev. Dwójka przesłuchała mnie w sprawie przybycia karetki i (na moje szczęście) kazała mi udać się za nim do szpitala, wciskając mi w ręce na prędko napisany list zapewniający, że zostałem wysłany przez szkołę, sprawującą opiekę nad Kazumą. Po okazaniu dokumentu zostałem wpuszczony na oddział i pielęgniarka zaprowadziła mnie do pokoju, gdzie położyli chłopaka i powiedziała mi żebym zaczekał aż przyjdzie lekarz nadzorujący korytarz.
Ten pojawił się mniej więcej dwadzieścia minut temu i po krótkim przepytaniu odnośnie dzisiejszego dnia i wszystkiego, co wiedziałem o Kazumie (niestety nie było tego jakoś dużo - ale zamierzałem to niedługo zmienić) wytłumaczył, że chłopak był osłabiony i wyziębiony, a opisana przeze mnie sytuacja, w której stracił przytomność wskazywała na fakt, że przeszedł atak paniki. Długotrwałe wyziębienie doprowadziło go do grypy, której najprawdopodobniej nie zauważył i jak lekarz mi wytłumaczył, chwilę przed tym jak chłopak sie obudził, wysoka gorączka była najprawdopodobniej powodem dla którego stracił przytomność. Nikłe reakcje na bodziec świetlny pewnie też były spowodowane przez wysoką temperaturę - kiedyś o tym czytałem, kiedy mój młodszy brat Artur rozchorował się, a oprócz mnie nikt nie mógł zostać z nim w domu.
Wracając do Kazumy, po moim krótkim wytłumaczeniu sytuacji lekarz zadał mu kilka pytań odnośnie tego jak się czuje i powiedział, ze będzie musiał zostać w szpitalu przez najbliższe trzy lub cztery dni, z powodu formalności związanych z utratą przytomności. Jedyne co powiedział mu o jego stanie to że dopadła go grypa i nie musi się o nic martwić, po czym dodał, że czeka go kilka badań.
Dopiero po chwili zrozumiałem, ze powodem do tego były prawa lekarskie zabraniające całkowitego wtajemniczania niepełnoletnich w ich stan i tak dalej.
Lekarz jeszcze raz przeprowadził krótkie badania i ruszył do wyjścia, uprzednio mówiąc mi, że za godzinę będę musiał opuścić szpital i napominając, że będę mógł odwiedzić następnego dnia o dwunastej.
Kiedy wyszedł, do pokoju wkroczyła pielęgniarka i bezdotykowym termometrem zmierzyła Kazumie temperaturę, po czym zostawiła nas samych.
Przez chwilę oboje patrzyliśmy na zamknięte teraz drzwi, zanim z westchnieniem usiadłem na krześle obok łóżka chłopaka i przeniosłem spojrzenie na niego.
W mojej głowie była pustka. Nie miałem pojęcia o co pytać, czy co mówić. Poprostu odczuwałem ulgę, że nic mu się nie stało.
Kazuma :v?
Ten pojawił się mniej więcej dwadzieścia minut temu i po krótkim przepytaniu odnośnie dzisiejszego dnia i wszystkiego, co wiedziałem o Kazumie (niestety nie było tego jakoś dużo - ale zamierzałem to niedługo zmienić) wytłumaczył, że chłopak był osłabiony i wyziębiony, a opisana przeze mnie sytuacja, w której stracił przytomność wskazywała na fakt, że przeszedł atak paniki. Długotrwałe wyziębienie doprowadziło go do grypy, której najprawdopodobniej nie zauważył i jak lekarz mi wytłumaczył, chwilę przed tym jak chłopak sie obudził, wysoka gorączka była najprawdopodobniej powodem dla którego stracił przytomność. Nikłe reakcje na bodziec świetlny pewnie też były spowodowane przez wysoką temperaturę - kiedyś o tym czytałem, kiedy mój młodszy brat Artur rozchorował się, a oprócz mnie nikt nie mógł zostać z nim w domu.
Wracając do Kazumy, po moim krótkim wytłumaczeniu sytuacji lekarz zadał mu kilka pytań odnośnie tego jak się czuje i powiedział, ze będzie musiał zostać w szpitalu przez najbliższe trzy lub cztery dni, z powodu formalności związanych z utratą przytomności. Jedyne co powiedział mu o jego stanie to że dopadła go grypa i nie musi się o nic martwić, po czym dodał, że czeka go kilka badań.
Dopiero po chwili zrozumiałem, ze powodem do tego były prawa lekarskie zabraniające całkowitego wtajemniczania niepełnoletnich w ich stan i tak dalej.
Lekarz jeszcze raz przeprowadził krótkie badania i ruszył do wyjścia, uprzednio mówiąc mi, że za godzinę będę musiał opuścić szpital i napominając, że będę mógł odwiedzić następnego dnia o dwunastej.
Kiedy wyszedł, do pokoju wkroczyła pielęgniarka i bezdotykowym termometrem zmierzyła Kazumie temperaturę, po czym zostawiła nas samych.
Przez chwilę oboje patrzyliśmy na zamknięte teraz drzwi, zanim z westchnieniem usiadłem na krześle obok łóżka chłopaka i przeniosłem spojrzenie na niego.
W mojej głowie była pustka. Nie miałem pojęcia o co pytać, czy co mówić. Poprostu odczuwałem ulgę, że nic mu się nie stało.
Kazuma :v?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz