Szłam wolnym krokiem po dość długim i dużym korytarzem szkolnym. Podłoga
była drewniana a ściany białe. Szkoła była jak dla mnie, duża. Dopiero
co do niej zostałam zapisana i nie znałam wszystkich sal i ich
rozmieszczenia jak inni. Jak na razie szukałam stołówki. Miałam tam dać
wpłatę, żebym mogła tam jeść. Szłam korytarzem na parterze, wydawało mi
się, że tam owa sala będzie. Niestety i tak nie mogłam jej znaleźć.
Westchnęłam głęboko zawiedziona swoją nie wiedzą, która mnie taki
irytuje u innych, ale to raczej nie była moja wina... Jestem tu od dwóch
dni w końcu. Postanowiłam spytać się kogoś o drogę. To była moja
ostatnia deska ratunku. Tonący brzytwy się chwyta... Poszłam w stronę
najbliższego ucznia. Miałam nadzieję, że jakoś to będzie ze względu na
to, że trudno mi się z innymi rozmawia. Gdy podeszłam bliżej zdałam
sobie sprawę, że to był chłopak. Serce mi podskoczyło do gardła. Nie
dobrze. Z płcią przeciwną rozmawia mi się najciężej. Zatrzymałam się
nagle i rozejrzałam się wokół siebie. Każdy zajmował się swoimi
sprawami, a mój „cel” jaki sobie wybrałam nie robił nic raczej bardzo
ważnego. Przełknęłam ślinę i zaczęłam stawiać kolejne, teraz już bardzo
nieśmiałe kroki ku uczniowi. W te chwili błagałam Boga, los, cokolwiek,
aby coś się stało i żeby to była dziewczyna. Chciałam, żeby mi się to
wydawało. W końcu tylko tak myślałam, że to był chłopak z tego względu,
że był odwrócony do mnie plecami. Chociaż było widać, że to facet,
wysoki, raczej dobrze zbudowany i tak dalej. Tak, to na pewno był
chłopak. Nagle nie wytrzymałam i zrobiłam taktyczny odwrót. Wolałam
jednak zanieść przedstawicielkę moje płci. Niestety chłopak, do którego
miałam podejść w jakiś sposób wyczuł moje nerwowe ruchy i odwrócił się w
moją stronę. Aż przeszedł mnie dreszcz. To wyglądało jakbym się do
niego skradała, o zgrozo. Jeszcze pomyśli, że jestem jakaś postrzelona,
czy coś w tym stylu. Nie chcę, żeby nowo poznana osoba okazała się moim
wrogiem... Jestem osobą raczej bez konfliktową, a przynajmniej mi się
tak wydaję, że taka jestem.
- Co jest?- usłyszałam z ust nieznajomego. Znowu przełknęłam ślinę i niepewnie spojrzałam na ucznia.
Ktoś jakiś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz