Szczerze mówiąc wystraszyłem się lekko, kiedy chłopak usiadł na łóżku. Po ty jak mnie do siebie przyciągnął, byłem mocno zdziwiony. Tego chyba akurat bym się nie spodziewał. Ale po tym co powiedział... Zadrżałem. Mimo to Evans nie puścił mnie. Co mnie na prawdę ucieszyło. Mimo woli wtuliłem się w niego, co pewnie tym razem zdziwiło jego. Czując to ciepło, nie chciałem się odsuwać. Ale w końcu dotarło do mnie co ja właściwie robię. Odsunąłem się trochę i wymruczałem:
- P-przepraszam.
Chłopak nic nie mówiąc znowu mnie przytulił.
- Nic nie dasz rady zrobić. Dopóki jestem niepełnoletni, oni decydują, co się zemną stanie. - wyszeptałem.
Nie wiem dlaczego, ale chłopak uśmiechnął się jakby pewnie i powiedział:
- Więc zrobię wszystko i cokolwiek, co tylko będę mógł. - powiedział, kładąc dłoń na mojej głowie i przeczesując mi włosy, dodał - Na prawdę.
Znów wtuliłem się w chłopaka, chyba ostatnio za często się do niego zbliżam. Zdaje sobie sprawę, że jeśli zbyt się do niego przywiąże, to później trudniej będzie stąd wyjechać. //Przeżyje wszystko. Tylko proszę nie chce zostać sam. Sam, tak zupełnie sam, jak palec. Samotności się boję. Śmierci nie boje się w cale...// Dopiero teraz zauważyłem, ze Evans zawsze jest ciepły. Ilekroć zbliżałem się do niego, czułem to ciepło. Nie chciałem aby tę chwilę ktoś lub coś przerwało. Chciało mi się nadal płakać, ale już raczej nie ze smutku. Przymknąłem oczy, przez to ciepło i zmęczenie, oddałem się w objęcia morfeusza...
Obudziłem się następnego dnia, leżałem w szpitalu, czyli jednak to wszystko nie było snem w czasie podróży do nowej szkoły. Ulżyło mi jakoś. Przewróciłem się na plecy i wlepiłem wzrok w sufit. Szczerze mówiąc, nigdy nie czułem się tak dobrze jak teraz. Chciało mi się śmiać, ale nie wiem dlaczego. Po prostu. Chciało mis się żyć, wstać stąd i spotkać z Evansem. Gdyby nie on, straciłbym już całkowicie chęć do codziennego wstawania. W ogóle budzenia się, czy życia. Do sali wszedł lekarz.
- Jak się czujesz? - zapytał spokojnie.
- Psychicznie, fizycznie, moralnie czy zdrowotnie? - uśmiechnąłem się.
- Ogólnie? - spojrzał z lekkim zdziwieniem na mnie.
- To bardzo dobrze. - odparłem.
- Właśnie widzę. Przeprowadzimy dziś kilka badań, prawdopodobne jest, że wyjdziesz pojutrze ze szpitala.
- A która godzina? - zapytałem.
- Wpół do dwunastej. - odparł i wyszedł z sali.
Po chwili przyszła pielęgniarka i zabrała mnie na jakieś badania. Chciałem już stąd wyjść. Ale nie mogłem. Westchnąłem, wracając po badaniach do sali.
Evans ? XDD <- wyraża więcej niż tysiąc słów XDDDD
- P-przepraszam.
Chłopak nic nie mówiąc znowu mnie przytulił.
- Nic nie dasz rady zrobić. Dopóki jestem niepełnoletni, oni decydują, co się zemną stanie. - wyszeptałem.
Nie wiem dlaczego, ale chłopak uśmiechnął się jakby pewnie i powiedział:
- Więc zrobię wszystko i cokolwiek, co tylko będę mógł. - powiedział, kładąc dłoń na mojej głowie i przeczesując mi włosy, dodał - Na prawdę.
Znów wtuliłem się w chłopaka, chyba ostatnio za często się do niego zbliżam. Zdaje sobie sprawę, że jeśli zbyt się do niego przywiąże, to później trudniej będzie stąd wyjechać. //Przeżyje wszystko. Tylko proszę nie chce zostać sam. Sam, tak zupełnie sam, jak palec. Samotności się boję. Śmierci nie boje się w cale...// Dopiero teraz zauważyłem, ze Evans zawsze jest ciepły. Ilekroć zbliżałem się do niego, czułem to ciepło. Nie chciałem aby tę chwilę ktoś lub coś przerwało. Chciało mi się nadal płakać, ale już raczej nie ze smutku. Przymknąłem oczy, przez to ciepło i zmęczenie, oddałem się w objęcia morfeusza...
Obudziłem się następnego dnia, leżałem w szpitalu, czyli jednak to wszystko nie było snem w czasie podróży do nowej szkoły. Ulżyło mi jakoś. Przewróciłem się na plecy i wlepiłem wzrok w sufit. Szczerze mówiąc, nigdy nie czułem się tak dobrze jak teraz. Chciało mi się śmiać, ale nie wiem dlaczego. Po prostu. Chciało mis się żyć, wstać stąd i spotkać z Evansem. Gdyby nie on, straciłbym już całkowicie chęć do codziennego wstawania. W ogóle budzenia się, czy życia. Do sali wszedł lekarz.
- Jak się czujesz? - zapytał spokojnie.
- Psychicznie, fizycznie, moralnie czy zdrowotnie? - uśmiechnąłem się.
- Ogólnie? - spojrzał z lekkim zdziwieniem na mnie.
- To bardzo dobrze. - odparłem.
- Właśnie widzę. Przeprowadzimy dziś kilka badań, prawdopodobne jest, że wyjdziesz pojutrze ze szpitala.
- A która godzina? - zapytałem.
- Wpół do dwunastej. - odparł i wyszedł z sali.
Po chwili przyszła pielęgniarka i zabrała mnie na jakieś badania. Chciałem już stąd wyjść. Ale nie mogłem. Westchnąłem, wracając po badaniach do sali.
Evans ? XDD <- wyraża więcej niż tysiąc słów XDDDD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz