Chloe spojrzała na mnie swymi lodowatymi oczyma, ukrytymi pod bujnym
gąszczem rzęs. Miałam pełną świadomość, że większość tutejszych uczniów
najpewniej nie znosiło tychże oczu, tejże twarzy, która kojarzyła im się
jedynie z wrogością i pogardą, lecz ja uważałam inaczej. Ten element
pięknego wizerunku Chloe był... intrygujący? Inspirujący?
- Robisz to zdjęcie, Rach? - zapytała zniecierpliwiona dziewczyna, nie
mogąc już dłużej utrzymać swej statycznej pozy. Jak na zawołanie
wcisnęłam przycisk w moim polaroidzie, a chwileczkę potem z jego wnętrza
otrzymałam gotową fotografię. Wziąwszy ją delikatnie w palce,
pomachałam nią lekko, by wyschła, po czym podałam Chloe.
- Tak wyszło. - stwierdziłam, patrząc krytycznym wzrokiem na efekt mego
skupienia. Przeniosłam spojrzenie na twarz Chloe, która stopniowo
wykrzywiała się w mimice aprobaty.
- Masz talent. - rzekła Natasha, opierając się na moim ramieniu - Te
zdjęcia, które zrobiłaś mnie, powieszę na ścianie w naszym dormitorium.
Uśmiechnęłam się szeroko, obejmując Nat. Schowałam mój polaroid z
powrotem do torby, zamykając ją chwilę potem z wielką starannością.
- To... idziemy? - zapytałam, patrząc wyczekująco na Chloe - Niedługo zaczynają się zajęcia.
Dziewczyny pokiwały głową równocześnie, wzdychając cicho. Wstawanie
wcześniej rano dla amatorskich sesji zdjęciowych jest jak najbardziej
spoko, ale psucie sobie humoru, chwilę potem musząc iść na lekcje...?
Nie, to z pewnością nie należało do przyjemności. Mimo wszystko
podążyłyśmy posłusznie w stronę budynku akademii, zachodząc jeszcze po
drodze do naszego pokoju. Odłożyłyśmy plik karteczek - ze zdjęciami
udanymi i tymi udanymi-mniej - po czym spakowałyśmy szybko w bawełniane
torby potrzebne podręczniki.
- Nat, pomożesz mi? - zapytałam przyjaciółkę, próbując założyć me
ulubione kolczyki, niebieskie piórka, które dostałam dwa lata temu na
urodziny od Chloe. Nosiłam je praktycznie codziennie; były piękne, a i wkrótce stały się mym symbolem rozpoznawczym. O ile komukolwiek ze szkoły
zdarzyło się nie znać mego imienia, posługiwał się stwierdzeniem
"dziewczyna z kolczykami-piórkami".
- Jasne. - odparła dziewczyna, wspomagając mnie. Nasze spóźnienie było
coraz bliższe spełnieniu, więc zaraz po założeniu mej części biżuterii
chwyciłyśmy nasze torby, zamknęłyśmy pokój i popędziłyśmy w stronę sali.
Jakież było nasze zdziwienie, gdy spotkaliśmy resztę klasy przy
zupełnie innej sali, gdzie miałyśmy mieć lekcje. Wszystko wyjaśniło się
jednak zaraz po wkroczeniu do pomieszczenia. Psor uśmiechnął się
zachęcająco i przedstawił swój "nowy, innowacyjny pomysł, który
przypadnie nam do gustu". Nie przepadałam za chemią, to fakt - moja
humanistyczna dusza nie mogła ścierpieć tych wszelakich wzorów, wiązań i
dysocjacji - a tym bardziej nie za bardzo kolorowo widziało mi się
robienie jakiegoś doświadczenia. Dobrze jednak, że ja znam wszystkich z
rocznika, a oni znają mnie.
Och, chyba nie wszyscy...
Nowa twarz niemało mnie zaskoczyła, tym bardziej, że nie słyszałam, by
do klasy A miał dojść jakiś chłopak. Całkiem dobrze się złożyło, że
byliśmy razem w parze... Świetna okazja do poznania go. Nowi przyjaciele
równali się z większą szkolną popularnością, która i tak już była na
całkiem wysokim poziomie, głównie dzięki przyjaźni z Chloe.
- To... jesteś Daichi, tak? - zapytałam miłym głosem, siadając obok
niego w ławce - Ja, jak już zdążyłeś się dowiedzieć, jestem Rachel.
Rachel Amber. Miło mi cię poznać.
Nowy kolega okazał się być nie do końca rozmownym chłopakiem, więc to
uszanowałam. Zanim w ogóle zdążył odpowiedzieć, przeszłam do rzeczy.
- Dobra... ogarniasz te rzeczy? Zróbmy to szybko i miejmy z głowy. - zaproponowałam.
Daichi? ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz