Stałam przed Akademią Green Heels, myśląc co zrobić. Stać tu jak słup, czy może wejść do środka? Wybrałam to drugie. Weszłam do wielkiego holu. Było tam pełno uczniów, wszyscy spieszyli się na lekcje. Nagle jakaś dziewczyna szturchnęła mnie, może i niechcący, ale trochę mnie zezłościło.
Ej! - zaprotestowałam.
Ale ona nie słuchała. Szła sobie jak gdyby nigdy nic. " Dopiero co tu trafiłam, a już mam jakichś wrogów.- pomyślałam". Nagle usłyszałam coś, co wyrwało mnie z rozmyślań. Odwróciłam się. Zobaczyłam jakąś dziewczynę, która leżała na ziemi. Oczywiście, nikt nie raczył jej pomóc, wszyscy tylko się gapili. Podeszłam do niej i pomogłam jej wstać.
- Dzięki. - powiedziała cicho.
- Spoko, ale to nic takiego. Jestem Rose. - powiedziałam.
- A ja Brooke.
- Jestem tu nowa i ....wiesz może, gdzie ma teraz lekcje klasa 2a? - zapytałam z nadzieją.
- Hm...tak, wiem. Chodź, zaprowadzę cię. - odpowiedziała.
A więc poszłyśmy. Ja, Brooke oraz Mokate i Neo, moje dwa ukochane koty, bez których bym tu chyba nie przeżyła....
<Brooke? Wiesz co, gdy zobaczyłam cię na ziemi, pomyślałam, że jesteś taka jak wszyscy inni. Tak jak ta dziewczyna, która mnie szturchnęła, jak ci uczniowie, którzy nie chcieli ci pomóc.....ale kiedy wymieniłyśmy te kilka zdań, pomyślałam, że może tym razem mój niezawodny instynkt się mylił.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz