Chłopak jak dla mnie miał coś nie po kolei w głowie. Był chory, a chciał
jeszcze wracać w chłodny wieczór do akademika. Moja upartość musiała
wziąć górę i trzeba było zrobić to teraz! Trochę irytowana spojrzałam
się na chłopaka. Upartość nic nie dawała, a ja poczułam się jakby
chłopak chciał mnie spławić.
- Chcesz mnie spławić? - spytałam zasmuconym głosem, a o głosu doszedł również smutne oczy.
- Jasne, że nie. Ale nie chcę, abyś ślęczała nade mną, kiedy ci się nie
chce. Nie mogę pozwolić, abyś zmuszała się do niespania aby ze mną
siedzieć - na jego słowa pojawił mi się uśmiech na twarzy.
- Nie martw się o mnie - uśmiechnęłam się lekko i poprawiłam swoje
okulary. - Ty idź spać, a jak zaśniesz to pójdę do swojego pokoju. Muszę
mieć pewność, że ci nic nie odbije i nie będziesz miał zamiaru wrócić w
chłodny wieczór do swojego pokoju - trochę skłamałam, ale miałam zamiar
siedzieć przy nim tak długo jak się da. W dodatku miałam zamiar
skorzystać ze swojego telefonu i trochę poszperać w internecie, aby
dowiedzieć się czegoś na temat przeziębienia. Za bardzo nie wiem jak to
jest, gdy się choruję wiec miałam zamiar wzbogacić swoją wiedzę. - To
jak, umowa stoi? - wyciągnęłam rękę w stronę chłopaka.
<Kazuma?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz