~ Arian! Co ty odwaliłeś?! ~ wrzasnąłem w myślach.
~ No co? Waliła się ręką po twarzy! ~ mruknął rozbawiony Arian.
- Kiyo, kupmy te owoce i porozmawiajmy na dworze... dobrze? - zapytałem,
nadal trzymając jej nadgarstek. Była zaskoczona moją reakcją. Też bym
się zdziwił, gdyby ktoś najpierw mnie obraził, a później złapał za rękę i
mówił, że to nie jego wina.... przekląłem w myślach Ariana.
~ Ej! Słyszałem to! ~ mruknęła moja druga osobowość. Spojrzałem na
dziewczynę. Kiwnęła potwierdzająco głową, a ja ją puściłem. Razem
poszliśmy do kasy i kupiliśmy, to co chcieliśmy. Poszliśmy do jakiegoś
parku i usiedliśmy na ławkę.
- Kiyoko, naprawdę przepraszam, za to, co powiedziałem w sklepie... -
zacząłem. Zastanowiłem się, czy opowiedzieć jej o mojej chorobie. To
chyba najlepsze rozwiązanie, inaczej będzie myślała, że to ja ją
wyzywam... znaczy ja, że moja osobowość, a nie Arian.
- Nie, to moja wina. - spojrzała na mnie.
- Muszę ci coś powiedzieć. Wiem, że nie znamy się za długo, ale wiem
także, że jeśli tego nie powiem, nigdy nie zdobędę przyjaciół. -
powiedziałem, po czym westchnąłem ciężko. Kiyo patrzyła na mnie, lekko
zaciekawiona. - Kiyo, w moim ciele mieszkają dwie osobowości. Moja i
Ariana. Tamto zdanie, co ci sprawiło przykrość wypowiedział Arian. Wiem,
że trudno w to uwierzyć, ale tak jest. - na koniec posłałem jej lekki
uśmiech.
- Żartowałem. - roześmiał się Arian. Zdziwiłem się, że pozwolił mi
powiedzieć taką wypowiedź i chcaiłem by się nie odzywał, ale ona jak
zwykle swoje.
~ Wiesz, że nie znajdziesz przyjaciół. ~ mruknął Arian. ~ Ja ich nie potrzebuję.
~ Cicho bądź! ~ nawet głos w mojej głowie wydawał się drżeć. Ukryłem twarz w dłoniach.
- On ma rację... - powiedziałem, a mój głos tłumiły ręce, ale był
słyszalny dla Kiyo. Po moim policzku słynęła łza. Nie będę miał
przyjaciół....
Kiyo? Kiyo już wie, że Albin choruje, ale czy uwierzy Albinowi czy Arianowi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz