Niedługo po tym jak wyszedł Evans do sali wszedł Antek, zdziwiło mnie to, pielęgniarki próbowały go wyrzucić, z marnym skutkiem. Nawet lekarz groził, że ochrona go wyrzuci ale zbył ich. Nie dawali za wygraną, a jednak mój "brat" ich totalnie ignorował. Rozśmieszyło mnie to, niestety nie na długo. Rozmawialiśmy jakiś czas, Antek zapewnił mnie, że przez najbliższy czas z pewnością tu zostanę, ponieważ nagadał ludziom z opieki takich rzeczy, że przez długie tygodnie będą się zastanawiać, czy to dobry pomysł abym wyjeżdżał. Przestraszyłem się lekko co on im nagadał, ale uspokoił mnie tym, że ich tylko postraszył rzeczami typu: że nikogo tam nie znam, oni nie wiedzą nawet co to za ludzie, że on jest moim jedynym bliskim z "rodziny" i tak dalej. Cieszyłem się z tego powodu. Uspokoił mnie również mówiąc, że jeszcze tylko rok i będę mógł zamieszkać gdzie chcę i z kim chcę. Ma w sumie rację, więc już teraz nie ma sensu aby ktoś mnie do siebie brał, skoro tylko rok i z pewnością bym odszedł w swoją stronę. Po długich kazaniach pielęgniarek Anthony wyszedł ze szpitala, pozostawiając mnie z dużo lepszym humorem. Tylko rok powiadasz?
Długo nie mogłem zasnąć, udało mi się to dopiero nad ranem, a niedługo po tym jak się obudziłem przyszedł Evans, chciałem mu przekazać wesołą, dla mnie na pewno, nowinę.
- Jak się dzisiaj czujesz? - zapytał wchodząc do sali.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak świetnie. - uśmiechnąłem się.
Miałem ochotę skakać z radości przez to, że tu zostanę. Za nic na świecie bym nie chciał stąd wyjeżdżać, no chyba, że Evans, Miyako i Antek wyjadą ze mną. Inaczej nigdzie się stąd nie ruszę!
- Co się takiego stało, że aż tak dobry masz humor? - zaśmiał się chłopak.
- Zostaje! - powiedziałem krótko, przez co chłopak najwidoczniej nie zrozumiał o co mi chodzi. Patrzył bowiem na mnie wzrokiem i miną rozbawioną ale jednak pytającą. - Nie wyjeżdżam, przez najbliższe kilka tygodni z pewnością tutaj zostanę, a potem znów się coś wymyśli. - wytłumaczyłem, mówiąc praktycznie na jednym wydechu.
- Co się im odwidziało? - zapytał siadając obok łóżka.
- Antek im narobił dużych wątpliwości czy powinienem wyjeżdżać.
- Antek?
- Mój tak jakby brat. Nie byliśmy długo rodziną, ale na pewno jedyną z którą się dogadywałem. Chodzi do klasy pierwszej b. - objaśniłem pokrótce.
- Dlaczego byliście? - zapytał chyba ciekawy, dlaczego nie jesteśmy już rodziną.
- Prawnie nie jesteśmy już rodziną ponieważ z "rodziny", do której trafiłem został tylko on. - powiedziałem tym już nieprzejęty.
Wcześniej by mnie to ruszyło, ale wiedziałem, że Antkowi i tak są oni obojętni, nigdy się z nimi nie dogadywał. Ja w sumie głównie z nim rozmawiałem.
- Tu masz zeszyty, ktoś z twojej klasy prosił abym ci je dał. - powiedział, zmieniając temat, po czym wyciągnął kilka zeszytów.
- Dziękuję. - uśmiechnąłem się.
W tym momencie nic nie mogłoby opisać mojego szczęścia. Nie musiałem wyjeżdżać, a przynajmniej na razie. Teraz liczyła się każda chwila spędzona w tym miejscu, z osobami, na których mi zależy.
Dosyć długo jeszcze rozmawiałem z Evansem, o wszystkim w sumie, dopóki nie przyszła pielęgniarka aby powiedzieć, że "godziny odwiedzin się skończyły". Dlaczego każą wychodzić mimo, że pacjent tego nie chce? Nie było jeszcze tak późno...
Tak minęły mi kolejne trzy dni, aż w końcu mogłem wyjść ze szpitala. Przyjechał po mnie Antek z jakimś kolegą, nie pamiętam już jego imienia ale to właśnie on prowadził.
- No Anthony, pochwal się. - zaśmiał się kierowca.
- O co ci chodzi?
- Twój brat niedługo zamierza robić prawko, więc nie będę już jego szoferem. - zaśmiał się znów głośno.
Również się zaśmiałem.
- Antek? Ty przypadkiem nie masz teraz lekcji? - zapytałem.
- Jak raz je sobie odpuszczę to nic się nie stanie. - uśmiechnął się lekko.
W końcu dojechaliśmy do akademii, wyszliśmy z auta, które po chwili odjechało.
- Musisz potem iść do dyrektorki, jakieś formalności czy coś tam.
Kiwnąłem w odpowiedzi głową. Po tym jak dotarliśmy do mojego pokoju pożegnałem się z bratem i walnąłem od razu na łóżko. Jak mi brakowało tego miękkiego materaca, zaśmiałem się lekko po czym poszedłem do dyrekcji. Po załatwieniu wszystkiego poszedłem szukać Evansa.
Evans? Akcja zbyt długo działa się w szpitalu XDD Ja wystarczająco długo w szpitalu przeleżałam, więc nie będę do tego zmuszać moich postaci XDD
Długo nie mogłem zasnąć, udało mi się to dopiero nad ranem, a niedługo po tym jak się obudziłem przyszedł Evans, chciałem mu przekazać wesołą, dla mnie na pewno, nowinę.
- Jak się dzisiaj czujesz? - zapytał wchodząc do sali.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak świetnie. - uśmiechnąłem się.
Miałem ochotę skakać z radości przez to, że tu zostanę. Za nic na świecie bym nie chciał stąd wyjeżdżać, no chyba, że Evans, Miyako i Antek wyjadą ze mną. Inaczej nigdzie się stąd nie ruszę!
- Co się takiego stało, że aż tak dobry masz humor? - zaśmiał się chłopak.
- Zostaje! - powiedziałem krótko, przez co chłopak najwidoczniej nie zrozumiał o co mi chodzi. Patrzył bowiem na mnie wzrokiem i miną rozbawioną ale jednak pytającą. - Nie wyjeżdżam, przez najbliższe kilka tygodni z pewnością tutaj zostanę, a potem znów się coś wymyśli. - wytłumaczyłem, mówiąc praktycznie na jednym wydechu.
- Co się im odwidziało? - zapytał siadając obok łóżka.
- Antek im narobił dużych wątpliwości czy powinienem wyjeżdżać.
- Antek?
- Mój tak jakby brat. Nie byliśmy długo rodziną, ale na pewno jedyną z którą się dogadywałem. Chodzi do klasy pierwszej b. - objaśniłem pokrótce.
- Dlaczego byliście? - zapytał chyba ciekawy, dlaczego nie jesteśmy już rodziną.
- Prawnie nie jesteśmy już rodziną ponieważ z "rodziny", do której trafiłem został tylko on. - powiedziałem tym już nieprzejęty.
Wcześniej by mnie to ruszyło, ale wiedziałem, że Antkowi i tak są oni obojętni, nigdy się z nimi nie dogadywał. Ja w sumie głównie z nim rozmawiałem.
- Tu masz zeszyty, ktoś z twojej klasy prosił abym ci je dał. - powiedział, zmieniając temat, po czym wyciągnął kilka zeszytów.
- Dziękuję. - uśmiechnąłem się.
W tym momencie nic nie mogłoby opisać mojego szczęścia. Nie musiałem wyjeżdżać, a przynajmniej na razie. Teraz liczyła się każda chwila spędzona w tym miejscu, z osobami, na których mi zależy.
Dosyć długo jeszcze rozmawiałem z Evansem, o wszystkim w sumie, dopóki nie przyszła pielęgniarka aby powiedzieć, że "godziny odwiedzin się skończyły". Dlaczego każą wychodzić mimo, że pacjent tego nie chce? Nie było jeszcze tak późno...
Tak minęły mi kolejne trzy dni, aż w końcu mogłem wyjść ze szpitala. Przyjechał po mnie Antek z jakimś kolegą, nie pamiętam już jego imienia ale to właśnie on prowadził.
- No Anthony, pochwal się. - zaśmiał się kierowca.
- O co ci chodzi?
- Twój brat niedługo zamierza robić prawko, więc nie będę już jego szoferem. - zaśmiał się znów głośno.
Również się zaśmiałem.
- Antek? Ty przypadkiem nie masz teraz lekcji? - zapytałem.
- Jak raz je sobie odpuszczę to nic się nie stanie. - uśmiechnął się lekko.
W końcu dojechaliśmy do akademii, wyszliśmy z auta, które po chwili odjechało.
- Musisz potem iść do dyrektorki, jakieś formalności czy coś tam.
Kiwnąłem w odpowiedzi głową. Po tym jak dotarliśmy do mojego pokoju pożegnałem się z bratem i walnąłem od razu na łóżko. Jak mi brakowało tego miękkiego materaca, zaśmiałem się lekko po czym poszedłem do dyrekcji. Po załatwieniu wszystkiego poszedłem szukać Evansa.
Evans? Akcja zbyt długo działa się w szpitalu XDD Ja wystarczająco długo w szpitalu przeleżałam, więc nie będę do tego zmuszać moich postaci XDD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz