Wydęłam usta w dziubek, ale nic nie powiedziałam. Niedoczekanie jego. Nigdy nikomu nie powiem co jest ze mną nie tak, bo od razu każdy zaczyna się zamartwiać i zawracać mi dupę, że znów zrobiłam to lub tamto, za mało o siebie dbam itd, jakby nie mieli własnych problemów.
Chłopak wydał zirytowane westchnięcie, przechodząc przez drzwi, które otworzyła Tai, po czym rozpoczął podróż w dół schodów - na szczęście dla niego było ich tylko dwanaście (w końcu coś trzeba robić jak się człowiek nudzi, równie dobrze można policzyć wszystkie schody w szkole).
- Op, im więcej ludzi wie, tym lepiej dla ciebie - wtrąciła się Tai, wyrównując krok z Czeslavem. Mój plecak zarzuciła sobie na ramię.
- Problem nie dotyczy ciebie, więc się nie wtrącaj - burknęłam.
Dziewczyna tylko westchnęła, ale nie powiedziała nic więcej.
Szczęście w nieszczęściu bardzo szybko znaleźliśmy się na sali gimnastycznej, bo przejście do niej było dość krótkie. Mogłam szybko ponownie znaleźć się na ziemi, w czasie gdy Tai poszła ściągnąć pana Collinsa.
- To co z tą pielęgniarką? - zapytał Czeslav gdy na powrót odzyskał oddech i pomógł mi usiąść na najbliższej ławce.
- Zaczekam aż zgarnie mnie przewodniczący albo ktoś ją tutaj ściągnie, już wystarczająco się dla mnie namęczyłeś - odparłam, opierając prawą łydkę o lewe kolano z zamiarem zbadania rozmiaru kontuzji, bo takie rzeczy widziało się dopiero po czasie. Kostka była spuchnięta, więc na pewno ją skręciłam lub zwichnęłam. Mam nadzieję, że to drugie, bo szybciej się leczy.
- No co ty, ja ci z chęcią jeszcze pomogę! - chłopak wypiął się dumnie, na co ja uśmiechnęłam się lekko. Albo był głupi albo... no tak... nie bardzo mam drugi pomysł na coś innego, co mogłoby spowodować tę chęć wykończenia się dla kogoś innego.
- Serio, nie musisz. Dobrze widzę, że jestem dla ciebie za ciężka. Sztywniak poradzi sobie lepiej.
- Sztywniak? - zdziwił się.
- Ma na myśli mnie - wyprostowałam się sztywno, dopiero teraz zauważając stojącego za Czeslavem Xaviera wraz z Tai i panem Collinsem.
Kiedy on tu przyszedł? Nie ma lekcji?!?!?
- Dlaczego się spóźniłaś?
- Ktoś zamknął nas w klasie - odpowiedziałam na pytanie nauczyciela, jednocześnie wskazując palcami Czeslava i mnie.
- A co z twoją komórką? - zirytował się przewodniczący, na co głęboko westchnęłam.
- Zapomniałam wziąć ją z pokoju.
- A z nogą? - dodała Tai.
- Źle wylądowałam skacząc przez okno - widząc jak cała trójka napina się na własny sposób szybko dodałam - z parteru!
Kątem oka widziałam jak Czeslav w czasie tego przesłuchania kręci głową, patrząc raz na trójkę "policjantów", raz na mnie. W końcu nie wytrzymał.
- Co jest takiego złego w opuszczeniu jednej lekcji, a w której się nawet nie bierze udziału!?
Pięknie...
- Może to, że jak jej nie ma, to może umierać w jakimś kącie na serce i nie dostać odpowiedniej pomocy - warknął Xav.
Nie no, to było oczywiste, że to powie, szczególnie że był na mnie wkurzony, ale mógł sobie darować - przecież wie, jak nie cierpię kiedy mówi o tym komuś nowemu.
Czes :v? Proszę, i znasz tajemnicę ^^
Chłopak wydał zirytowane westchnięcie, przechodząc przez drzwi, które otworzyła Tai, po czym rozpoczął podróż w dół schodów - na szczęście dla niego było ich tylko dwanaście (w końcu coś trzeba robić jak się człowiek nudzi, równie dobrze można policzyć wszystkie schody w szkole).
- Op, im więcej ludzi wie, tym lepiej dla ciebie - wtrąciła się Tai, wyrównując krok z Czeslavem. Mój plecak zarzuciła sobie na ramię.
- Problem nie dotyczy ciebie, więc się nie wtrącaj - burknęłam.
Dziewczyna tylko westchnęła, ale nie powiedziała nic więcej.
Szczęście w nieszczęściu bardzo szybko znaleźliśmy się na sali gimnastycznej, bo przejście do niej było dość krótkie. Mogłam szybko ponownie znaleźć się na ziemi, w czasie gdy Tai poszła ściągnąć pana Collinsa.
- To co z tą pielęgniarką? - zapytał Czeslav gdy na powrót odzyskał oddech i pomógł mi usiąść na najbliższej ławce.
- Zaczekam aż zgarnie mnie przewodniczący albo ktoś ją tutaj ściągnie, już wystarczająco się dla mnie namęczyłeś - odparłam, opierając prawą łydkę o lewe kolano z zamiarem zbadania rozmiaru kontuzji, bo takie rzeczy widziało się dopiero po czasie. Kostka była spuchnięta, więc na pewno ją skręciłam lub zwichnęłam. Mam nadzieję, że to drugie, bo szybciej się leczy.
- No co ty, ja ci z chęcią jeszcze pomogę! - chłopak wypiął się dumnie, na co ja uśmiechnęłam się lekko. Albo był głupi albo... no tak... nie bardzo mam drugi pomysł na coś innego, co mogłoby spowodować tę chęć wykończenia się dla kogoś innego.
- Serio, nie musisz. Dobrze widzę, że jestem dla ciebie za ciężka. Sztywniak poradzi sobie lepiej.
- Sztywniak? - zdziwił się.
- Ma na myśli mnie - wyprostowałam się sztywno, dopiero teraz zauważając stojącego za Czeslavem Xaviera wraz z Tai i panem Collinsem.
Kiedy on tu przyszedł? Nie ma lekcji?!?!?
- Dlaczego się spóźniłaś?
- Ktoś zamknął nas w klasie - odpowiedziałam na pytanie nauczyciela, jednocześnie wskazując palcami Czeslava i mnie.
- A co z twoją komórką? - zirytował się przewodniczący, na co głęboko westchnęłam.
- Zapomniałam wziąć ją z pokoju.
- A z nogą? - dodała Tai.
- Źle wylądowałam skacząc przez okno - widząc jak cała trójka napina się na własny sposób szybko dodałam - z parteru!
Kątem oka widziałam jak Czeslav w czasie tego przesłuchania kręci głową, patrząc raz na trójkę "policjantów", raz na mnie. W końcu nie wytrzymał.
- Co jest takiego złego w opuszczeniu jednej lekcji, a w której się nawet nie bierze udziału!?
Pięknie...
- Może to, że jak jej nie ma, to może umierać w jakimś kącie na serce i nie dostać odpowiedniej pomocy - warknął Xav.
Nie no, to było oczywiste, że to powie, szczególnie że był na mnie wkurzony, ale mógł sobie darować - przecież wie, jak nie cierpię kiedy mówi o tym komuś nowemu.
Czes :v? Proszę, i znasz tajemnicę ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz