Spojrzałam lekko zaskoczona i jednocześnie zmieszana na chłopaka. Nie
wiedziałam co powiedzieć, co w tej sytuacji byłoby najodpowiedniejsze?
Zlustrowałam chłopaka wzrokiem. Wydawał się być miłą osobą i pozytywnie
nastawioną do życia. Był trochę niższy ode mnie więc propozycja z
koszulką zdała mi się trochę śmieszna. Ostatecznie wykrzywiłam wargi w
lekkim uśmiechu i wstałam z nagrzanej płyty chodnikowej.
-Nic się nie stało, jeżeli chodzi o pobrudzenie colą, gdzie masz puszkę
po niej?! Trzeba urządzić pogrzeb puszki i biedronki i w sumie
zrobiłabym go ale jestem zbyt leniwa.....-Wzruszyłam teatralnie
ramionami. -I dziękuję bardzo, nie obraź się ale twoja bluzka będzie
sięgać mi nad pępek, a tak po za tym jestem Kichi ale mów mi "Kicia".
-Uśmiechnęłam się szczerząc rząd równych, białych ząbków.-Tak nagle na
mnie wpadłeś....Nie masz czegoś ważnego do załatwienia? -Spytałam
wpatrując się w niego.
-W sumie muszę iść do akademika.....-Chłopak podrapał się po karku.
-Ja też.....muszę się przebrać....Uczysz się w Green Heels, prawda? - W
sumie nie potrzebnie pytałam, często go widywałam na korytarzu.
-Tak, a ty? -Ciągle się uśmiechał trochę mnie to przerażało, no ale cóż.....
-W takim razie.....-Klepnęłam go w ramie i odskoczyłam.
-Berek! -Zaśmiałam się i puściłam się biegiem do akademika. Spojrzałam
za siebie, jednak mnie gonił co zdało mi się bardzo zabawne. Zaśmiałam
się i przyspieszyłam trochę. Czesiek jednak mimo swoich krótkich nóżek
szybko nadrobił dystans i gdy już miał mnie złapać, chamsko skręciłam w
bok i wbiegłam w park. Mimo to chłopak nie odpuszczał i ostatecznie
złapał mnie przed samą bramą akademika.
-AAAAA! -Zaśmiałam się rozbawiona i ciężko dysząc śmiałam się z nas
jeszcze chwilę....Kiedy ja ostatnie raz śmiałam się szczerze? To było
dziwne, wcale nie znany mi chłopak potrafił wywołać uśmiech na mojej od
dawna smętnej twarzy, czego nie potrafili zrobić nawet moi najbliżsi.
-Wygrałeś! -Uśmiechnęłam się lekko. -I spaliłeś trochę kalorii, widzisz
same korzyści! -Uśmiechnęłam się z wrednym cieniem na twarzy, po czym
wskoczyłam na murek robiąc zgrabny piruet. Tak jestem nienormalna i nie,
nie przeszkadza mi to, a męczcie się ludzie ze mną!
-Musimy kiedyś to powtórzyć...Nie uważasz? -Puściłam mu oczko.
Czeslav?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz