poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Od Anastazji CD Michaela

Z bocznej kieszeni torebki wyjęłam mały, niepozornie wyglądający kluczyk którego kilka dni temu dostałam od przewodniczącego samorządu szkolnego. Po czym spojrzałam na starannie wygrawerowany trzycyfrowy numer – dwieście pięć na drewnianych drzwiach. Zanim włożyłam klucz do zamka upewniłam się, że nie pomyliłam pokoju, odwracając mały brelok z ręcznie napisanym numerem na białej kartce. Dwa razy delikatnie przekręciłam klucz i chwyciłam za zimną, metalową klamkę z nadzieję, że miejsce w którym spędzę najbliższe trzy lata będzie równie przytulne jak mój pokój w domu rodzinnym, w którym mieszkam od dziecka. Od razu po wejściu moim oczom ukazało się sporych rozmiarów okno przez które wpadały ostatnie promienie słoneczne, oświetlając przy tym całe wnętrze. Ku moim obawom pokój świecił pustkami, co świadczyło o długiej nieobecności kogokolwiek w środku. Oprócz starej, rozkładanej kanapy, przedpotopowego telewizora, małego biurka i krzesła z zepsutym oparciem nic konkretnego tutaj nie było. Z ciekawością odkrywałam coraz to nowsze zakurzone zakamarki pokoju. Z każdą minutą dochodziłam do wniosku, że przed moją przeprowadzką muszę wziąć się za generalne porządki i wszystko porządnie wyczyścić. Im dłuższej tutaj siedziałam, tym bardziej nie docierało do mnie, że już za pięć dni ten mały, niepozornie wyglądający pokoik stanie się moim drugim domem. Zmęczona dzisiejszym dniem rzuciłam torbę w kąt i runęłam na kanapę, przykrywając nogi kocem w ozdobne, afrykańskie wzory. W mojej głowie rodziły się przeróżne pomysły na wprowadzenie kilku gruntownych zmian i ożywienie nowego lokum. Z pewnością na półce obok kanapy postawię ozdobny flakon i co kilka dni będę zrywała do niego polne kwiaty rosnące na łące nieopodal, bądź bez. Oprócz tego na szafce obok telewizora stanął wszystkie porcelanowe figurki i mała szkatułka z biżuterią i ozdobami do włosów. Poproszę też Olivera, żeby zamontował nad kanapą biblioteczkę na wszystkie książki autorstwa Sarah J. Maas. Moje przemyślenia przerwał głośny dźwięk dzwonka. Gwałtownie podniosłam się z pozycji leżącej i przy towarzystwie zawrotów głowy doczołgałam się do torby. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu - o wilku mowa, Olinek.
- Cześć siostra, co jest z tobą? Od kilku godzin nie dajesz znaku życia, a z tego co mi wiadomo dopiero od przyszłego tygodnia zaczynasz swoją przygodę w akademiku. Chyba, że jakiś miły kolega przygarnie cię do siebie na noc. Przypominam, że nie chcę zostać wujkiem w tym wieku.
Śmiech był na tyle głośny, że odsunęłam telefon dalej od ucha. Nigdy nie lubiłam jego pewności siebie i zgryźliwości.
- Kiedy po mnie przyjedziesz? Mam do ciebie ogromną prośbę, wziąłbyś ze sobą dwa kartony z mojego pokoju? Leżą obok legowiska kociaków. W czwartek nie będę w stanie wszystkiego zabrać .
- Nie ma sprawy Kruszynko, będę po Ciebie za pół godziny. Czekaj na mnie na placu przed szkoła, a i pamiętaj, nie rozrabiaj!
Rozłączyłam się pierwsza i zanim z powrotem odłożyłam telefon, kliknęłam zieloną ikonkę KONTAKTY i wyszukałam w nich numer Michaela.
https://i.pinimg.com/originals/a8/dc/5c/a8dc5cf1dad0a00983c9d1992efd20ee.gif
Po czym przeszłam do pisania wiadomości ‘’Misiu, dziękuję Ci za miło spędzony czas, świetnie się bawiłam’’. Przed wysłaniem ponownie spojrzałam na treść i pośpiesznie usunęłam pierwsze słowo.
‘’ Panie Michaelu Monet, dziękuję Ci za miło spędzony czas, świetnie się bawiłam ’’
Na sam koniec dodałam jedną z tych fikuśnych emotikon, co bardzo rzadko mi się zdarza.

< Miś? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt