Rozejrzałem się po nowej szkole. Mnóstwo uczniów, nowi ludzie do poznania.
~ Nie popsuj tego, Arian. ~ pomyślałem.
~ Znasz mnie, mój drogi. ~ roześmiał się Arian. ~ To nie moja wina, że TY nie masz przyjaciół.
Zacisnąłem pięści. Naprawdę zależało mi na zdobyciu przyjaciół, a ten
idiota zawsze musiał coś zepsuć. Spojrzałem na zegarek. 16:30. Koniec
lekcji. Mogę iść zobaczyć miasto. Skierowałem się do wyjścia, schowałem
nos w szalik i poszedłem przed siebie. Po chwili znajdowałem się na
świeżym powietrzu. Przyjemny wiatr targał moje włosy. Postanowiłem iść
do sklepu, kupić trochę malin, które tak uwielbiam. Po chwili dotarłem
do warzywniaka. Obok mnie przewijało się tyle ludzi. Na szczęście
Arianowi nie odbiło i nie wziął sobie za cel bójkę. Aktualnie jego
również interesowały tylko maliny. Podszedłem do miejsca z tymi owocami.
Obok mnie stała dziewczyna oglądająca się z truskawkami. Miała włosy
upięte w kucyk, a jedno jej oko przykrywała przepaska. Odezwać się do
niej?
~ Nawet o tym nie myśl, ja to załatwię. ~ usłyszałem głos Ariana.
~ O nie, nie ma mowy. ~ warknąłem w myślach, po czym zacisnąłem zęby.
- Cześć. - wymamrotałem. Dziewczyna widocznie zorientowała się, że ten mamrot był adresowany do niej. - Jestem Albin.
~ Świetny początek rozmowy. ~ wycedził Arian.
- Zamknij się, Arian. - wypaliłem... na głos. Spojrzałem na jedno oko
dziewczyny. - Przepraszam... - powiedziałem, nerwowo drapiąc się z tyłu
głowy. To nie będzie łatwe.
Kiyoko? WIem, słabe, ale następne może będzie lepsze
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz