Siedząc wygodnie na kanapie, zaczęłam przeglądać programy. Nic ciekawego
nie było. Z jednego kanału przechodziłam na drugi, popatrzyłam chwilę
na to co leciało po czym przełączyłam na następny, tam chwilę
popatrzyłam no i na następny kanał. I tak cały czas, aż do momentu w
którym leciał jakiś serial. Zainteresował mnie trochę. Serial był o
chemicznych eksperymentach. Długo na niego nie popatrzyłam, może z dobry
kwadrans. Zadzwonił telefon. Był to ni kto inny niż Michael.
- Halo? - powiedziałam, przedtem ściszając telewizję.
- Miyako? Hej, Michael z tej strony - przedstawił się dla pewności
zapewne. - Skończyłem te nieszczęsne logarytmy, no i namówiłem Chesa.
Ciągle masz ochotę wyjść?
- Jasne - zgodziłam się.
- No to się cieszę! - odparł, a ja się uśmiechnęłam. - To jak, masz
miejsce, gdzie chciałabyś może wyjść? - no to tutaj on mnie trochę
zaskoczył.
- Nie, ale liczę na was. Więc wy się zastanówcie. Spotkamy się za jakieś
dziesięć minut na dole przed bramą do akademika? - zapytałam się dla
pewności czy tyle czasu by im starczyło.
- Spokojnie, dziesięć minut powinno nam starczyć - odpowiedział Michael. - To do potem - powiedział.
- Do zobaczenia - odparłam po czym się rozłączyłam. Ubrałam bluzę, aby
zimno mi nie było. Wzięłam telefon do ręki, bo tyle mi brakowało i
wyszłam z pokoju, zakluczając go.
<Michael?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz