Westchnęłam i odłożyłam widelec. Chciałam tego tematu uniknąć, jakoś
sprawić żeby to sama zrozumiała, ale widać, że nie tylko ja potrzebuję
soldnego kopniaka w dupę. Tylko czy ja jestem odpowiednią osobą? Sama...
Nie jestem przekonana, czy dobrze robię. Z drugiej strony tylko mój
ojciec widział to, co ja...
- Niech będzie. Skoro chcesz wiedzieć... Tylko ostrzegam, to nie będzie
przyjemne. - mruknęłam i spojrzałam Kichi głęboko w oczy.
- Kiedy zaczęłyśmy dorastać, twój ojciec przyszedł do nas. Nie wiedział
co robić żeby zapewnić ci bezpieczne wejście w dorosłość... Żebyś miała
mniej problem ze znaleziem pracy... Więc mój tata doradził to co
zadziałało u mnie. Postawić wszystko na jazdę figurową. Na początku
wszystko szło dobrze, ale później... - zadrżałam, przypominając sobie
zdarzenia z minionych lat - Później przyszedł do nas ponownie. Ale
wyglądał inaczej. Ojciec, rzecz jasna mnie wygonił, ale szybko wróciłam i
zaczęłam podglądać. - zaśmiałam się gorzko - Gdyby nie to, to nadal
żyłabym w nieświadomości kim naprawdę jesteś. Wiesz co się stało? Twój
ojciec płakał. Opowiadał o tym, że coraz bardziej się od siebie
oddalacie, że coraz rzadziej widzi cię szczęśliwą. -wstałam i zaczęłam
się pakować, po czym chwyciłam tackę z niedokończonym obiadem i
wyszeptałam:
- Wtedy nie mogłam uwierzyć w to co widziałam. Moja ukochana, dobra
Kichi miałaby doprowadzić własnego ojca do łez? Ale później...
Usłyszałam waszą rozmowę. Usłyszałam jak czynisz mu wyrzuty, jak
zarzucasz mu potworne rzeczy... Nie tylko jego serce złamałaś tego dnia.
- wzięłam głęboki wdech, by skończyć to co zaczęłam - Owszem, nie wiem
dlaczego to zrobiłaś. Swoje powody pewnie miałaś. I owszem, może nie
jestem dobrą osobą. Ale nawet ja wiem, że rodziny się tak nie traktuje. -
dokończyłam i odeszłam od stołu, nie dając jej szansy na odpowiedź.
Odłożyłam tackę i wyszłam z jadalni. Oparłam się o ścianę i przymknęłam
oczy. Nikogo nie było w pobliżu, panowała więc niezwykła jak na to
mniejsce cisza. Westchnęłam i zagarnęłam za ucho jakiś niesforny kosmyk
włosów. Poczułam przy tym jakąś wilgoć na policzkach. Zaskoczona
potarłam je rękoma. Ja... Kichi... Dlaczego to wszystko musiał się
skończyć? Pokręciłam głową i przykucnęłam. Wspomnienia z minionych dni
wypełniły mi głowę. Schowałam twarz w dłoniach i pozwoliłam łzom
płynąć.Tak bardzo chciałabym zrozumieć dlaczego Kichi tak postąpiła. Bo
przecież musiał istnieć jakiś powód, prawda?
<Kichi? Takie trochę poważniejsze, nie chciało mi się dłużej tego ukrywać >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz