– W ogóle się nie otwiera?
– Nie...
– A uchyla się chociaż odrobinkę?
Pokręciła głową i podeszła nieco bliżej, pytając, co ma z tym zrobić.
Fachowa pomoc nie jest taka zła, ale zanim oni się tym zajmą... Czekać
będzie dość długo i prędzej się tutaj udusi, biorąc pod uwagę fakt, że w
nocy jest naprawdę duszno. Po kilku mocniejszych szarpnięciach klamka
okna odmówiła posłuszeństwa i zadeklarowała, że dłużej nie pociągnie.
Przekrzywiła się i teraz wystarczyło delikatnie palcem ją dotknąć, by
się ruszyła z miejsca.
– Myślałam, że pomożesz... – szepnęła.
Też tak myślałem, ale kto przewidział, że okno jest takim chytruskiem...
Najwidoczniej wina leży po stronie źle przymocowanego uchwytu. Musiał
już wcześniej zostać źle wmontowany, przez blokował możliwości
wpuszczenia do środka świeżego powietrza. Spojrzałem na nią,
powiedziała, bym dał sobie z tym spokój. Później pójdzie i zgłosi
zaistniałą sytuację w sekretariacie.
– Jeszcze raz spróbuję i znikam.
Po chwili namysłu zgodziła się i usiadła na łóżku, bacznie obserwując
każdy mój ruch. Skoro ustaliłem, że to przez klamkę, powinienem się nią
zająć. Może jest za słabo "wgnieciona" czy coś. Powinienem dać radę coś z
tym zrobić, nawet bez użycia jakichkolwiek narzędzi. Przycisnąłem ją
bardziej, po czym kilka razy uderzyłem, żeby przypadkiem "nie
wyskoczyła". Wróciła do stanu, w którym ją zastałem. Nie szło już tak
gładko przekręcać, więc odrobinę mi ulżyło.
– Idź już do siebie...
– Klamka naprawiona, zobaczmy czy teraz się otworzy – powiedziałem, ignorując jej słowa.
Przekręciłem ją, okno nawet nie drgnęło do tego, by otworzyć się na
oścież. Przekręciłem raz jeszcze. Po krótkim siłowaniu uchyliło się
nieznacznie. Sukces. Mały, ale to wciąż sukces. Odwróciłem się do niej,
dzieląc się z nią dobrą nowiną.
– Jeśli nie huknie, będę z siebie dumny.
Mam nadzieję, że nic tam w środku i na zewnątrz nie puści, inaczej
jeszcze będę zobowiązany dołączyć się do rachunku, kiedy przyjdzie kupić
nowe okno. Myślę, że dobrym pomysłem byłoby pójść zgłosić zaistniałą
sytuację. Jakby na to spojrzeć raz jeszcze, wciąż się nie otwiera, więc
nie osiągnąłem swojego celu i jeszcze nie pomogłem Cynthii. Hm...
Przestała się odzywać. Może coś się stało?
Cynthia? Opowiadanie... Cóż, poprzednie były lepsze ;/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz