czwartek, 3 sierpnia 2017

Od Finnicka CD Cynthii

O kurcze, zaprosiła mnie do środka, bym ściągnął jej apteczkę z szafki. Westchnąłem, po czym wszedłem do środka. Od razu zaprowadziła mnie do łazienki, więc na szybcika zamknąłem za sobą drzwi. Ręką wskazała miejsce, do którego mam sięgnąć. Chwileczkę mi zajęło, zanim ją znalazłem.
– Skoro jestem, pomogę ci je opatrzyć.
Popatrzyłem na nią, a ona spojrzała na mnie. Byłem pewny, że się tego spodziewała, ale wyglądało na to, że nie wiedziała, co odpowiedzieć. Koniec końców zgodziła się i wyszliśmy do części, w której śpi. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, a następnie usiadłem na łóżku, zaglądając do środka apteczki. Dobry z nią pomysł, nie trzeba biec do pielęgniarki po opatrunki czy coś, bo zawsze ma się pod ręką w pokoju. Cynthia przycupnęła przy mnie i odgarnęła kosmyki włosów, które opadały na zranione miejsce. Nie wyglądało to źle, zwykłe otarcie, ale jeśli to oczyścimy, nic złego się nie stanie. Chwyciłem za wacik i wodę utlenioną, przecież nie będę jej wylewać na twarz połowy buteleczki. Miałem wrażenie, że dziewczyna czuje się niezręcznie w tej sytuacji, tak jakbym ją zawstydził. Już miałem przyłożyć nasączony materiał do jej buzi, ale ta odwróciła się jeszcze bardziej i odrobinkę się odsunęła. Cofnąłem dłoń do siebie, nie spuszczając z niej wzroku.
– Sądzisz, że zrobię ci krzywdę czy jak?
– Nie – odparła cicho, – ale... Ta sytuacja...
Westchnąłem, głośno nabierając powietrza w płuca, tym samym dając jej znak, że nie musi kończyć swojego zdania. Mruknąłem, że im wcześniej to skończymy, tym szybciej ją zostawię w spokoju. Dałem jej moment na zaczerpnięcie "odwagi", aż w końcu przysunęła się bliżej, nadstawiając swojego policzka. Ostrożnie dotknąłem wacikiem jej skóry, na co syknęła i lekko się skrzywiła. Dobrze, że ran nie oczyszcza się sokiem z cytryn, wtedy byłby dopiero ból. Otarcie straciło swój brązowy kolor od piasku i brudu, a nabrało różowawej, czerwonawej barwy. Jeśli damy temu oddychać, zagoi się szybciej. Wciąż jednak odczuwałem, że nie czuje się zbyt dobrze w moim towarzystwie.
– Ja pochodzę z Filipin. Nie mieszkałem tam długo, w rodzinnym domu bywałem czasami na świętach, a tak to jedna wielka podróż. Wieczne przeprowadzki...
Zainteresowała się tym, co mówiłem, a zajęta słuchaniem, już bez zbędnego stresu czekała, aż skończę. Wstałem z łóżka i miałem zbierać się do wyjścia, ale Cynthia chwyciła mnie za nadgarstek. Odwróciła głowę i nieśmiało powiedziała, że boli ją jeszcze kolano... Zgodziłem się je zobaczyć, skoro zaproponowałem jej pomoc, do pomogę do końca. Powoli podwijała nogawkę od spodni. Było trochę opuchnięte i posiniaczone, ale nie wygląda to zbyt poważnie, więc powinno goić się szybciutko. Zimne okłady może pomogą.
– W czymś jeszcze ci pomóc? – zapytałem.

Cynthia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt