Michael w ogóle nie krępował się moją obecnością, w innej sytuacji nie
czułabym się dobrze w towarzystwie tak żywiołowej i bezpośredniej osoby,
ale w nim od początku mi to nie przeszkadzało. Na samą myśl o wspólnym
pleceniu wianków na moich ustach samoistnie pojawił się szeroki uśmiech.
Powoli podniosłam się z ziemi, otrzepując białą sukienkę z pyłu i
trawy. Kątem oka spojrzałam na chłopaka, który popędził w stronę połacia
polnych kwiatów. Po chwili również do niego dołączyłam, zrywając
wszelakie kwiaty o różowych kielichach.
- Mało męskie zajęcie – stwierdził. - Ale Mariś kocha wianki, to i mnie musiała nauczyć.
- Twoja siostra musi być urocza. – spojrzałam na chłopaka i wyobraziłam
sobie drobną, blondwłosą dziewczynkę z wiankiem we włosach.
- To najbardziej kochane stworzenie na tej planecie! – oznajmił entuzjastycznie. - No proszę, gotowe.
Michael delikatnie ułożył wianek ze śnieżnobiałych stokrotek na moje
głowie i ponownie cofnął się do sztalug. Przez dłuższy okres czasu wręcz
nieruchomo z daleka przyglądałam się bryzgającej na boki farbie i
przeróżnym, zabawnym minom chłopaka.
~*~
- Gotowe! – krzyknął triumfalnie, ocierając ślady farby ze swojej twarzy.
Po chwili mogłam podziwiać jego dzieło, od którego ani na chwilę nie
chciałam oderwać wzorku. Chłopak idealnie odwzorował otaczające nas
piękno przyrody. Nigdy w życiu nie powiedziałabym, że autorem tego
obrazu jest niespełna dziewiętnastoletnia osoba. Koniuszkami palców
przejechałam po płaskiej powierzchni płótna. Mój wskazujący palec
zatrzymał się na wprost fenomenalnym odzwierciedleniu mojej osoby.
- I jak się podoba? Zabieramy się teraz za twoje? Możemy je też
namalować w nieco innym stylu! – mruknął, czekając na reakcję z mojej
strony.
- Naprawdę nie wiem co powiedzieć, jestem zachwycona. Jak jeszcze raz
pomyślisz, ba powiesz przy mnie, że Twoje prace w żadnym stopniu nie
dorównują pracom Claude Monet to osobiście przekonasz się, że
stwierdzenie ‘’Cicha woda brzegi rwie’’ pasuje do mnie idealnie. Jeśli
chodzi o moje rysowanie, nie jestem pewna czy jest to dobrym pomysłem.
Do tej pory zajmowałam się tylko i wyłącznie projektami ubrań. –
odparłam, podnosząc z ziemi leżącą obok torbę.
- Skoro tak mówisz, muszę dostosować się do twojego rozkazu, wiem do
czego zdolne są dziewczyny. Ogółem strasznie ci dziękuję, jest mi
niezmiernie miło słyszeć takie słowa. Nawet nie przesadzaj, we wszystkim
ci pomogę, a jeśli wciąż się wahasz może pokazałabyś mi swoje szkice?
Chłopak szeroko uśmiechnął się w moją stronę i spojrzał na lawendowy
szkicownik, wystający z mojej torby. Moje ciało przeszyła fala gorąca i
zaczęłam nerwowo ściskać pasek teczki. Rzadko kiedy zdarza mi się
pokazywać komukolwiek moje prace – zwłaszcza, że z większości nie jestem
zadowolona i tylko kilka z nich doczekało się urzeczywistnienia. Po
chwili z trudem przełamałam swoje obawy i wręczyłam Michaelowi zeszyt,
odwracają głowę w drugą stronę i czekając na jego słowa.
< Miś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz