Spojrzałem na Miśka, który uśmiechnął się szeroko. Szybkim krokiem oddaliliśmy się od sekretariatu i wyszliśmy na zewnątrz. Do moich oczu dotarł blask słońca. Przysłoniłem je ręką, drugą wyciągając okulary przeciwsłoneczne z kieszeni na piersi.
- O tak, zjedzenie czegoś to dobry pomysł - pokiwałem głową - Nawet nie wiesz jak mnie ssie... tak byłem dzisiaj zabiegany, że nie zdążyłem pójść na obiad, a jak się zorientowałem to było już za późno...
- Och brateł - zacmokał Misiek - To może skoczymy do budki z kebabem?
- To jest bardzo dobry pomysł - wyszczerzyłem się
Od razu skręciliśmy w prawo kierując się w dobrze znane obszary bistro. Dosłownie po chwili naszym oczom ukazał się żółty prostokątny budynek ,,Sultan Kebab''. Automatycznie w buzi zaczęła zbierać mi się ślina, uch jezu, czyżby wyrobił się u mnie odruch Pavlova? Wstrząsnąłem głową i uśmiechnięty ruszyłem naprzód.
- A ty gdzie tak pędzisz? - zapytał Misiek przyspieszając kroku
- Głodny jestem, co ja Ci poradzę - wzruszyłem ramionami
Michael zaśmiał się pod nosem i poprawił torbę. Dotarliśmy do budki i ustawiliśmy się w kolejce. Przed nami były dwie osoby, które prawdopodbnie czekały już na odbiór zamówienia.
- Bierzemy na wynos, czy siadamy tutaj? - zapytałem
- Możemy wziąć na wynos - odpowiedział bro - skoczymy usiąść gdzieś w parku, albo pójdziemy nad jezioro.
- O jezioro! - uśmiechnąłem się - To jest bardzo dobry pomysł, w taką pogodę.
- Co dla was chłopcy? - wtrąciła się sprzedawczyni
- Ja poproszę kebaba w bułce z kurczakiem - powiedział Misiek - z sosem łagodnym.
- A ja poproszę kebaba XXL z podwójnym mięsem i bez cebuli, a do tego sos mieszany - uśmiechnąłem się
- Bro ty to zjesz? - spojrzał na mnie z ukosa
- Oczywiście! - wyprostowałem sie - Nie wierzysz w moje możliwości?
Chłopak pokiwał głową i zwrócił się w stronę sprzedawczyni - Ja poproszę jeszcze do tego zimną Nestea - spojrzał na mnie - i butelkę coca coli.
- Dzięki bro - wyszczerzyłem się
- Schowaj te zęby, bo Ci mucha wpadnie - zaśmiał się
- To będzie razem trzydzieści osiem złotych - powiedziała sprzedawczyni
Sięgnąłem po portfel i zacząłem wyciągać drobne. Mając odliczoną kwotę położyłem pieniądze na ladzie i usiadłem przy jednym ze stolików. Po chwili dołączył do mnie bro.
- Za chwilę powinny być gotowe - mruknął siadając ciężko na krześle obok - Już widzę jak ty to wszystko zjadasz.
- Hah! - zaśmiałem się - Nie wierzysz w moje możliwoście, oj nie wierzysz.
- Taaaa, a potem będziesz mi jęczał ,,o jak mi ciężko, o jaki ja gruby''
- Bro - przerwałem mu - Co ja baba jestem?
- Wzrostowo idealnie - uśmiechnął się złośliwie - Haha aż mi się przypomniało jak robiłeś grilla na balkonie.
- Coooo??? - spojrzałem na niego - Ja robiłem grilla na balkonie? Kiedy?
- Jak była impreza - machnął ręką - Nie mów, że nie pamiętasz?
- Bro, ja wielu rzeczy nie pamiętam z tej imprezy - zarumieniłem się - Ale chyba faktycznie coś takiego było...
- Taaaa miałeś na sobie fartuszek sexi kucharki - zaśmiał się
- Dobra nie pamiętam... Musisz mi kiedyś opowiedzieć, co tam się działo.
- Ches ja też wszystkiego nie pamietam - powiedział Michael - Tylko tyle co jakoś zebrałem z rozmów... A Tobie to się nie dziwię, ze nie pamiętasz. Biedna palma...
- Jaka palma? - spytałem zdziwiony
- Hah - poczochrał mnie po głowie - Później Ci powiem, a teraz chodź. Chyba już zaraz będa.
Wstaliśmy i podeszliśmy do lady, akurat w momencie, gdy sprzedawczyni odwróciła się z dwoma kebabami w dłoni. Jeden był taki malutki mizerniutki... a drugi, ach poezja! Wielki i wypełniony po brzegi, mięso się, aż z niego wysypywało. W moich ustach zawitało jeszcze więcej śliny. Szybko przejąłem kebsiora, podziekowałem i zatopiłem się w nim. Jezuuuu euforia. Byłem w raju, w małym mięsnym raju.
- To idziemy nad jezioro? - zapytał Michael
- Yhyymmm - mruknąłem z pełną buzią i uważając, aby nic mi nie spadło na ziemię
~~~~~~~~~~~~~~~
Usiedliśmy pod jednym z drzew w pobliży jeziora. Wiatr nadciągający znad okolic wody przyjemnie ochładzał otoczenie. Było to niczym zbawienie w ten upalny dzień. Oparłem się plecami o pień drzewa i widelcem zanurzyłem we wnętrzu bułki. Kątem oka spojrzałem na Miśka, który skończył już swojego kebaba i teraz rozłożył się wygodnie na trawie.
- Nooo to teraz chyba zaczyna się układać, co młody? - zapytał przymykając powieki - Mieszkanko w końcu ogarnięte, w szkole też trochę wyluzowali, a i trochę grosza do kieszeni wpadnie, co weekend.
- Yhym - pokiwałem głową wsuwając kapustę - Powiesz mi teraz, co z tą palmą?
- Brateł, jak ty nie pamiętasz grilla, to co ja mam Ci mówić o palmie, która była kilka godzin później - uśmiechnął się pod nosem, założył nogę na nogę i ciągnął - Jakby nie patrzeć nie pamiętasz trzy czwarte imprezy...
- Co?! - zastygłem z widelcem w połowie drogi do ust - To jest niemożliwe, przecież nei urwał mi się film...
- Jak nie urwał jak urwał? - chłopak zaśmiał się głośno - Prawie wszystkim się urwał, a ty sobie przypomnij lepiej, co było jak Cię nauczyciele w końcu dorwali...
~~~ MIESIĄC WCZEŚNIEJ ~~~
Grupka nastolatków siedziała w jednym z pokoi w damskiej części akademika. Obecny był już cały skład, więc część z nich ze spokojną głową zaczęła raczyć się przyniesionymi trunkami. Na kanapie rozsiadło się trzech panów, rozpoczynając dyskusję na temat ostatniego starcia na Lidze Mistrzów.
- Masz trzymaj - powiedział Czeslav zwracając się do Chrisa
- Dzięki - chłopak przechwycił szklankę i uśmiechnął się - Co to?
- Cola z wkładką - odrzekł rudzielec
- Coooo? - na twarzy starszego z nich zagościło najprawdziwsze zdziwienie - Ty rezygnujesz z coli?!
- Ktoś zbeszcześcił idealny napój dolewając do niego wspomaganie - westchnął Czes - Nie byłbym w stanie tego przełknąć.
Chris zaśmiał się i podał chłopakowi szklankę, którą trzymał w drugiej dłoni - Dobra, trzymaj to.
Rudowłosy podniósł obiekt do góry i spojrzał na niego pod światło, następnie przybliżył do twarzy i powąchał.
- Whiskey? Na bogato widzę.
- A co mamy sobie żałować - odpowiedział Chris unosząc szklankę w geście toastu, po czym zaczerpnął duży łyk płynu i lekko się skrzywił - Uch mocne!
Rudowłosy uśmiechnął się i ruszył w kierunku dwóch osobników, którzy stali na uboczu. Nieświadoma niczego dwójka rozprawiała gorąco na tematy dotyczące szkoły. Żadne z nich nie było świadome czychającego zagrożenia...
- A wy co tak stoicie? Zapraszam do reszty! - rudowłosy wkroczył w ich strefę i dopił trzymaną w dłoni whiskey do dna.
- Mmm tu jest dobrze - mruknął Lucas
- Tak z boku? - ton głosu Chestera wskazywał na wielkie zdziwienie - Na samotni?A Pani Panno Taigo? Jak już dało się Panią wyciągnąć, to co tak Pani z boku stoi, Psze Pani?
- Ty to już chyba za dużo wypiłeś - uśmiechnęła się dziewczyna
-Absolutnie! Dopiero zaczynam - zaśmiał się rudowłosy - Chodźcie zrobię wam Canabis
- Co? - zapytał Lucas patrząc podejrzanie na chłopaka
- Ach taki czeski drink - machnął ręką uśmiechając się jeszcze szerzej - Musicie go spróbować!
Dwójka wiedząc, że nie ma co przeciwstawiać się chłopakowi, bez słowa ruszyła za nim. Chłopak skierował się w stronę stołu z rostawionymi trunkami. Był właśnie w trakcie kompletowania wszystkich potrzebnych składników, gdy podszedł do niego Nathaniel z nietęgą miną.
- Czesiek sprawa jest - powiedział szybko
- Nawijaj - odrzekł nie odrywając wzroku od zgromadzonych butelek
- Bo wiesz, nasza piękna płeć zaczęła już porządnie się bawić - powiedział - I jakoś słabo wyobrażam sobie powrót do naszej części.
- Czekaj co? - Chłopak podniósł głowę i spojrzał na przyjaciela - Przecież dziewczyny nic nie piją jeszcze...
- Chłopaki, zaczęli pić - przerwał Nathaniel - A powrót do naszej części nie będzie należał do najcichszych.
- Yhmm - rudzielec wyprostował się - Fakt i co my teraz zrobimy? - zaczął drapać się po głowie
- Może przeniesiemy imprezę do was? - zaproponowała Taiga - My dziewczyny zdecydowanie ciszej i spokojniej wrócimy do siebie niż wy.
- Świetny pomysł! - Czeslav wyglądał na ucieszonego z tej propozycji
- EJ LUDZIE! - powiedział głośno Nat, tak że wszyscy na niego spojrzeli - Przenosimy imprezę do męskiej części, do pokoju...
- DO MNIE! - dokończył za niego Ches
Po zgromadzonych rozszedł się pomruk aprobaty i ludzie zaczęli zabierać ze sobą przyniesione rzeczy. Po chwili większość z uczniów przeniosła się na korytarz i czekała na resztę. ,,Uch całe szczęście, że nie ma jeszcze dwudziestej drugiej'' - pomyślał Czeslav - ,,I nigdzie nie widać, żadnego z nauczycieli... tym lepiej!''
- Czesiek masz u siebie plastikowe kubeczki? - zapytała Nikiyame zaraz po tym jak ostatnia osoba wyszła na korytarz
- Raczej nie - chłopak pokiwał przecząco głową
- Dobra to idźcie, a ja zaraz do was dojdę! - dziewczyna pobiegła w stronę swojego pokoju, a pozostałe osoby udały się w nowe miejsce imprezy pod przewodnictwem Czeslava
~~~
- A więc witam w moich skromnych progach! - powiedział Czes otwierając drzwi i wpuszczając do środka gości. Ludzie zaczęli powoli wchodzić, nagle jednak pojawiła się nowa osoba.
- Hej - rudowłosy odwrócił się w stronę, z której dobiegł głos - Co robicie?
- Collin! - powiedział radośnie jednocześnie rozpościerając ramiona - Mała imprezka! Wpadaj! Chodź!
Czech słynął z tego, że nie czekał na odpowiedź. Złapał chłopaka za ramię i wciągnął do środka.
- Mamy jeszcze jednego! - powiedział radośnie
Collin od razu został wciągnięty w wir zabawy. Czeslav podszedł do biurka i wyciągnął płytę z podpisem ,,HITY SATELITY 2000". Odpalił kompa i już po chwili po pokoju rozniosły się hity ubiegłej dekady. Nagle do pokoju jak burza wpadła Niki. W obu dłoniach trzymała reklamówki. Kilka z osób spojrzało na nią z ciekawością.
- Gramy w beerponga! - ogłosiła wszystkim
Ponownie rozniosła się ogólna aprobata i Ci co stali najbliżej zaczęli odsuwać krzesła i pozostałe zbędne przedmiotu, aby przygotować miejsce do gry.
- Ej, ale jak się dzielimy? - zapytał Michael - Trochę nas dużo
- Możemy zagrać tak jak u mnie - powiedział Nathaniel - Każdy wybiera sobie jednego przeciwnika i z nim rywalizuje. Ty trafiasz, pijesz, a on ściąga jakiś ciuch. Ty nie trafiasz, ty nie pijesz, a przeciwnik zakłada na siebie ubranie. Wygrywa ten, kto pierwszy sprawi, że przeciwnik zostanie w samej bieliźnie.
- Genialne! - powiedział Misiek
- Fantastyczne! - dorzucił Czeslav
- Ekhem - chrząknęła Taiga
- Tai no nie bądź taka - puścił do niej oczko Nath - Będzie wesoło! Wybierz sobie kogoś, kogo chciałabyś pozbawić wszystkich ubrań i tylko trafiaj!
- Dobra to wy się tam dobierzcie w pary, a my porozlewamy - powiedziała Niki wręczając Opheli alkohol.
- Mam rozumieć, że jesteśmy idealnie sparowani? - zapytała Oph rozglądając się po zgromadzonych
- Tak wyszło - uśmiechnął się Nathaniel - To do dzieła!
Rudowłosy przeczesał dłonią włosy i podszedł do Taigi. Chrząknął i ukłonił się nisko.
- Czy zechce zostać Pani moją rozbierającą się połówką?
- Gorszego tekstu w życiu nie słyszałam - zaśmiała się Taiga - Ale prędzej to ty wylądujesz bez ciuchów niż ja.
- Mam rozumieć, że to było tak? - Czeslav wyprostował się z uśmiechem
- A i owszem - dziewczyna podeszła do stołu - Szybciej! Ktoś tutaj koniecznie chce wylądować bez ciuchów!
Michael głośno zagwizdał, a kilka innych osób gromko zaklaskała. Czeslav spotkał się ze wzrokiem Taigi i wytknął jej język. Dziewczyna uśmiechnęła się i poprawiła kucyk. W tle aktualnie grało ,,Barbie girl'' zespołu Aqua
I'm a Barbie girl in a Barbie world
Life in plastic, it's fantastic
You can brush my hair, undress me everywhere
Imagination, life is your creation
- Słyszysz? - Ches uśmiechnął się szeroko do Taigi - ,,Undress me everywhere'' to piosenka o tobie!
- Haha chciałbyś! - dziewczyna rozprostowała dłonie, aż strzeliły jej kostki w palcach - Kochani szykujcie się na oglądanie bokserek Czeslava!
- Ooo widzę szykuje się poważne starcie - powiedział Nathaniel wcielając się w rolę komentatora - Wszyscy obecni tutaj zbierzmy się, aby podziwiać tę wiekopomną chwilę. Kto pierwszy straci wszystkie ciuchy i zaświeci przed nami swoją bielizną? - Czeslav Colomaniak czy Vice Taiga! Śmiało! Obstawiajcie swoje typy i kibicujcie swoim ulubieńcom. Tymczasem Taiga, Czeslav jesteście gotowi?
Oboje jednocześnie skinęli głową. Podeszła do nich Nikiyame wręczając po piłeczce ping-pongowej.
- W takim razie zaczynamy! Pierwszy ruch należy do naszej drogiej Taigi!
Dziewczyna podeszła do krawędzi blatu i przyjęła pozycję jak koszykarz podczas rzutów osobistych. Po wykonaniu kilku ruchów ręką wypuściła piłeczkę. Ta dwa razy odbiła się od stołu, poleciała w kierunku kubków... i odbiła się od krawędzi!
- Och jaka szkoda! - powiedział Nathaniel - Spokojnie Taiga odegrasz się w następnym ruchu! Teraz zapraszamy naszego mikruska! Czesiek postaraj się, wierzę, że są tutaj tacy, co marzą, aby ujrzeć małe co nieco!
Rudzielec uśmiechnął się szeroko i doskoczył do krawędzi stołu. Wykonał krótki ruch ręką i zaraz po nim nastąpił wyrzut... piłeczka odbiła się raz od blatu i wyleciała wysoko w powietrze
- Proszę państwa do samego nieba! - komentował Nath - Iiiiiiii..... JEST!!!! Tak zdobywa się punkty drodzy państwo! Czesiek przechylasz, Taiga ściągasz. Nie chcę nic mówić, ale proponuję górę.
- Chciałbyś - dziewczyna wytknęła język i ściągnęła buty. Odłożyła je na bok, przechwyciła piłeczkę i dziarskim krokiem podeszła do stołu.
- Te skupienie na twarzy Taigi - blondyn wczuł się w swoją rolę - Przypomina mi o sprawdzianie z matmy, który mam w przyszłym tygodniu. Ale nie ważne! Leciii.... i JEST! Piękny styl dziewczyno! Panie Czeslavie ściągamy, ściągamy!
Chłopak machnął raz jedną nogą, raz drugą. W powietrze wzbiły się crocsy, które miał na stopach. ,,Już nic więcej mi nie pozostało. Teraz tylko koszulka i spodenki. Pod tym względem dziewczyny z tysiącem warstw ciuchów mają lepiej'' - pomyślał
- Zapraszamy do ruchy - rzucił Nath - Czy Pan Nesladek ponowi swój sukces?
Rudy stanął szeroko tuż przy samym kancie stołu, zrobił szybki krótki ruch i rzucił. Piłka odbiła się tym razem dwa razy. Wylądowała tak źle, że odbiła się od rantu kubka...
- CO ZA SZCZĘŚCIARZ! - poinformował Nath - Z kubka w kubek! Tak potrafi tylko nasz Czech! Panno Taigo, co teraz Pani ściągnie?
Dziewczyna podniosła nogę do góry i ściągnęła podkolanówki. Rozległ się dźwięk rozżalenia, głównie z męskiej strony widowni.
- Widzisz Tai? Publika czeka! - powiedział Nathaniel - To oznacza, że trzeba mocniej kibicować Cześkowi!
Tai odebrała piłeczkę od rudzielca i rzuciła bez żadnego przymierzania się.
- Proszę Państwa bez odbicia! PERFEKCYJNIE! Och godny przeciwnik! Ale zaraz zaraz... czy to oznacza, że Czeslav zaraz ściągnie koszulkę? TAAAK JEST! I nie ma już koszulki! Taiga nie zapomnij wypić swojego trafionego kubka!
Czeslav rzucił koszulkę w kąt. Przejął piłeczkę i szybko wykonał swój ruch.
- Och tak blisko - powiedział Nath, gdy ta przeleciała nad kubkami i spadła na ziemię - Cóż to oznacza, że Taiga zakłada na siebie coś z powrotem.
Tai założyła skarpetki i podeszła do stołu.
- Drodzy zgromadzeni - Nath czuł się w roli komentatora jak ryba w wodzie - Oto decydujący strzał! Jeśli Taiga trafi, zgarnia wszystko i ujrzymy bokserki Czeslava, jeśli nie, akcja trwa dalej.
- Czesiek - powiedziała Taiga patrząc i uśmiechając się do rudzielca - Patrz i płacz!
Po tych słowach odwróciła się i rzuciła. Piłeczka zaczęła się odbijać, wszyscy skupili na niej wzrok. W pokoju zapanowała całkowita cisza, dało się słyszeć tylko głos komentatora
- Raz... dwa... trzy... - mówił Nath - cztery... W SAM ŚRODEK!!!! Proszę Państwa mamy zwycięzcę!!! A to oznacza... Czesiek pokaż majty! PO-KAŻ MAJTY! PO-KAŻ MAJTY!
Ludzie zaczęli klaskać w rytm wypowiadanych przez Nathaniela słów. Czeslav ukłonił się i jednym ruchem ściągnąłem spodnie. Wszyscy ujrzeli rudzielca w bokserkach, które były bożonarodzeniowym prezentem.
- Pandy? - zaśmiała się Taiga zasłaniając usta ręką - Tego to się nie spodziewałam!
- Pandy, o pandy! - powiedział śpiewnie Czesiek i zakręcił bioderkami. Zgromadzeni uczniowie zaczęli się śmiać. Nagle odezwał się Nathaniel wskazując palcem na chłopaka.
- Czeslavie przypominam Ci, że w takim stanie musisz pozostać do końca rozgrywek!
- Się wie szefie! - zasalutował - Skoczę tylko wyrzucić śmieci, bo coś czuję, że zaraz miejsce się skończy.
Chłopak zrobił krok naprzód i minął blondyna. Zgarnął butelki postawione przy kuble, złapał za worek i opuścił pomieszczenie. W tym momencie Nathaniel zaklaskał.
- To kto następny? - uśmiechnął się szeroko
- My możemy - odpowiedział Lucas obejmując zarumienioną od alkoholu Nikiyame
- W takim razie zaczynamy!
W tym samym czasie na drugim końcu pokoju, pochyleni nad odkręconą butelką sprite stali Michael i Chris. Trzecioklasistra dzierżył w dłoniach opakowanie Nutelli
- Mówię Ci Misiek - powiedział ledwo zrozumiałym tonem Chris - Że czytałem na internetach, że jak wrzucisz nutelle do sprita to będziesz miał czekoladowy mus!
- Ale to będzie niedobre - zmiennowłosy energicznie pokręcił głową
- Co nam szkodzi - zaśmiał się Chris - W razie czego damy Cześkowi do zjedzenia.
Niemiec po chwili namysłu skinął głową i chwycił za butelkę sprita. Następnie powoli zaczął przelewać jej zawartość do słoika z nutellą. Chris postawił słoik na stole i obaj pochylili się nad nim obserwując pieniący się napój.
- Co wy robicie? - zapytał Akashi wciskając się między nich
- E - eksperyment! - czknął Chris i oparł się ręką o ścianę, powoli zbliżał się jego koniec.
Akashi spojrzał na rozradowanego Michaela, a następnie na zawartość słoika.
- Cholera, co to jest?
Michael parsknął głośnym śmiechem i wsadził łyżkę do środka. Po chwili wyciągnął ją, a oczy prawie wyszły mu z orbit.
- Chris miałeś rację - powiedział głośno - Mus! Chris?
Akashi i Michael spojrzeli na chłopaka, który smacznie spał oparty o ścianę. Obaj pokiwali głową i bez słowa zaczęli przenosić olbrzyma na łóżko.
- Taki wielki, a taka słaba głowa - mruknął pod nosem Akashi
- WIELKIE BRAWA DLA LUCASA! - rozbrzmiał głos Nathaniela - Niki ta niewinna biel absolutnie do Ciebie nie pasuje.
Na te słowa dziewczyna zachichotała i zarumieniła się jeszcze bardziej. Wzięła od Ophelii szklankę z trunkiem i zaczęła pić. Nathaniel zaczął zachęcać Ayato, temu jednak pomysł nie przypadł do gustu, co wyrażał w dosyć głośny i dosadny sposób.
- HALO! - zawołał Misiek i zaklaskał w dłonie - Trochę ciszej, bo nas nauczyciele usłyszą!
Rozniósł się cichy pomruk i przez chwilę dało się słyszeć tylko piosenkę.
What is love?
Baby, don't hurt me
Baby, don't hurt me no more
Oh, I don't know why you're not there
I give you my love but you don't care
So what is right and what is wrong?
Give me a sign
- Ej, gdzie jest Ches? - zapytał Akashi dopijając lubelską
- Eeee jeszcze nie wrócił? - podrapał się w głowę Nathaniel rozglądając się po pomieszczeniu w poszukiwaniu rudej czupryny
- Pójdę go poszukać - mruknął Lucas po czym opróżnił szklankę i wyszedł
- Misiek ty umiesz malować prawda? - zapytała Oph podchodząc i łapiąc chłopaka za dłonie - Trzeba troszeczkę upiększyć Chrisa
- Upiększyć? - zdziwił się Ayato - Jemu to nawet operacja plastyczna nie pomoże
- Ja to bym narysował Cześkowi nad łóżkiem kota - pokiwał głową Akachi
- O stary - zakrzyknął Nath - To jest pomysł! Ej Oph dajcie nam trochę mazaków.
Chłopaki ruszyli w stronę Niki, która kucała przy łóżku i rysowała Chrisowi motylka na czole.
- Motylek? - Ayato parsknął śmiechem - Tak to się robi.
Wziął jeden z mazaków i narysował na poliku chłopaka pięknego dorodnego curaka. Dziewczyna zasłoniła dłonią usta i zachichotała. Chłopak wyprostował się dumnie.
- No teraz przynajmniej jest prawdziwym mężczyzną - zamknął zakrętką końcówkę markera
- Piękne arcydzieło - pokiwał z uznaniem Nathaniel - Teraz narysuj takiego pięknego kotka.
- Gdzie? - chłopak ściągnął zakrętkę i czekał na jedno słowo
- Bo ja wiem? Na ścianie - Nath wzruszył ramionami
- Nie musisz powtarzać...
Po niespełna pięciu minutach prawie cała ściana nad łóżkiem Czeslava pokryta była najróżniejszymi wizerunkami kotów.
- Czesiek was zabije - mruknęła Taiga patrząc na dzieło chłopaków
- Hahaha prędzej to on na zawał zejdzie - zaśmiał się Ayato kończąc kota z cylindrem na głowie.
~~~
Czeslav stał na trawniku pod oknami damskiej części akademika. Zbierał drobne kamyczki i walczył z ogarniającym go chłodem. Gdyby tylko nie zapomniał zabrać klucza od drzwi akademika... Wyprostował się i zaczął rzucać kamieniami w jedyne okno, w którym paliło się światło. Jego stan sprawiał, że większość kamyków nawet nei dolatywała do okna, albo leciała w bliżej nieznanym kierunku, a napewno zdala od wymarzonego celu. Chłopak co chwilę się schylał, aby nabrać kolejną amunicję. Był tak pochłonięty swoim zajęciem, że nie zauważył iż upragnione okno w końcu się otworzyło. Wyprostował się, cofnął i kilka kroków i rzucił z całej siły. To był perfekcyjny rzut. Kamień uniósł się po lekkiej paraboli i wylądował w samym środku otwartego okna.
- AUU! - na ten dźwięk chłopak cały zesztywniał przerażony- Jesteś nienormalny?! Najpierw rzucasz w moje okno, a potem we mnie?!
- Prominte! - zaczął szybko przepraszać - Czy możesz mi pomóc? Nie wziąłem ze sobą kluczy...
- Czemu jesteś nagi? - dziewczyna przerwała wpatrując się w chłopaka i rozmasowując bolące miejsce
- Długo by opowiadać - Czeslav machnął ręką - pożyczysz mi klucz?
- Poczekaj - głowa dziewczyny zniknęła w środku
Ches zaczął rozglądać się wokół rozmasowując zdrętwiałe z zimna ramiona. Nagle na jego głowie wylądowała jakaś szmata. Zaczął się z nią szarpać i robiąc kroki do tyłu potknął się o krawężnik, lądując ciężko na chodniku. Kiedy w końcu udało mu się wyswobodzić spojrzał najpierw na trzymany w dłoniach materiał, a następnie na dziewczynę - Sakra co to jest?!
- Rzuciłam Ci szlafrok - powiedziała z lekkim wyrzutem - Jest zimno, możesz się przeziębić....
- Emm dziękuję...
- Judy - powiedziała dziewczyna
- Czeslav. Cóż słabe warunki na poznanie się, ale miło mi i dzięki za szlafrok! - chłopak niezdarnie próbował wcisnąć głowę w rękaw - Wcale nie jest tak zimno, ale dzięki.
W tym momencie zawiał wiatr i po ciele chłopaka przeszedł lodowaty dreszcz. Szybko owinął się szlafrokiem i spojrzał w górę, gdy dotarł do niego stłumiony śmiech Judy.
- Nie ma za co - uśmiechnęła się
- Tooo pożyczysz mi klucz? - zapytał otulając się jeszcze bardziej
- Pewnie, łap! - rzuciła kluczyk zawieszony na smyczy
- Dzięki! - krzyknął łapiąc go zgrabnie w locie - Zaraz odzyskasz go z powrotem!
Chłopak od razu ruszył w stronę frontu budynku. Minął filar i dopadł do drzwi, gdy te nagle otworzyły się i oberwał prosto w twarz. Odrzuciło go do tyłu, złapał się za głowę rozmasowując czoło. Stał przez chwilę zdezorientowany.
- Gdzieś ty był? - zapytał Lucas - Aż wysłano mnie, żeby Cię znaleźć.
- Opowiem Ci po drodze - Czeslav nagle się otrząsnął - Teraz muszę oddać ten klucz Judy. Wiesz może gdzie mieszka?
- Mniej więcej - mruknął chłopak
~~~
- Co to jest? - zapytała Ophelia wymachując pudełkiem nad głową - Jakieś blu blu? ból? bólblu?...
- Co? - Akashi spojrzał na nią zdezorientowany - Pokaż mi to...
Dziewczyna podeszła i wręczyła mu pudełko
- Kasza bulgur... - przeczytał mrużąc oczy - Jezu co to za cholerstwo?
- To ja o to pytam - prychnęła dziewczyna
- Eeee Tai - machnął ręką Akashi - wiesz co to jest bulgur?
- Co? - dziewczyna spojrzała na niego z góry - To jakaś zagadka?
- Nieee jakaś kasza - wzruszył ramionami
- Gdzie wyście byli?! - wszystkie głowy zwróciły się w stronę Michaela, a potem przeniosły się na Lucasa i Czeslava
- Ten idiota zapomniał klucza - mruknął Lucas padając na kanapę obok śpiącej Kichi
- Tak jakoś wyszło - Czeslav uśmiechnął się szeroko - JEZUUUUUUU JAKI JA JESTEM GŁODNY UGH! Ale bym zjadł sobie grilla...
- To może być z tym ciężko - pokiwał głową Nathaniel
- Ej wiecie, że mam Xboxa? - zapytał Czesiek klękając przy jednej z szafek - I mam ,,Just Dance'' z karaoke!
- I dopiero teraz mówisz?! - Ayato puknął Cześka w głowę
- No prominte bardzo - Czech zaśmiał się lekko
Wyprostował się szybko i zaczął odpalać grę. Nagle rozbrzmiały charakterystyczne dźwięki menu głównego. Chłopak otworzył jedną z szuflad i wyciągnął cztery kolorowe rękawiczki.
- To kto gra? - zapytał machając nimi w powietrzu
- Ja! - zgłosił się Misiek i złapał rzuconą mu przez chłopaka rękawiczkę
- Ja też - powiedział Nathaniel
- I ja! - dorzuciła Taiga
- Świetnie! - rudowłosy rozdał rękawiczki i sam założył jedną z nich - Mam idealny utwór! Musimy stanąc wszyscy w jednej lini i pomachać, aż zaskoczy.
Cała czwórka wykonała wszystkie polecania i już po chwili rozbrzmiały pierwsze dźwięki utwóru.
- Tai jaki piękny z Ciebie duch! - zaczęła śmiać się Ophelia opadając na kanapę i gnieżdżąc się wśród tych, którzy już padli
- Nie śmiej sie, bo ty będziesz następna! - odkrzyknął Czeslav machając rękami zgodnie z tym co było na ekranie.
- Śnisz rudzielcu - dziewczyna rozłożyła się wygodnie i zaczęła jeść chipsy - Misiek co tak słabiutko machasz?!
- Może chcesz mnie zastąpić? - uśmiechnął się schylając do przodu.
Nagle z łóżka jak oparzony zerwał się Chris i pobiegł do łazienki.
- Uch ktoś tu chyba zaliczy małe randewu z sedesem - uśmiechnął się Nathaniel
Czeslav wyprostował się i ściagnął rękawiczkę
- Grajcie teraz sami, a ja idę ogarnąć coś do jedzenia
Chłopak minął stolik i podbiegł do lodówki.
- Ma ktoś ochotę na kiełbaskę?
- Mi możesz zrobić - odezwał się Nathaniel
- I mi - dodał Misiek
- A curak z tym - mruknął Czesiek zanurzając się w lodówce - Zrobię wszystkie, to jak ktoś będzie chciał to sobie weźmie.
Chłopaki odwrócili się i powrócili do gry.
- Nath zobacz, jakie jeszcze są za piosenki - powiedziała Tai siadając obok Oph i pociągając dużego łyka, z łazienki dobiegły stłumione dźwięki Chrisa walczącego o życie
- Heh kac morderca nie ma serca - pokiwał głową Akashi opierając się łokciami o oparcie kanapy - Czy ktoś się zajmuje naszym biedakiem?
- Um mogę iść spojrzeć, co u niego - Misiek ściągnął rękawiczkę i ruszył w stronę łazienki - Chris? - zapukał lekko
Ze środka dobiegł tylko cichy pomruk. Michael nacisnął na klamkę, drzwi lekko ustąpiły. Otworzył je szerzej i ujrzał leżącego na kafelka bladego i całego mokrego od potu Chrisa.
- Stary żyjesz? - chłopak pochylił się nad nim
- Uhum
- Przynieść Ci coś?
- Y-ym
- Jesteś pewien?
- Uhum
- Dasz sobie radę?
- Uhum
Michael powoli się wycofał i delikatnie zamknął drzwi.
- Co z nim? - zapytał Akashi
- Umiera, ale żyje - machnął ręką Michael - Przeżyje to. Ummm co to za zapach?
Chłopak zaczął wąchać w powietrzu i razem z Nathanielem ruszył ku źródła zapachu.
- Jakby coś się paliło...
- To chyba z balkonu - powiedziała Taiga obserwując wszystko z bezpiecznej odległości
Nathaniel złapał za klamkę i uchylił drzwi balkonowe. Do środka dotarło jeszcze więcej zapachu spalenizny. Chłopak wyszedł na zewnątrz i stanął jak wryty. Po chwili wrócił do środka dusząc się ze śmiechu.
- Co się stało?
- Jak chcesz wiedzieć - zwrócił się do Akashiego ledwo łapiąc powietrze - To sam sobie zobacz.
Chłopak podniósł się i ruszył na balkon.
- Czesiek co ty robisz? - zapytał dusząc śmiech
- Jak to co? - zapytał zdziwiony chłopak - grilluję kiełbaski
- Brateł - mruknął Misiek wystawiając głowę na zewnątrz - Skąd tyś wytrzasnął taki fartuszek?!
- Ten? - zapytał Ches wskazując na fartuszek sexi kucharki, który miał na sobie - Wisiał sobie w kuchni.
- Na czym ty to grillujesz? - zapytał Akashi
- Na kratce od piekarnika - rudzielec wyszczerzył się i opierając jedną rękę na biodrze zapytał - Kiełbaskę?
- Eeeee ja może podziękuję - akashi zaczął się wycofywać dalej powstrzymując śmiech - Ty sexi kuchareczko.
Czeslav poprzestawiał kiełbaski na talerz i wszedł do środka.
- Czesiek aleś ty sexowny - zaśmiał się Ayato
- Wulkan sexu - rudzielec uśmiechnął się
- Przynajmniej doprawiłeś je? - zapytał - Posoliłeś, popierzyłeś?
- Posoliłem - odrzekł Ches - Jak masz ochotę to możemy popieprzyć je razem.
Nathaniel parsknął i zaczął jeszcze bardziej się dusić.
- Ja chyba spasuję Ches - pokiwał głową Ayato - Ale może Misiek będzie chciał z tobą popieprzyć.
- Z tobą zawsze bro!
-Bro!
- Bro bro!
- Bro bro bro!
- Bro bro bro bro!
- Co wy robicie? - zapytała Oph patrząc lekko zdezorientowana
- Wyznajemy sobie miłość - odpowiedział Czes
Dziewczyna szybko zamrugała i nalała sobie lubelskiej.
- Na trzeźwo tego nie przetrawię...
- Przecież ty już jesteś wstawiona - mrugnął Ayato
- Tu potrzeba więcej...
- To kto ma ochotę na moją kiełbaskę? - wyszczerzył się Czes
- Zdecydowanie więcej! - Oph przechyliła butelkę i opróżniła całą
- Nie to nie - Czeslav wzruszył ramionami i nałożył sobie kiełbaskę
Podszedł do kanapy i widząc brak miejsca usiadł na podłodze przy Taidze. Dziewczyna wbiła wzrok w jego głowę.
- Misiek weź sobie jedną - zawołał - Takiej w Niemczech nie dostaniesz!
Nagle Taiga położyła dłoń na jego głowie. Chłopak zastygł i spojrzał na dziewczynę. Tai kilka razy podnosiła i opuszczała rękę.
- Włosy dodają Ci centymetrów - powiedziała po chwili
- Wiesz gdzie jeszcze włosy dodają mi centymetrów? - *lenny*
Ayato i Misiek parsknęli śmiechem.
- Chyba pod pachami - rzucił Nathaniel
Dziewczyny wybuchły tak gromkim śmiechem, że nagle z łazienki wychyliła się głowa Chrisa.
- Yemmeeee - mruknął cały blady
- Masz świętą rację Chris, twoje zdrowie - Akashi podniósł szklankę i wzniósł toast. Chris powoli wycofał się do swojej pieczary - Ches ja wiem czemu ty jesteś taki niski.
- Mmm? - rudowłosy spojrzał na niego z buzią pełną kiełbasy
- Ciebie to po prostu ciągnie do piekła!
Rudowłosy przełknął to co miał w ustach i uśmiechnął się szeroko - To co? Pogrzeszymy razem?
Ayato wybuchł takim śmiechem, że Michael rzucił się sprawdzić, czy to jeszcze śmiech czy już przedśmiertne drgawki. Taiga schowała twarz w dłoniach, a Ophelia...
- Gdzie jest Oph? - zapytał Akashi
- Oph dołaczyła do Chrisa - mruknął Ayato
- Och... niech im sedes lekkim będzie! - Misiek wykonał znak krzyża
- Co tu się dzieje?
- NIKI?! - Czesiek odsunął się jak przerażony
- Coś się stało? - dziewczyna usiadła i przeciągnęła się - Ches wyglądasz jakbyś ducha zobaczył
- Ja... - chłopak zaczął się jąkać - Uch nieważne...
- Mmm? - dziewczyna patrzyła na niego zdezorientowana
- Dlaczego masz twarz pomalowaną na kota...
- CO?!
Taiga i Akashi parskneli śmiechem, gdy dziewczyna rzuciła się do łazienki.
- Będziemy jeszcze grać w beerponga? - zapytał Nath - Bo ten stół tak na środku stoi, możnaby go przesunąć lekko.
- Pewnie - Czes zerwał się na równe nogi - Ale to więcej osób potrzeba, bo jest ciężki, jeszcze jak teraz jest obstawiony.
Do mebla podeszli jeszcze Michael, Ayato i Akashi. Chłopaki mocno się zaparli i popchnęli stół. To co wydarzyło się chwilę potem działo się niczym w zwolnionym tempie. Cała piątka wraz ze stołem i jego zawartością wpadła z łoskotem na ścianę... na ścianę, która nie wytrzymała całego naporu i po prostu odpuściła.
- O sakra... - wydusił z siebie Czesiek leżąc na ziemi i patrząc na to wszystko, co było przed nim.
Stół przeleciał przez ścianę na wylot i wylądował w czyimś pokoju.
- MÓJ POKÓJ?! - powiedział przerażony Michael
Chłopaki spojrzeli na siebie przerażeni. Nathaniel podniósł się z ziemi i otrzepał. Alkohol zamroczył go na tyle, że dopiero po chwili zdał sobie sprawę, z tego co się wydarzyło.
- O cholera - mruknął
- Co... co teraz? - Ches błagalnym wzrokiem spojrzał na Taigę
- Ja bym proponował zrobić ewakuację - powiedział cicho Akashi - A jutro... jutro coś z tym zrobimy...
- Taaaaa - mruknął Ayato - zaraz się tu zlecą nauczyciele.
- Ale.... - Czesiek siedział przerażony
- Trzeba ich zgarnąć - powiedział Akashi
- Ja mogę zgarnąć Miśka - powiedziała Niki
- Nathy przygarniesz mnie? - Czesiek spojrzał błagalnym spojrzeniem na przyjaciela, ten tylko skinął głową
- A co z resztą? - spytała Tai
- Musimy ich zostawić... i tak nic im nie zrobią teraz - mruknął Ayato
- Chodź - Nath złapał Czeslava za ramię i pociągnął za sobą.
~~~
Obudziłem się z potwornym bólem głowy. Leżałem chwilę z zamkniętymi oczami wtulony w poduszkę i kołdrę. Kac... Kac morderca... a ten... ten był zdecydowany. Najgorsze uczucie, gdy po wspaniałej imprezie, dopada on. Sprawia, że każdy najmniejszy dźwięk to ból, każdy ruch to katorga, a myślenie... uch ono nawet nie istnieje. Leżałem i słuchałem bicia zegara. Jezu nigdy jeszcze nie miałem takiego kaca, żeby tak głośno było słychać bicie zegara, który wisi kilka metrów ode mnie na ścianie... i czemu... skąd to sapanie... Lekko otworzyłem oczy. Sakra. Zamknąłem oczy, coś mi się chyba kolory popsuły... Ale... moment... Otworzyłem oczy jeszcze raz i rozejrzałem się, byłem w jakimś obcym pokoju. Zmarszczyłem czoło. O SAKRA. Szybko odskoczyłem w sam róg ściany. Byłem w obcym pokoju. Wtulony w obcą osobę. Sakra sakra sakraaaaaaa. Przyciągnąłem kołdrę i okryłem się nią. Pokój wydawał się jakiś znajomy... spojrzałem na osobnika, w którego jeszcze przed chwilą byłem wtulony.
- Nathy? - puknąłem chłopaka stopą w nogę. Blondyn odwrócił się, odłożył książkę i spojrzał na mnie.
- Co ty taki blady? - zapytał przecierając oczy
- Co ja robię w twoim pokoju? - spytałem przerażony - Dlaczego śpię z Tobą w łózku?!
- Nic nie pamietasz? - uśmiechnął się podpierając na łokciu - Mój ty słodziutki.
- Co.... - spojrzałem na niego przerażony
- Połącz fakty mój kochany - uśmiechnął się - Była ostra impreza, alkohol, wylądowaliśmy razem w łóżku...
- CO?!?!?!!? - patrzyłem na niego przerażony
Chłopak nagle wybuchł śmiechem.
- Ches, nie chcę nic mówić, ale sam pchałeś mi się do łóżka... a jak już tutaj przyszlismy to błagałeś, żebyśmy spali razem.
- Coo.......
- Pamiętasz, że ściana w Twoim pokoju została rozwalona? - patrzyłem na niego bez słowa, Nath westchnął i mówił dalej - No to ściana została rozwalona, i żeby nie było zbyt dużej draki to zgarnęliśmy Ciebie i Miśka.
- Ale... co...
- Tak wiem, nic nie ogarniasz - mruknął - Teraz lepiej się szybko ogarnij, bo trzeba zobaczyć co tam sie dzieje.
Nathy usiadł na krawędzi łóżka i spojrzał na mnie.
- Tam masz łazienkę - wskazał ręką na drzwi
Powoli zsunąłem się z łóżka i poszedłem do toalety. On żartuje. On żartuje, prawda? Jaka ściana? Jaka dziura? Co.... Odkręciłem wodę i obmyłem twarz. Nie mogłem zrozumieć o czym on do mnie mówił... Wytarłem twarz w koszulkę i wyszedłem. Spojrzałem na chłopaka, który stał z kubkiem w dłoni.
- Chcesz coś do picia? - zapytał - do jedzenia?
Przecząco pokręciłem głową siadając na skraju łóżka.
- Taiga pisała, że już wszystko wiedzą - powiedział popijając herbatę - I teraz tylko na nas czekają i mamy się jak najszybciej stawić w gabinecie dyrektora.
Przełknąłem ślinę... tylko, że ja nic nie pamiętam...
- Nath, ale ja nic nie pamiętam...
- Domyślam się - pokiwał głową i odstawił kubek - Jednak im szybciej pójdziemy tym szybciej będziemy mieć to z głowy.
Ciężko podniosłem się i stanałem zgarbiony. O sakra.
~~~
Siedzieliśmy wszyscy na korytarzu... Ja, Taiga, Ophelia, Michael, Lucas, Ayato, Akashi, Chris Niki i Kichi. Ci którzy zwiali wcześniej, byli bezpieczni - bo nikt ich nie złapał... ale my... cóż... Spuściłem głowę i wpatrywałem się w swoje buty. Co teraz będzie...
Nagle drzwi od gabinetu otworzyły się i ze środka wyszli nasi wychowawcy, Vice dyrektor, dyrektorka i pani z akademika. Przełknąłem ślinę i wyprostowałem się.
- Zapraszam - dyrektorka wykonała zapraszający gest ręką
Powoli podnieśliśmy się i weszliśmy do środka. Nogi były niczym z ołowiu... w gardle nagle zaschło... i jeszcze ten ból głowy od kaca... fantastycznie. Wszedłem i stanąłem w rogu sali tuż przy oknie i palmie. Tuż po nas weszli pozostali i zamknęły sie drzwi... a więc... zaczyna się.
- Wszyscy wiemy, że od czasu do czasu w akademiku odbywają się jakieś imprezy - zaczęła dyrektorka - wiemy też bardzo dobrze, że spożywacie alkohol i przymykamy na to oko. Ale to co zrobiliście wczoraj przeszło ludzkie pojęcie. To była najzwyklejsza libacja! Bieganie nago po terenie akademi, rozpalanie grilla na balkonie, niszczenie mienia szkoły, upijanie się do nieprzytomności... brak mi słów, po prostu brak słów. Wszystkich was ratuje fakt, że to pierwszy taki wybryk, każdego z was. Naprawdę nie mam pojęcia, co przyszło wam do głowy, aby robić takie rzeczy! Nie możemy pozostawić tego tak po prostu. Razem z gronem pedagogicznym i opiekunką akademika postanowiliśmy, że za karę, będziecie mieli obniżone zachowanie, do końca semestru będziecie, co sobotę chodzić do przedszkola i przeprowadzać zajęcia edukacyjne. I oczywiście jeszcze sprawa rozwalonej ściany...
~~~ OBECNIE ~~~
Wstrząsnąłem głową.
- Dobra Misiek starczy tego - powiedziałem z niesmakiem - Aż na same wspomnienia mną wzdryga.
- Jakby nie patrzeć przeżyliśmy to - Misiek uśmiechnął się szeroko - I udało się załatwić sprawę z tym pokojem... nikt nie wyleciał... w sumie nikt nie ucierpiał!
- A Chris? - zapytałem - Przecież trafił do pielęgniarki
- No tak, ale nie było, aż tak źle...
- A co w końcu z tą palmą? - zapytałem
- Ach - Misiek zaśmiał się - Siedzieliśmy tam u dyrektorki z dobre dwie godziny, słuchaliśmy po kolei rozmów moralizatorskich, potem sprawa z tym pokojem... a ty w pewnym momencie zacząłeś rzygać do palmy w gabinecie dyrektorki.
- Serio? - spojrzałem na niego zdziwiony - Aż tak bym nie pamiętał?
- Nie no żartowałem. Przymuliło Cię i oparłeś się o nią i cóż... troszkę pękła... tak na pół...
- Och...
- Żałuj, że nie widziałeś siebie jak zacząłeś przepraszać wszystkich po kolei. Nawet nas! - powiedział bro - I w sumie dzięki temu nas puścili wtedy, żebyśmy się ogarnęli i w ogóle. A wiesz co było najśmieśniejsze?
- Co? - zapytałem podnosząc się na łokciach
- Że jak przyszliśmy do swoich pokoi to poszedłeś spać u siebie, a jak sie obudziłeś to byłeś tak przerażony na widok tej dziury, ze masakra.
- Bro ja Ci mówię, że nie pamiętam kompletnie nic! Wyobraź sobie, ze wstajesz sobie szczęśliwy, a tutaj masz dziurę w ścianie! Ja tam przeżyłem zawał!
- Hah pamiętam to bardzo dobrze - uśmiechnął się - Cały blady i te rude włosy. Cudowny widok!
- Ach przestań pfff - obruszyłem się - Bo pewnego dnia obudzisz się bez brwi!
- Bez brwi? - złapał się za czoło - Brateł jak ty tak możesz mówić! Moje piękne brewki chcesz tykać?!
- Nie no nie tknę ich przecież - uśmiechnąłem się - Bro co ty na to, zeby wybrać się dzisiaj na salę gimnastyczną? Przydałoby Ci się trochę ruchu artysto ty mów.
<Misiek?>
- O tak, zjedzenie czegoś to dobry pomysł - pokiwałem głową - Nawet nie wiesz jak mnie ssie... tak byłem dzisiaj zabiegany, że nie zdążyłem pójść na obiad, a jak się zorientowałem to było już za późno...
- Och brateł - zacmokał Misiek - To może skoczymy do budki z kebabem?
- To jest bardzo dobry pomysł - wyszczerzyłem się
Od razu skręciliśmy w prawo kierując się w dobrze znane obszary bistro. Dosłownie po chwili naszym oczom ukazał się żółty prostokątny budynek ,,Sultan Kebab''. Automatycznie w buzi zaczęła zbierać mi się ślina, uch jezu, czyżby wyrobił się u mnie odruch Pavlova? Wstrząsnąłem głową i uśmiechnięty ruszyłem naprzód.
- A ty gdzie tak pędzisz? - zapytał Misiek przyspieszając kroku
- Głodny jestem, co ja Ci poradzę - wzruszyłem ramionami
Michael zaśmiał się pod nosem i poprawił torbę. Dotarliśmy do budki i ustawiliśmy się w kolejce. Przed nami były dwie osoby, które prawdopodbnie czekały już na odbiór zamówienia.
- Bierzemy na wynos, czy siadamy tutaj? - zapytałem
- Możemy wziąć na wynos - odpowiedział bro - skoczymy usiąść gdzieś w parku, albo pójdziemy nad jezioro.
- O jezioro! - uśmiechnąłem się - To jest bardzo dobry pomysł, w taką pogodę.
- Co dla was chłopcy? - wtrąciła się sprzedawczyni
- Ja poproszę kebaba w bułce z kurczakiem - powiedział Misiek - z sosem łagodnym.
- A ja poproszę kebaba XXL z podwójnym mięsem i bez cebuli, a do tego sos mieszany - uśmiechnąłem się
- Bro ty to zjesz? - spojrzał na mnie z ukosa
- Oczywiście! - wyprostowałem sie - Nie wierzysz w moje możliwości?
Chłopak pokiwał głową i zwrócił się w stronę sprzedawczyni - Ja poproszę jeszcze do tego zimną Nestea - spojrzał na mnie - i butelkę coca coli.
- Dzięki bro - wyszczerzyłem się
- Schowaj te zęby, bo Ci mucha wpadnie - zaśmiał się
- To będzie razem trzydzieści osiem złotych - powiedziała sprzedawczyni
Sięgnąłem po portfel i zacząłem wyciągać drobne. Mając odliczoną kwotę położyłem pieniądze na ladzie i usiadłem przy jednym ze stolików. Po chwili dołączył do mnie bro.
- Za chwilę powinny być gotowe - mruknął siadając ciężko na krześle obok - Już widzę jak ty to wszystko zjadasz.
- Hah! - zaśmiałem się - Nie wierzysz w moje możliwoście, oj nie wierzysz.
- Taaaa, a potem będziesz mi jęczał ,,o jak mi ciężko, o jaki ja gruby''
- Bro - przerwałem mu - Co ja baba jestem?
- Wzrostowo idealnie - uśmiechnął się złośliwie - Haha aż mi się przypomniało jak robiłeś grilla na balkonie.
- Coooo??? - spojrzałem na niego - Ja robiłem grilla na balkonie? Kiedy?
- Jak była impreza - machnął ręką - Nie mów, że nie pamiętasz?
- Bro, ja wielu rzeczy nie pamiętam z tej imprezy - zarumieniłem się - Ale chyba faktycznie coś takiego było...
- Taaaa miałeś na sobie fartuszek sexi kucharki - zaśmiał się
- Dobra nie pamiętam... Musisz mi kiedyś opowiedzieć, co tam się działo.
- Ches ja też wszystkiego nie pamietam - powiedział Michael - Tylko tyle co jakoś zebrałem z rozmów... A Tobie to się nie dziwię, ze nie pamiętasz. Biedna palma...
- Jaka palma? - spytałem zdziwiony
- Hah - poczochrał mnie po głowie - Później Ci powiem, a teraz chodź. Chyba już zaraz będa.
Wstaliśmy i podeszliśmy do lady, akurat w momencie, gdy sprzedawczyni odwróciła się z dwoma kebabami w dłoni. Jeden był taki malutki mizerniutki... a drugi, ach poezja! Wielki i wypełniony po brzegi, mięso się, aż z niego wysypywało. W moich ustach zawitało jeszcze więcej śliny. Szybko przejąłem kebsiora, podziekowałem i zatopiłem się w nim. Jezuuuu euforia. Byłem w raju, w małym mięsnym raju.
- To idziemy nad jezioro? - zapytał Michael
- Yhyymmm - mruknąłem z pełną buzią i uważając, aby nic mi nie spadło na ziemię
~~~~~~~~~~~~~~~
Usiedliśmy pod jednym z drzew w pobliży jeziora. Wiatr nadciągający znad okolic wody przyjemnie ochładzał otoczenie. Było to niczym zbawienie w ten upalny dzień. Oparłem się plecami o pień drzewa i widelcem zanurzyłem we wnętrzu bułki. Kątem oka spojrzałem na Miśka, który skończył już swojego kebaba i teraz rozłożył się wygodnie na trawie.
- Nooo to teraz chyba zaczyna się układać, co młody? - zapytał przymykając powieki - Mieszkanko w końcu ogarnięte, w szkole też trochę wyluzowali, a i trochę grosza do kieszeni wpadnie, co weekend.
- Yhym - pokiwałem głową wsuwając kapustę - Powiesz mi teraz, co z tą palmą?
- Brateł, jak ty nie pamiętasz grilla, to co ja mam Ci mówić o palmie, która była kilka godzin później - uśmiechnął się pod nosem, założył nogę na nogę i ciągnął - Jakby nie patrzeć nie pamiętasz trzy czwarte imprezy...
- Co?! - zastygłem z widelcem w połowie drogi do ust - To jest niemożliwe, przecież nei urwał mi się film...
- Jak nie urwał jak urwał? - chłopak zaśmiał się głośno - Prawie wszystkim się urwał, a ty sobie przypomnij lepiej, co było jak Cię nauczyciele w końcu dorwali...
~~~ MIESIĄC WCZEŚNIEJ ~~~
Grupka nastolatków siedziała w jednym z pokoi w damskiej części akademika. Obecny był już cały skład, więc część z nich ze spokojną głową zaczęła raczyć się przyniesionymi trunkami. Na kanapie rozsiadło się trzech panów, rozpoczynając dyskusję na temat ostatniego starcia na Lidze Mistrzów.
- Masz trzymaj - powiedział Czeslav zwracając się do Chrisa
- Dzięki - chłopak przechwycił szklankę i uśmiechnął się - Co to?
- Cola z wkładką - odrzekł rudzielec
- Coooo? - na twarzy starszego z nich zagościło najprawdziwsze zdziwienie - Ty rezygnujesz z coli?!
- Ktoś zbeszcześcił idealny napój dolewając do niego wspomaganie - westchnął Czes - Nie byłbym w stanie tego przełknąć.
Chris zaśmiał się i podał chłopakowi szklankę, którą trzymał w drugiej dłoni - Dobra, trzymaj to.
Rudowłosy podniósł obiekt do góry i spojrzał na niego pod światło, następnie przybliżył do twarzy i powąchał.
- Whiskey? Na bogato widzę.
- A co mamy sobie żałować - odpowiedział Chris unosząc szklankę w geście toastu, po czym zaczerpnął duży łyk płynu i lekko się skrzywił - Uch mocne!
Rudowłosy uśmiechnął się i ruszył w kierunku dwóch osobników, którzy stali na uboczu. Nieświadoma niczego dwójka rozprawiała gorąco na tematy dotyczące szkoły. Żadne z nich nie było świadome czychającego zagrożenia...
- A wy co tak stoicie? Zapraszam do reszty! - rudowłosy wkroczył w ich strefę i dopił trzymaną w dłoni whiskey do dna.
- Mmm tu jest dobrze - mruknął Lucas
- Tak z boku? - ton głosu Chestera wskazywał na wielkie zdziwienie - Na samotni?A Pani Panno Taigo? Jak już dało się Panią wyciągnąć, to co tak Pani z boku stoi, Psze Pani?
- Ty to już chyba za dużo wypiłeś - uśmiechnęła się dziewczyna
-Absolutnie! Dopiero zaczynam - zaśmiał się rudowłosy - Chodźcie zrobię wam Canabis
- Co? - zapytał Lucas patrząc podejrzanie na chłopaka
- Ach taki czeski drink - machnął ręką uśmiechając się jeszcze szerzej - Musicie go spróbować!
Dwójka wiedząc, że nie ma co przeciwstawiać się chłopakowi, bez słowa ruszyła za nim. Chłopak skierował się w stronę stołu z rostawionymi trunkami. Był właśnie w trakcie kompletowania wszystkich potrzebnych składników, gdy podszedł do niego Nathaniel z nietęgą miną.
- Czesiek sprawa jest - powiedział szybko
- Nawijaj - odrzekł nie odrywając wzroku od zgromadzonych butelek
- Bo wiesz, nasza piękna płeć zaczęła już porządnie się bawić - powiedział - I jakoś słabo wyobrażam sobie powrót do naszej części.
- Czekaj co? - Chłopak podniósł głowę i spojrzał na przyjaciela - Przecież dziewczyny nic nie piją jeszcze...
- Chłopaki, zaczęli pić - przerwał Nathaniel - A powrót do naszej części nie będzie należał do najcichszych.
- Yhmm - rudzielec wyprostował się - Fakt i co my teraz zrobimy? - zaczął drapać się po głowie
- Może przeniesiemy imprezę do was? - zaproponowała Taiga - My dziewczyny zdecydowanie ciszej i spokojniej wrócimy do siebie niż wy.
- Świetny pomysł! - Czeslav wyglądał na ucieszonego z tej propozycji
- EJ LUDZIE! - powiedział głośno Nat, tak że wszyscy na niego spojrzeli - Przenosimy imprezę do męskiej części, do pokoju...
- DO MNIE! - dokończył za niego Ches
Po zgromadzonych rozszedł się pomruk aprobaty i ludzie zaczęli zabierać ze sobą przyniesione rzeczy. Po chwili większość z uczniów przeniosła się na korytarz i czekała na resztę. ,,Uch całe szczęście, że nie ma jeszcze dwudziestej drugiej'' - pomyślał Czeslav - ,,I nigdzie nie widać, żadnego z nauczycieli... tym lepiej!''
- Czesiek masz u siebie plastikowe kubeczki? - zapytała Nikiyame zaraz po tym jak ostatnia osoba wyszła na korytarz
- Raczej nie - chłopak pokiwał przecząco głową
- Dobra to idźcie, a ja zaraz do was dojdę! - dziewczyna pobiegła w stronę swojego pokoju, a pozostałe osoby udały się w nowe miejsce imprezy pod przewodnictwem Czeslava
~~~
- A więc witam w moich skromnych progach! - powiedział Czes otwierając drzwi i wpuszczając do środka gości. Ludzie zaczęli powoli wchodzić, nagle jednak pojawiła się nowa osoba.
- Hej - rudowłosy odwrócił się w stronę, z której dobiegł głos - Co robicie?
- Collin! - powiedział radośnie jednocześnie rozpościerając ramiona - Mała imprezka! Wpadaj! Chodź!
Czech słynął z tego, że nie czekał na odpowiedź. Złapał chłopaka za ramię i wciągnął do środka.
- Mamy jeszcze jednego! - powiedział radośnie
Collin od razu został wciągnięty w wir zabawy. Czeslav podszedł do biurka i wyciągnął płytę z podpisem ,,HITY SATELITY 2000". Odpalił kompa i już po chwili po pokoju rozniosły się hity ubiegłej dekady. Nagle do pokoju jak burza wpadła Niki. W obu dłoniach trzymała reklamówki. Kilka z osób spojrzało na nią z ciekawością.
- Gramy w beerponga! - ogłosiła wszystkim
Ponownie rozniosła się ogólna aprobata i Ci co stali najbliżej zaczęli odsuwać krzesła i pozostałe zbędne przedmiotu, aby przygotować miejsce do gry.
- Ej, ale jak się dzielimy? - zapytał Michael - Trochę nas dużo
- Możemy zagrać tak jak u mnie - powiedział Nathaniel - Każdy wybiera sobie jednego przeciwnika i z nim rywalizuje. Ty trafiasz, pijesz, a on ściąga jakiś ciuch. Ty nie trafiasz, ty nie pijesz, a przeciwnik zakłada na siebie ubranie. Wygrywa ten, kto pierwszy sprawi, że przeciwnik zostanie w samej bieliźnie.
- Genialne! - powiedział Misiek
- Fantastyczne! - dorzucił Czeslav
- Ekhem - chrząknęła Taiga
- Tai no nie bądź taka - puścił do niej oczko Nath - Będzie wesoło! Wybierz sobie kogoś, kogo chciałabyś pozbawić wszystkich ubrań i tylko trafiaj!
- Dobra to wy się tam dobierzcie w pary, a my porozlewamy - powiedziała Niki wręczając Opheli alkohol.
- Mam rozumieć, że jesteśmy idealnie sparowani? - zapytała Oph rozglądając się po zgromadzonych
- Tak wyszło - uśmiechnął się Nathaniel - To do dzieła!
Rudowłosy przeczesał dłonią włosy i podszedł do Taigi. Chrząknął i ukłonił się nisko.
- Czy zechce zostać Pani moją rozbierającą się połówką?
- Gorszego tekstu w życiu nie słyszałam - zaśmiała się Taiga - Ale prędzej to ty wylądujesz bez ciuchów niż ja.
- Mam rozumieć, że to było tak? - Czeslav wyprostował się z uśmiechem
- A i owszem - dziewczyna podeszła do stołu - Szybciej! Ktoś tutaj koniecznie chce wylądować bez ciuchów!
Michael głośno zagwizdał, a kilka innych osób gromko zaklaskała. Czeslav spotkał się ze wzrokiem Taigi i wytknął jej język. Dziewczyna uśmiechnęła się i poprawiła kucyk. W tle aktualnie grało ,,Barbie girl'' zespołu Aqua
I'm a Barbie girl in a Barbie world
Life in plastic, it's fantastic
You can brush my hair, undress me everywhere
Imagination, life is your creation
- Słyszysz? - Ches uśmiechnął się szeroko do Taigi - ,,Undress me everywhere'' to piosenka o tobie!
- Haha chciałbyś! - dziewczyna rozprostowała dłonie, aż strzeliły jej kostki w palcach - Kochani szykujcie się na oglądanie bokserek Czeslava!
- Ooo widzę szykuje się poważne starcie - powiedział Nathaniel wcielając się w rolę komentatora - Wszyscy obecni tutaj zbierzmy się, aby podziwiać tę wiekopomną chwilę. Kto pierwszy straci wszystkie ciuchy i zaświeci przed nami swoją bielizną? - Czeslav Colomaniak czy Vice Taiga! Śmiało! Obstawiajcie swoje typy i kibicujcie swoim ulubieńcom. Tymczasem Taiga, Czeslav jesteście gotowi?
Oboje jednocześnie skinęli głową. Podeszła do nich Nikiyame wręczając po piłeczce ping-pongowej.
- W takim razie zaczynamy! Pierwszy ruch należy do naszej drogiej Taigi!
Dziewczyna podeszła do krawędzi blatu i przyjęła pozycję jak koszykarz podczas rzutów osobistych. Po wykonaniu kilku ruchów ręką wypuściła piłeczkę. Ta dwa razy odbiła się od stołu, poleciała w kierunku kubków... i odbiła się od krawędzi!
- Och jaka szkoda! - powiedział Nathaniel - Spokojnie Taiga odegrasz się w następnym ruchu! Teraz zapraszamy naszego mikruska! Czesiek postaraj się, wierzę, że są tutaj tacy, co marzą, aby ujrzeć małe co nieco!
Rudzielec uśmiechnął się szeroko i doskoczył do krawędzi stołu. Wykonał krótki ruch ręką i zaraz po nim nastąpił wyrzut... piłeczka odbiła się raz od blatu i wyleciała wysoko w powietrze
- Proszę państwa do samego nieba! - komentował Nath - Iiiiiiii..... JEST!!!! Tak zdobywa się punkty drodzy państwo! Czesiek przechylasz, Taiga ściągasz. Nie chcę nic mówić, ale proponuję górę.
- Chciałbyś - dziewczyna wytknęła język i ściągnęła buty. Odłożyła je na bok, przechwyciła piłeczkę i dziarskim krokiem podeszła do stołu.
- Te skupienie na twarzy Taigi - blondyn wczuł się w swoją rolę - Przypomina mi o sprawdzianie z matmy, który mam w przyszłym tygodniu. Ale nie ważne! Leciii.... i JEST! Piękny styl dziewczyno! Panie Czeslavie ściągamy, ściągamy!
Chłopak machnął raz jedną nogą, raz drugą. W powietrze wzbiły się crocsy, które miał na stopach. ,,Już nic więcej mi nie pozostało. Teraz tylko koszulka i spodenki. Pod tym względem dziewczyny z tysiącem warstw ciuchów mają lepiej'' - pomyślał
- Zapraszamy do ruchy - rzucił Nath - Czy Pan Nesladek ponowi swój sukces?
Rudy stanął szeroko tuż przy samym kancie stołu, zrobił szybki krótki ruch i rzucił. Piłka odbiła się tym razem dwa razy. Wylądowała tak źle, że odbiła się od rantu kubka...
- CO ZA SZCZĘŚCIARZ! - poinformował Nath - Z kubka w kubek! Tak potrafi tylko nasz Czech! Panno Taigo, co teraz Pani ściągnie?
Dziewczyna podniosła nogę do góry i ściągnęła podkolanówki. Rozległ się dźwięk rozżalenia, głównie z męskiej strony widowni.
- Widzisz Tai? Publika czeka! - powiedział Nathaniel - To oznacza, że trzeba mocniej kibicować Cześkowi!
Tai odebrała piłeczkę od rudzielca i rzuciła bez żadnego przymierzania się.
- Proszę Państwa bez odbicia! PERFEKCYJNIE! Och godny przeciwnik! Ale zaraz zaraz... czy to oznacza, że Czeslav zaraz ściągnie koszulkę? TAAAK JEST! I nie ma już koszulki! Taiga nie zapomnij wypić swojego trafionego kubka!
Czeslav rzucił koszulkę w kąt. Przejął piłeczkę i szybko wykonał swój ruch.
- Och tak blisko - powiedział Nath, gdy ta przeleciała nad kubkami i spadła na ziemię - Cóż to oznacza, że Taiga zakłada na siebie coś z powrotem.
Tai założyła skarpetki i podeszła do stołu.
- Drodzy zgromadzeni - Nath czuł się w roli komentatora jak ryba w wodzie - Oto decydujący strzał! Jeśli Taiga trafi, zgarnia wszystko i ujrzymy bokserki Czeslava, jeśli nie, akcja trwa dalej.
- Czesiek - powiedziała Taiga patrząc i uśmiechając się do rudzielca - Patrz i płacz!
Po tych słowach odwróciła się i rzuciła. Piłeczka zaczęła się odbijać, wszyscy skupili na niej wzrok. W pokoju zapanowała całkowita cisza, dało się słyszeć tylko głos komentatora
- Raz... dwa... trzy... - mówił Nath - cztery... W SAM ŚRODEK!!!! Proszę Państwa mamy zwycięzcę!!! A to oznacza... Czesiek pokaż majty! PO-KAŻ MAJTY! PO-KAŻ MAJTY!
Ludzie zaczęli klaskać w rytm wypowiadanych przez Nathaniela słów. Czeslav ukłonił się i jednym ruchem ściągnąłem spodnie. Wszyscy ujrzeli rudzielca w bokserkach, które były bożonarodzeniowym prezentem.
- Pandy? - zaśmiała się Taiga zasłaniając usta ręką - Tego to się nie spodziewałam!
- Pandy, o pandy! - powiedział śpiewnie Czesiek i zakręcił bioderkami. Zgromadzeni uczniowie zaczęli się śmiać. Nagle odezwał się Nathaniel wskazując palcem na chłopaka.
- Czeslavie przypominam Ci, że w takim stanie musisz pozostać do końca rozgrywek!
- Się wie szefie! - zasalutował - Skoczę tylko wyrzucić śmieci, bo coś czuję, że zaraz miejsce się skończy.
Chłopak zrobił krok naprzód i minął blondyna. Zgarnął butelki postawione przy kuble, złapał za worek i opuścił pomieszczenie. W tym momencie Nathaniel zaklaskał.
- To kto następny? - uśmiechnął się szeroko
- My możemy - odpowiedział Lucas obejmując zarumienioną od alkoholu Nikiyame
- W takim razie zaczynamy!
W tym samym czasie na drugim końcu pokoju, pochyleni nad odkręconą butelką sprite stali Michael i Chris. Trzecioklasistra dzierżył w dłoniach opakowanie Nutelli
- Mówię Ci Misiek - powiedział ledwo zrozumiałym tonem Chris - Że czytałem na internetach, że jak wrzucisz nutelle do sprita to będziesz miał czekoladowy mus!
- Ale to będzie niedobre - zmiennowłosy energicznie pokręcił głową
- Co nam szkodzi - zaśmiał się Chris - W razie czego damy Cześkowi do zjedzenia.
Niemiec po chwili namysłu skinął głową i chwycił za butelkę sprita. Następnie powoli zaczął przelewać jej zawartość do słoika z nutellą. Chris postawił słoik na stole i obaj pochylili się nad nim obserwując pieniący się napój.
- Co wy robicie? - zapytał Akashi wciskając się między nich
- E - eksperyment! - czknął Chris i oparł się ręką o ścianę, powoli zbliżał się jego koniec.
Akashi spojrzał na rozradowanego Michaela, a następnie na zawartość słoika.
- Cholera, co to jest?
Michael parsknął głośnym śmiechem i wsadził łyżkę do środka. Po chwili wyciągnął ją, a oczy prawie wyszły mu z orbit.
- Chris miałeś rację - powiedział głośno - Mus! Chris?
Akashi i Michael spojrzeli na chłopaka, który smacznie spał oparty o ścianę. Obaj pokiwali głową i bez słowa zaczęli przenosić olbrzyma na łóżko.
- Taki wielki, a taka słaba głowa - mruknął pod nosem Akashi
- WIELKIE BRAWA DLA LUCASA! - rozbrzmiał głos Nathaniela - Niki ta niewinna biel absolutnie do Ciebie nie pasuje.
Na te słowa dziewczyna zachichotała i zarumieniła się jeszcze bardziej. Wzięła od Ophelii szklankę z trunkiem i zaczęła pić. Nathaniel zaczął zachęcać Ayato, temu jednak pomysł nie przypadł do gustu, co wyrażał w dosyć głośny i dosadny sposób.
- HALO! - zawołał Misiek i zaklaskał w dłonie - Trochę ciszej, bo nas nauczyciele usłyszą!
Rozniósł się cichy pomruk i przez chwilę dało się słyszeć tylko piosenkę.
What is love?
Baby, don't hurt me
Baby, don't hurt me no more
Oh, I don't know why you're not there
I give you my love but you don't care
So what is right and what is wrong?
Give me a sign
- Ej, gdzie jest Ches? - zapytał Akashi dopijając lubelską
- Eeee jeszcze nie wrócił? - podrapał się w głowę Nathaniel rozglądając się po pomieszczeniu w poszukiwaniu rudej czupryny
- Pójdę go poszukać - mruknął Lucas po czym opróżnił szklankę i wyszedł
- Misiek ty umiesz malować prawda? - zapytała Oph podchodząc i łapiąc chłopaka za dłonie - Trzeba troszeczkę upiększyć Chrisa
- Upiększyć? - zdziwił się Ayato - Jemu to nawet operacja plastyczna nie pomoże
- Ja to bym narysował Cześkowi nad łóżkiem kota - pokiwał głową Akachi
- O stary - zakrzyknął Nath - To jest pomysł! Ej Oph dajcie nam trochę mazaków.
Chłopaki ruszyli w stronę Niki, która kucała przy łóżku i rysowała Chrisowi motylka na czole.
- Motylek? - Ayato parsknął śmiechem - Tak to się robi.
Wziął jeden z mazaków i narysował na poliku chłopaka pięknego dorodnego curaka. Dziewczyna zasłoniła dłonią usta i zachichotała. Chłopak wyprostował się dumnie.
- No teraz przynajmniej jest prawdziwym mężczyzną - zamknął zakrętką końcówkę markera
- Piękne arcydzieło - pokiwał z uznaniem Nathaniel - Teraz narysuj takiego pięknego kotka.
- Gdzie? - chłopak ściągnął zakrętkę i czekał na jedno słowo
- Bo ja wiem? Na ścianie - Nath wzruszył ramionami
- Nie musisz powtarzać...
Po niespełna pięciu minutach prawie cała ściana nad łóżkiem Czeslava pokryta była najróżniejszymi wizerunkami kotów.
- Czesiek was zabije - mruknęła Taiga patrząc na dzieło chłopaków
- Hahaha prędzej to on na zawał zejdzie - zaśmiał się Ayato kończąc kota z cylindrem na głowie.
~~~
Czeslav stał na trawniku pod oknami damskiej części akademika. Zbierał drobne kamyczki i walczył z ogarniającym go chłodem. Gdyby tylko nie zapomniał zabrać klucza od drzwi akademika... Wyprostował się i zaczął rzucać kamieniami w jedyne okno, w którym paliło się światło. Jego stan sprawiał, że większość kamyków nawet nei dolatywała do okna, albo leciała w bliżej nieznanym kierunku, a napewno zdala od wymarzonego celu. Chłopak co chwilę się schylał, aby nabrać kolejną amunicję. Był tak pochłonięty swoim zajęciem, że nie zauważył iż upragnione okno w końcu się otworzyło. Wyprostował się, cofnął i kilka kroków i rzucił z całej siły. To był perfekcyjny rzut. Kamień uniósł się po lekkiej paraboli i wylądował w samym środku otwartego okna.
- AUU! - na ten dźwięk chłopak cały zesztywniał przerażony- Jesteś nienormalny?! Najpierw rzucasz w moje okno, a potem we mnie?!
- Prominte! - zaczął szybko przepraszać - Czy możesz mi pomóc? Nie wziąłem ze sobą kluczy...
- Czemu jesteś nagi? - dziewczyna przerwała wpatrując się w chłopaka i rozmasowując bolące miejsce
- Długo by opowiadać - Czeslav machnął ręką - pożyczysz mi klucz?
- Poczekaj - głowa dziewczyny zniknęła w środku
Ches zaczął rozglądać się wokół rozmasowując zdrętwiałe z zimna ramiona. Nagle na jego głowie wylądowała jakaś szmata. Zaczął się z nią szarpać i robiąc kroki do tyłu potknął się o krawężnik, lądując ciężko na chodniku. Kiedy w końcu udało mu się wyswobodzić spojrzał najpierw na trzymany w dłoniach materiał, a następnie na dziewczynę - Sakra co to jest?!
- Rzuciłam Ci szlafrok - powiedziała z lekkim wyrzutem - Jest zimno, możesz się przeziębić....
- Emm dziękuję...
- Judy - powiedziała dziewczyna
- Czeslav. Cóż słabe warunki na poznanie się, ale miło mi i dzięki za szlafrok! - chłopak niezdarnie próbował wcisnąć głowę w rękaw - Wcale nie jest tak zimno, ale dzięki.
W tym momencie zawiał wiatr i po ciele chłopaka przeszedł lodowaty dreszcz. Szybko owinął się szlafrokiem i spojrzał w górę, gdy dotarł do niego stłumiony śmiech Judy.
- Nie ma za co - uśmiechnęła się
- Tooo pożyczysz mi klucz? - zapytał otulając się jeszcze bardziej
- Pewnie, łap! - rzuciła kluczyk zawieszony na smyczy
- Dzięki! - krzyknął łapiąc go zgrabnie w locie - Zaraz odzyskasz go z powrotem!
Chłopak od razu ruszył w stronę frontu budynku. Minął filar i dopadł do drzwi, gdy te nagle otworzyły się i oberwał prosto w twarz. Odrzuciło go do tyłu, złapał się za głowę rozmasowując czoło. Stał przez chwilę zdezorientowany.
- Gdzieś ty był? - zapytał Lucas - Aż wysłano mnie, żeby Cię znaleźć.
- Opowiem Ci po drodze - Czeslav nagle się otrząsnął - Teraz muszę oddać ten klucz Judy. Wiesz może gdzie mieszka?
- Mniej więcej - mruknął chłopak
~~~
- Co to jest? - zapytała Ophelia wymachując pudełkiem nad głową - Jakieś blu blu? ból? bólblu?...
- Co? - Akashi spojrzał na nią zdezorientowany - Pokaż mi to...
Dziewczyna podeszła i wręczyła mu pudełko
- Kasza bulgur... - przeczytał mrużąc oczy - Jezu co to za cholerstwo?
- To ja o to pytam - prychnęła dziewczyna
- Eeee Tai - machnął ręką Akashi - wiesz co to jest bulgur?
- Co? - dziewczyna spojrzała na niego z góry - To jakaś zagadka?
- Nieee jakaś kasza - wzruszył ramionami
- Gdzie wyście byli?! - wszystkie głowy zwróciły się w stronę Michaela, a potem przeniosły się na Lucasa i Czeslava
- Ten idiota zapomniał klucza - mruknął Lucas padając na kanapę obok śpiącej Kichi
- Tak jakoś wyszło - Czeslav uśmiechnął się szeroko - JEZUUUUUUU JAKI JA JESTEM GŁODNY UGH! Ale bym zjadł sobie grilla...
- To może być z tym ciężko - pokiwał głową Nathaniel
- Ej wiecie, że mam Xboxa? - zapytał Czesiek klękając przy jednej z szafek - I mam ,,Just Dance'' z karaoke!
- I dopiero teraz mówisz?! - Ayato puknął Cześka w głowę
- No prominte bardzo - Czech zaśmiał się lekko
Wyprostował się szybko i zaczął odpalać grę. Nagle rozbrzmiały charakterystyczne dźwięki menu głównego. Chłopak otworzył jedną z szuflad i wyciągnął cztery kolorowe rękawiczki.
- To kto gra? - zapytał machając nimi w powietrzu
- Ja! - zgłosił się Misiek i złapał rzuconą mu przez chłopaka rękawiczkę
- Ja też - powiedział Nathaniel
- I ja! - dorzuciła Taiga
- Świetnie! - rudowłosy rozdał rękawiczki i sam założył jedną z nich - Mam idealny utwór! Musimy stanąc wszyscy w jednej lini i pomachać, aż zaskoczy.
Cała czwórka wykonała wszystkie polecania i już po chwili rozbrzmiały pierwsze dźwięki utwóru.
- Tai jaki piękny z Ciebie duch! - zaczęła śmiać się Ophelia opadając na kanapę i gnieżdżąc się wśród tych, którzy już padli
- Nie śmiej sie, bo ty będziesz następna! - odkrzyknął Czeslav machając rękami zgodnie z tym co było na ekranie.
- Śnisz rudzielcu - dziewczyna rozłożyła się wygodnie i zaczęła jeść chipsy - Misiek co tak słabiutko machasz?!
- Może chcesz mnie zastąpić? - uśmiechnął się schylając do przodu.
Nagle z łóżka jak oparzony zerwał się Chris i pobiegł do łazienki.
- Uch ktoś tu chyba zaliczy małe randewu z sedesem - uśmiechnął się Nathaniel
Czeslav wyprostował się i ściagnął rękawiczkę
- Grajcie teraz sami, a ja idę ogarnąć coś do jedzenia
Chłopak minął stolik i podbiegł do lodówki.
- Ma ktoś ochotę na kiełbaskę?
- Mi możesz zrobić - odezwał się Nathaniel
- I mi - dodał Misiek
- A curak z tym - mruknął Czesiek zanurzając się w lodówce - Zrobię wszystkie, to jak ktoś będzie chciał to sobie weźmie.
Chłopaki odwrócili się i powrócili do gry.
- Nath zobacz, jakie jeszcze są za piosenki - powiedziała Tai siadając obok Oph i pociągając dużego łyka, z łazienki dobiegły stłumione dźwięki Chrisa walczącego o życie
- Heh kac morderca nie ma serca - pokiwał głową Akashi opierając się łokciami o oparcie kanapy - Czy ktoś się zajmuje naszym biedakiem?
- Um mogę iść spojrzeć, co u niego - Misiek ściągnął rękawiczkę i ruszył w stronę łazienki - Chris? - zapukał lekko
Ze środka dobiegł tylko cichy pomruk. Michael nacisnął na klamkę, drzwi lekko ustąpiły. Otworzył je szerzej i ujrzał leżącego na kafelka bladego i całego mokrego od potu Chrisa.
- Stary żyjesz? - chłopak pochylił się nad nim
- Uhum
- Przynieść Ci coś?
- Y-ym
- Jesteś pewien?
- Uhum
- Dasz sobie radę?
- Uhum
Michael powoli się wycofał i delikatnie zamknął drzwi.
- Co z nim? - zapytał Akashi
- Umiera, ale żyje - machnął ręką Michael - Przeżyje to. Ummm co to za zapach?
Chłopak zaczął wąchać w powietrzu i razem z Nathanielem ruszył ku źródła zapachu.
- Jakby coś się paliło...
- To chyba z balkonu - powiedziała Taiga obserwując wszystko z bezpiecznej odległości
Nathaniel złapał za klamkę i uchylił drzwi balkonowe. Do środka dotarło jeszcze więcej zapachu spalenizny. Chłopak wyszedł na zewnątrz i stanął jak wryty. Po chwili wrócił do środka dusząc się ze śmiechu.
- Co się stało?
- Jak chcesz wiedzieć - zwrócił się do Akashiego ledwo łapiąc powietrze - To sam sobie zobacz.
Chłopak podniósł się i ruszył na balkon.
- Czesiek co ty robisz? - zapytał dusząc śmiech
- Jak to co? - zapytał zdziwiony chłopak - grilluję kiełbaski
- Brateł - mruknął Misiek wystawiając głowę na zewnątrz - Skąd tyś wytrzasnął taki fartuszek?!
- Ten? - zapytał Ches wskazując na fartuszek sexi kucharki, który miał na sobie - Wisiał sobie w kuchni.
- Na czym ty to grillujesz? - zapytał Akashi
- Na kratce od piekarnika - rudzielec wyszczerzył się i opierając jedną rękę na biodrze zapytał - Kiełbaskę?
- Eeeee ja może podziękuję - akashi zaczął się wycofywać dalej powstrzymując śmiech - Ty sexi kuchareczko.
Czeslav poprzestawiał kiełbaski na talerz i wszedł do środka.
- Czesiek aleś ty sexowny - zaśmiał się Ayato
- Wulkan sexu - rudzielec uśmiechnął się
- Przynajmniej doprawiłeś je? - zapytał - Posoliłeś, popierzyłeś?
- Posoliłem - odrzekł Ches - Jak masz ochotę to możemy popieprzyć je razem.
Nathaniel parsknął i zaczął jeszcze bardziej się dusić.
- Ja chyba spasuję Ches - pokiwał głową Ayato - Ale może Misiek będzie chciał z tobą popieprzyć.
- Z tobą zawsze bro!
-Bro!
- Bro bro!
- Bro bro bro!
- Bro bro bro bro!
- Co wy robicie? - zapytała Oph patrząc lekko zdezorientowana
- Wyznajemy sobie miłość - odpowiedział Czes
Dziewczyna szybko zamrugała i nalała sobie lubelskiej.
- Na trzeźwo tego nie przetrawię...
- Przecież ty już jesteś wstawiona - mrugnął Ayato
- Tu potrzeba więcej...
- To kto ma ochotę na moją kiełbaskę? - wyszczerzył się Czes
- Zdecydowanie więcej! - Oph przechyliła butelkę i opróżniła całą
- Nie to nie - Czeslav wzruszył ramionami i nałożył sobie kiełbaskę
Podszedł do kanapy i widząc brak miejsca usiadł na podłodze przy Taidze. Dziewczyna wbiła wzrok w jego głowę.
- Misiek weź sobie jedną - zawołał - Takiej w Niemczech nie dostaniesz!
Nagle Taiga położyła dłoń na jego głowie. Chłopak zastygł i spojrzał na dziewczynę. Tai kilka razy podnosiła i opuszczała rękę.
- Włosy dodają Ci centymetrów - powiedziała po chwili
- Wiesz gdzie jeszcze włosy dodają mi centymetrów? - *lenny*
Ayato i Misiek parsknęli śmiechem.
- Chyba pod pachami - rzucił Nathaniel
Dziewczyny wybuchły tak gromkim śmiechem, że nagle z łazienki wychyliła się głowa Chrisa.
- Yemmeeee - mruknął cały blady
- Masz świętą rację Chris, twoje zdrowie - Akashi podniósł szklankę i wzniósł toast. Chris powoli wycofał się do swojej pieczary - Ches ja wiem czemu ty jesteś taki niski.
- Mmm? - rudowłosy spojrzał na niego z buzią pełną kiełbasy
- Ciebie to po prostu ciągnie do piekła!
Rudowłosy przełknął to co miał w ustach i uśmiechnął się szeroko - To co? Pogrzeszymy razem?
Ayato wybuchł takim śmiechem, że Michael rzucił się sprawdzić, czy to jeszcze śmiech czy już przedśmiertne drgawki. Taiga schowała twarz w dłoniach, a Ophelia...
- Gdzie jest Oph? - zapytał Akashi
- Oph dołaczyła do Chrisa - mruknął Ayato
- Och... niech im sedes lekkim będzie! - Misiek wykonał znak krzyża
- Co tu się dzieje?
- NIKI?! - Czesiek odsunął się jak przerażony
- Coś się stało? - dziewczyna usiadła i przeciągnęła się - Ches wyglądasz jakbyś ducha zobaczył
- Ja... - chłopak zaczął się jąkać - Uch nieważne...
- Mmm? - dziewczyna patrzyła na niego zdezorientowana
- Dlaczego masz twarz pomalowaną na kota...
- CO?!
Taiga i Akashi parskneli śmiechem, gdy dziewczyna rzuciła się do łazienki.
- Będziemy jeszcze grać w beerponga? - zapytał Nath - Bo ten stół tak na środku stoi, możnaby go przesunąć lekko.
- Pewnie - Czes zerwał się na równe nogi - Ale to więcej osób potrzeba, bo jest ciężki, jeszcze jak teraz jest obstawiony.
Do mebla podeszli jeszcze Michael, Ayato i Akashi. Chłopaki mocno się zaparli i popchnęli stół. To co wydarzyło się chwilę potem działo się niczym w zwolnionym tempie. Cała piątka wraz ze stołem i jego zawartością wpadła z łoskotem na ścianę... na ścianę, która nie wytrzymała całego naporu i po prostu odpuściła.
- O sakra... - wydusił z siebie Czesiek leżąc na ziemi i patrząc na to wszystko, co było przed nim.
Stół przeleciał przez ścianę na wylot i wylądował w czyimś pokoju.
- MÓJ POKÓJ?! - powiedział przerażony Michael
Chłopaki spojrzeli na siebie przerażeni. Nathaniel podniósł się z ziemi i otrzepał. Alkohol zamroczył go na tyle, że dopiero po chwili zdał sobie sprawę, z tego co się wydarzyło.
- O cholera - mruknął
- Co... co teraz? - Ches błagalnym wzrokiem spojrzał na Taigę
- Ja bym proponował zrobić ewakuację - powiedział cicho Akashi - A jutro... jutro coś z tym zrobimy...
- Taaaaa - mruknął Ayato - zaraz się tu zlecą nauczyciele.
- Ale.... - Czesiek siedział przerażony
- Trzeba ich zgarnąć - powiedział Akashi
- Ja mogę zgarnąć Miśka - powiedziała Niki
- Nathy przygarniesz mnie? - Czesiek spojrzał błagalnym spojrzeniem na przyjaciela, ten tylko skinął głową
- A co z resztą? - spytała Tai
- Musimy ich zostawić... i tak nic im nie zrobią teraz - mruknął Ayato
- Chodź - Nath złapał Czeslava za ramię i pociągnął za sobą.
~~~
Obudziłem się z potwornym bólem głowy. Leżałem chwilę z zamkniętymi oczami wtulony w poduszkę i kołdrę. Kac... Kac morderca... a ten... ten był zdecydowany. Najgorsze uczucie, gdy po wspaniałej imprezie, dopada on. Sprawia, że każdy najmniejszy dźwięk to ból, każdy ruch to katorga, a myślenie... uch ono nawet nie istnieje. Leżałem i słuchałem bicia zegara. Jezu nigdy jeszcze nie miałem takiego kaca, żeby tak głośno było słychać bicie zegara, który wisi kilka metrów ode mnie na ścianie... i czemu... skąd to sapanie... Lekko otworzyłem oczy. Sakra. Zamknąłem oczy, coś mi się chyba kolory popsuły... Ale... moment... Otworzyłem oczy jeszcze raz i rozejrzałem się, byłem w jakimś obcym pokoju. Zmarszczyłem czoło. O SAKRA. Szybko odskoczyłem w sam róg ściany. Byłem w obcym pokoju. Wtulony w obcą osobę. Sakra sakra sakraaaaaaa. Przyciągnąłem kołdrę i okryłem się nią. Pokój wydawał się jakiś znajomy... spojrzałem na osobnika, w którego jeszcze przed chwilą byłem wtulony.
- Nathy? - puknąłem chłopaka stopą w nogę. Blondyn odwrócił się, odłożył książkę i spojrzał na mnie.
- Co ty taki blady? - zapytał przecierając oczy
- Co ja robię w twoim pokoju? - spytałem przerażony - Dlaczego śpię z Tobą w łózku?!
- Nic nie pamietasz? - uśmiechnął się podpierając na łokciu - Mój ty słodziutki.
- Co.... - spojrzałem na niego przerażony
- Połącz fakty mój kochany - uśmiechnął się - Była ostra impreza, alkohol, wylądowaliśmy razem w łóżku...
- CO?!?!?!!? - patrzyłem na niego przerażony
Chłopak nagle wybuchł śmiechem.
- Ches, nie chcę nic mówić, ale sam pchałeś mi się do łóżka... a jak już tutaj przyszlismy to błagałeś, żebyśmy spali razem.
- Coo.......
- Pamiętasz, że ściana w Twoim pokoju została rozwalona? - patrzyłem na niego bez słowa, Nath westchnął i mówił dalej - No to ściana została rozwalona, i żeby nie było zbyt dużej draki to zgarnęliśmy Ciebie i Miśka.
- Ale... co...
- Tak wiem, nic nie ogarniasz - mruknął - Teraz lepiej się szybko ogarnij, bo trzeba zobaczyć co tam sie dzieje.
Nathy usiadł na krawędzi łóżka i spojrzał na mnie.
- Tam masz łazienkę - wskazał ręką na drzwi
Powoli zsunąłem się z łóżka i poszedłem do toalety. On żartuje. On żartuje, prawda? Jaka ściana? Jaka dziura? Co.... Odkręciłem wodę i obmyłem twarz. Nie mogłem zrozumieć o czym on do mnie mówił... Wytarłem twarz w koszulkę i wyszedłem. Spojrzałem na chłopaka, który stał z kubkiem w dłoni.
- Chcesz coś do picia? - zapytał - do jedzenia?
Przecząco pokręciłem głową siadając na skraju łóżka.
- Taiga pisała, że już wszystko wiedzą - powiedział popijając herbatę - I teraz tylko na nas czekają i mamy się jak najszybciej stawić w gabinecie dyrektora.
Przełknąłem ślinę... tylko, że ja nic nie pamiętam...
- Nath, ale ja nic nie pamiętam...
- Domyślam się - pokiwał głową i odstawił kubek - Jednak im szybciej pójdziemy tym szybciej będziemy mieć to z głowy.
Ciężko podniosłem się i stanałem zgarbiony. O sakra.
~~~
Siedzieliśmy wszyscy na korytarzu... Ja, Taiga, Ophelia, Michael, Lucas, Ayato, Akashi, Chris Niki i Kichi. Ci którzy zwiali wcześniej, byli bezpieczni - bo nikt ich nie złapał... ale my... cóż... Spuściłem głowę i wpatrywałem się w swoje buty. Co teraz będzie...
Nagle drzwi od gabinetu otworzyły się i ze środka wyszli nasi wychowawcy, Vice dyrektor, dyrektorka i pani z akademika. Przełknąłem ślinę i wyprostowałem się.
- Zapraszam - dyrektorka wykonała zapraszający gest ręką
Powoli podnieśliśmy się i weszliśmy do środka. Nogi były niczym z ołowiu... w gardle nagle zaschło... i jeszcze ten ból głowy od kaca... fantastycznie. Wszedłem i stanąłem w rogu sali tuż przy oknie i palmie. Tuż po nas weszli pozostali i zamknęły sie drzwi... a więc... zaczyna się.
- Wszyscy wiemy, że od czasu do czasu w akademiku odbywają się jakieś imprezy - zaczęła dyrektorka - wiemy też bardzo dobrze, że spożywacie alkohol i przymykamy na to oko. Ale to co zrobiliście wczoraj przeszło ludzkie pojęcie. To była najzwyklejsza libacja! Bieganie nago po terenie akademi, rozpalanie grilla na balkonie, niszczenie mienia szkoły, upijanie się do nieprzytomności... brak mi słów, po prostu brak słów. Wszystkich was ratuje fakt, że to pierwszy taki wybryk, każdego z was. Naprawdę nie mam pojęcia, co przyszło wam do głowy, aby robić takie rzeczy! Nie możemy pozostawić tego tak po prostu. Razem z gronem pedagogicznym i opiekunką akademika postanowiliśmy, że za karę, będziecie mieli obniżone zachowanie, do końca semestru będziecie, co sobotę chodzić do przedszkola i przeprowadzać zajęcia edukacyjne. I oczywiście jeszcze sprawa rozwalonej ściany...
~~~ OBECNIE ~~~
Wstrząsnąłem głową.
- Dobra Misiek starczy tego - powiedziałem z niesmakiem - Aż na same wspomnienia mną wzdryga.
- Jakby nie patrzeć przeżyliśmy to - Misiek uśmiechnął się szeroko - I udało się załatwić sprawę z tym pokojem... nikt nie wyleciał... w sumie nikt nie ucierpiał!
- A Chris? - zapytałem - Przecież trafił do pielęgniarki
- No tak, ale nie było, aż tak źle...
- A co w końcu z tą palmą? - zapytałem
- Ach - Misiek zaśmiał się - Siedzieliśmy tam u dyrektorki z dobre dwie godziny, słuchaliśmy po kolei rozmów moralizatorskich, potem sprawa z tym pokojem... a ty w pewnym momencie zacząłeś rzygać do palmy w gabinecie dyrektorki.
- Serio? - spojrzałem na niego zdziwiony - Aż tak bym nie pamiętał?
- Nie no żartowałem. Przymuliło Cię i oparłeś się o nią i cóż... troszkę pękła... tak na pół...
- Och...
- Żałuj, że nie widziałeś siebie jak zacząłeś przepraszać wszystkich po kolei. Nawet nas! - powiedział bro - I w sumie dzięki temu nas puścili wtedy, żebyśmy się ogarnęli i w ogóle. A wiesz co było najśmieśniejsze?
- Co? - zapytałem podnosząc się na łokciach
- Że jak przyszliśmy do swoich pokoi to poszedłeś spać u siebie, a jak sie obudziłeś to byłeś tak przerażony na widok tej dziury, ze masakra.
- Bro ja Ci mówię, że nie pamiętam kompletnie nic! Wyobraź sobie, ze wstajesz sobie szczęśliwy, a tutaj masz dziurę w ścianie! Ja tam przeżyłem zawał!
- Hah pamiętam to bardzo dobrze - uśmiechnął się - Cały blady i te rude włosy. Cudowny widok!
- Ach przestań pfff - obruszyłem się - Bo pewnego dnia obudzisz się bez brwi!
- Bez brwi? - złapał się za czoło - Brateł jak ty tak możesz mówić! Moje piękne brewki chcesz tykać?!
- Nie no nie tknę ich przecież - uśmiechnąłem się - Bro co ty na to, zeby wybrać się dzisiaj na salę gimnastyczną? Przydałoby Ci się trochę ruchu artysto ty mów.
<Misiek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz