Gdy tylko wyszedłem z pokoju Anji, jasność na korytarzu sprawiła, że na chwilę zostałem oślepiony. Zamknąłem drzwi i ciężko oparłem się o nie... Tyle... tyle się porobiło. I to wszystko z mojej winy. Potarłem otwartą dłonią czoło i zamknąłem oczy. Chciałem... chciałem z nią jeszcze na spokojnie porozmawiać, ale nie! Musiał pojawić się ten sierściuch. Uch... miałem już zaczynać moją wypowiedź nad którą tyle myślałem... ale nie. Kot. K-O-T. Sam nie wiem kiedy osunąłem się po drzwiach na podłogę. Cały drżałem. Co te stworzenia ze mną robią... Spojrzałem na dłonie, na których odbijały się ślady po paznokciach. Czyżbym nieświadomie zacisnął je w pięści? Pokiwałem głową, westchnąłem i podniosłem się. Było tak pięknie...
~~~
Przerwa. Rozejrzałem się po korytarzu. Ludzi było niewiele, większość wylegiwała się na zewnątrz, korzystając z ciepłego słonecznego dnia. Ja wolałem zatopić się w chłodnych murach szkoły. Rozsiadłem się na jednym z parapetów i zacząłem przeglądać powiadomienia. Wyskakiwały różne nic nie wnoszące do mojego życia reklamy. Zerknąłem na wiadomości. Nikt nic ode mnie nie chciał. Ech... westchnałem i przymknąłem oczy. Jak ja uwielbiam takie dni. Dni kiedy zdaje się, że Twoja obecność na tym świecie jest zbędna i nic nie znacząca. Oparłem głowę o szybę i spojrzałem na sufit. Widniały na nim ślady podeszw butów. Zapewne ktoś wpadł na genialną zabawę. Uśmiechnałem się pod nosem. W sumie też bym tak zrobił. Zeskoczyłem z parapetu i trzymając nos w telefonie ruszyłem pod salę. Nagle wyskoczyła mi reklama z jakiegoś parku rozrywki, czy innego cuda. Przebiegłem wzrokiem po ekranie w poszukiwaniu krzyżyka do zamknięcia. Jednakże pokazało mi się, że reklama zniknie za 30 sekund. No nic, trzeba to przeboleć. Przygryzając wargę wpatrywałem się w rollercoastery, karuzele, mechaniczne samochodziki i inne cuda nie widy. Pokazały się nawet jakieś pokazy jazdy na lodzie? Rewia? Meh nie mam głowy do takich rzeczy. Podniosłem wzrok i spojrzałem na grupkę uczniów stojącą pod jedną z klas. Głowili się nad jakimiś zadaniami. Heh... pierwszaki. Jeszcze takie małe przerażone istotki. Ukradkiem ponownie spojrzałem na telefon. Pojawił się magiczny X umożliwiający wyłaczenie reklamy. Jednak wzrok mój przykuło co innego. Ten cały park rozrywki miał przyjechać do naszego miasta. Znaczy się... jest u nas już od dwóch dni. Hmmm może warto byłoby się przejść? Otworzyłem okienko chatu z Miśkiem i wystukałem.
< Bro
< Ty + Ja, dzisiaj wieczór, park rozrywki, co ty na to?
> Zapraszasz mnie na randkę?
Zaśmiałem się pod nosem
< Oczywiście, trzeba pielęgnować brolove :D
> Uuuuuu, to zamiast kwiatów przyniosę colę
< Jak ty mnie znasz <3
> Mój ty mały rudzielcu, muszę Cię niestety zawieść
< ....
> Nie kropkuj mi tutaj Ches! Umówiłem się już dzisiaj...
< Zdradzasz mnie?! *foch*
> Czesiu... ty wiesz, że w mym sercu tylko ty
< Pffff
> Oj no młody, obiecałem już jednej takiej ślicznotce, że spędzę z nią wieczór
< -_______-
< Udanego wieczoru bro
> Ches...
< Pfff lepiej, żebyś mi się dzisiaj na oczy nie pokazywał zdrajco jeden!
> Ches, ale ty wiesz, że mamy jeszcze lekcje dzisiaj? Po za tym mieszkamy razem...
< Och sakra skończ już z tym! Wyprowadzam się!
> Taaaaa? :P A do kogo?
< Już ty się o to nie martw ^^
Schowałem telefon do kieszeni i usiadłem na podłodze. Przymknąłem oczy i oparłem głowę o ścianę. Nic dzisiaj nie idzie po mojej myśli. Nagle poczułem jak ktoś puka mnie w stopę. Otworzyłem oczy i spojrzałem, że ktoś przy mnie kuca.
- Hej Oph - uśmiechnąłem się
- No hej rudzielcu - powiedziała - Chory jesteś?
- Co? Czemu? - zmarszczyłem brwi i czoło
- Jesteś wyjątkowo cicho - uśmiechnęła się
- Taaa dzięki... zostałem zdradzony, z pewnością będę skakał z radości.
- Och, a któż to Cię zdradził?
- Misiek! Woli iść, gdzieś z jakąś panienką niż ze mną!
- Toż to straszne! - powiedział Oph
- Niewyobrażalnie! - przytaknąłem
- To był sarkazm - uśmiechnęła się - Nadal nie ogarniasz, czyli jesteś zdrowy - poklepała mnie w nogę - To ja idę, do zobaczenia później.
Wstała jakby nigdy nic i podeszła do jakiegoś chłopaka. Zobaczyłem też Taigę i Lucasa, czyżby mieli, gdzieś tutaj lekcje? Rozejrzałem się i dojrzałem inne osoby z drugiej C. Czyli zdecydowanie mają, gdzieś tutaj zajęcia. A z mojej klasy jak nikogo nie było tak nie ma. Podniosłem się i podszedłem do ,,klasy z którą mam niemiłe doświadczenia''.
- Ahoj - przywitałem się podchodząc do Lu
- Hej hej - odrzekł - Ches ogarniasz coś z francuskiego?
Zamrugałem szybko i uśmiechnąłem się. Lu pokiwał głową
- Dobra nie było tematu - zwrócił się znowu do Tai
Odwróciłem się i ujrzałem Anję siedzącą pod ścianą ze słuchawkami w uszach. Przykucnąłem przy niej i dotknąłem jej kolana. Dziewczyna podniosła na mnie wzrok i wyciągnęła jedną słuchawkę z ucha.
- Hej Anjeczko, jak się czujesz? - uśmiechnąłem się - Przepraszam, że wczoraj tak zwiałem... ale kot... no nie ważne, po prostu przepraszam...
- Um spoko.
- Robisz coś ciekawego dzisiaj po południu?
Dziewczyna podniosła jedną brew
- A o co chodzi?
- Wiesz, przyjechał park rozrywki i z chęcią bym się przeszedł, ale samemu to tak głupio... A Misiek jest już dzisiaj zajęty...
- Nie masz innych znajomych? - spojrzała na mnie uważnie
- Wiesz co... - obruszyłem się - Oczywiście, że mam. Jak nie chesz iść to nie.
<Anja?>
~~~
Przerwa. Rozejrzałem się po korytarzu. Ludzi było niewiele, większość wylegiwała się na zewnątrz, korzystając z ciepłego słonecznego dnia. Ja wolałem zatopić się w chłodnych murach szkoły. Rozsiadłem się na jednym z parapetów i zacząłem przeglądać powiadomienia. Wyskakiwały różne nic nie wnoszące do mojego życia reklamy. Zerknąłem na wiadomości. Nikt nic ode mnie nie chciał. Ech... westchnałem i przymknąłem oczy. Jak ja uwielbiam takie dni. Dni kiedy zdaje się, że Twoja obecność na tym świecie jest zbędna i nic nie znacząca. Oparłem głowę o szybę i spojrzałem na sufit. Widniały na nim ślady podeszw butów. Zapewne ktoś wpadł na genialną zabawę. Uśmiechnałem się pod nosem. W sumie też bym tak zrobił. Zeskoczyłem z parapetu i trzymając nos w telefonie ruszyłem pod salę. Nagle wyskoczyła mi reklama z jakiegoś parku rozrywki, czy innego cuda. Przebiegłem wzrokiem po ekranie w poszukiwaniu krzyżyka do zamknięcia. Jednakże pokazało mi się, że reklama zniknie za 30 sekund. No nic, trzeba to przeboleć. Przygryzając wargę wpatrywałem się w rollercoastery, karuzele, mechaniczne samochodziki i inne cuda nie widy. Pokazały się nawet jakieś pokazy jazdy na lodzie? Rewia? Meh nie mam głowy do takich rzeczy. Podniosłem wzrok i spojrzałem na grupkę uczniów stojącą pod jedną z klas. Głowili się nad jakimiś zadaniami. Heh... pierwszaki. Jeszcze takie małe przerażone istotki. Ukradkiem ponownie spojrzałem na telefon. Pojawił się magiczny X umożliwiający wyłaczenie reklamy. Jednak wzrok mój przykuło co innego. Ten cały park rozrywki miał przyjechać do naszego miasta. Znaczy się... jest u nas już od dwóch dni. Hmmm może warto byłoby się przejść? Otworzyłem okienko chatu z Miśkiem i wystukałem.
< Bro
< Ty + Ja, dzisiaj wieczór, park rozrywki, co ty na to?
> Zapraszasz mnie na randkę?
Zaśmiałem się pod nosem
< Oczywiście, trzeba pielęgnować brolove :D
> Uuuuuu, to zamiast kwiatów przyniosę colę
< Jak ty mnie znasz <3
> Mój ty mały rudzielcu, muszę Cię niestety zawieść
< ....
> Nie kropkuj mi tutaj Ches! Umówiłem się już dzisiaj...
< Zdradzasz mnie?! *foch*
> Czesiu... ty wiesz, że w mym sercu tylko ty
< Pffff
> Oj no młody, obiecałem już jednej takiej ślicznotce, że spędzę z nią wieczór
< -_______-
< Udanego wieczoru bro
> Ches...
< Pfff lepiej, żebyś mi się dzisiaj na oczy nie pokazywał zdrajco jeden!
> Ches, ale ty wiesz, że mamy jeszcze lekcje dzisiaj? Po za tym mieszkamy razem...
< Och sakra skończ już z tym! Wyprowadzam się!
> Taaaaa? :P A do kogo?
< Już ty się o to nie martw ^^
Schowałem telefon do kieszeni i usiadłem na podłodze. Przymknąłem oczy i oparłem głowę o ścianę. Nic dzisiaj nie idzie po mojej myśli. Nagle poczułem jak ktoś puka mnie w stopę. Otworzyłem oczy i spojrzałem, że ktoś przy mnie kuca.
- Hej Oph - uśmiechnąłem się
- No hej rudzielcu - powiedziała - Chory jesteś?
- Co? Czemu? - zmarszczyłem brwi i czoło
- Jesteś wyjątkowo cicho - uśmiechnęła się
- Taaa dzięki... zostałem zdradzony, z pewnością będę skakał z radości.
- Och, a któż to Cię zdradził?
- Misiek! Woli iść, gdzieś z jakąś panienką niż ze mną!
- Toż to straszne! - powiedział Oph
- Niewyobrażalnie! - przytaknąłem
- To był sarkazm - uśmiechnęła się - Nadal nie ogarniasz, czyli jesteś zdrowy - poklepała mnie w nogę - To ja idę, do zobaczenia później.
Wstała jakby nigdy nic i podeszła do jakiegoś chłopaka. Zobaczyłem też Taigę i Lucasa, czyżby mieli, gdzieś tutaj lekcje? Rozejrzałem się i dojrzałem inne osoby z drugiej C. Czyli zdecydowanie mają, gdzieś tutaj zajęcia. A z mojej klasy jak nikogo nie było tak nie ma. Podniosłem się i podszedłem do ,,klasy z którą mam niemiłe doświadczenia''.
- Ahoj - przywitałem się podchodząc do Lu
- Hej hej - odrzekł - Ches ogarniasz coś z francuskiego?
Zamrugałem szybko i uśmiechnąłem się. Lu pokiwał głową
- Dobra nie było tematu - zwrócił się znowu do Tai
Odwróciłem się i ujrzałem Anję siedzącą pod ścianą ze słuchawkami w uszach. Przykucnąłem przy niej i dotknąłem jej kolana. Dziewczyna podniosła na mnie wzrok i wyciągnęła jedną słuchawkę z ucha.
- Hej Anjeczko, jak się czujesz? - uśmiechnąłem się - Przepraszam, że wczoraj tak zwiałem... ale kot... no nie ważne, po prostu przepraszam...
- Um spoko.
- Robisz coś ciekawego dzisiaj po południu?
Dziewczyna podniosła jedną brew
- A o co chodzi?
- Wiesz, przyjechał park rozrywki i z chęcią bym się przeszedł, ale samemu to tak głupio... A Misiek jest już dzisiaj zajęty...
- Nie masz innych znajomych? - spojrzała na mnie uważnie
- Wiesz co... - obruszyłem się - Oczywiście, że mam. Jak nie chesz iść to nie.
<Anja?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz