niedziela, 20 sierpnia 2017

Od Nikiyame CD Nathaniel

Wyszłam z pokoju Natha i natychmiast pożałowałam, że nie wzięłam słuchawek ze sobą. Pospiesznie szłam w kierunku mojego pokoju, na korytarzu panowała cisza, więc tym bardziej chciałam się już znaleźć u siebie. Na szczęście nie miałam daleko, już po kilku minutach byłam w moim pokoju. Zamknęłam drzwi i od razu włożyłam słuchawki do uszu. Wolałam słuchać muzyki na słuchawkach nawet, gdy byłam sama; po prostu ładniej wtedy brzmiała. Słuchając jednej z moich ulubionych piosenek zaczęłam zastanawiać się, co założyć na wyjście z blondynem. Uznałam, że najlepszym wyjściem będą czarne spodnie, tego samego koloru bluzka i ciemnogranatowa bluza – moja ulubiona zresztą. Szybko przebrałam się i rozczesałam włosy, zostawiłam je jak zwykle rozpuszczone. Po ogarnięciu się spojrzałam na telefon w celu sprawdzenia godziny. Była 10:30, miałam więc jeszcze sporo czasu. Postanowiłam zrobić sobie kakao, od razu to zrobiłam, już po chwili siedziałam na łóżku z kubkiem w ręku. Zdałam też sobie sprawę, że Nath będzie pewnie pytał, gdzie pójdziemy po zabrania małego do weta. Koniecznie musimy iść do jakiejś kawiarni napić się czekolady ~ pomyślałam. Przypomniałam sobie też, jak chłopak grał na skrzypcach, moim ulubionym instrumencie. Był w tym naprawdę dobry - dźwięki wydobywające się spod smyczka były czyste, a blondyn grał harmonijnie, stawał się jednością z muzyką. Prawdę mówiąc zawsze chciałam grać na skrzypcach, ale jakoś nigdy nie miałam na to czasu ani pieniędzy. Pozostawało mi więc zachwycać się grą innych.
Nagle do głowy wpadł mi pomysł, który od razu rozścielił w mojej głowie nadzieję. Głęboko odetchnęłam i po chwili "zaćmienia umysłu" zaczęłam przemyślać ten pomysł. Uznałam, że to może się udać, ale zaraz potem nieco zmieniłam zdanie. Nie chcę narzucać się zbyt Nathowi, a poza tym... Poza tym skąd wezmę skrzypce? ~ pomyślałam, a moja pierwotna radość nieco opadła. Postanowiłam wszystko przemyśleć. Wiedziałam, że skrzypce to naprawdę trudny instrument, a nauka gry na nim nie idzie od tak. Zdawałam sobie sprawę, że czeka mnie ciężka praca.
Podczas intensywnego rozmyślenia nadzieja pojawiła się znowu. Może szkoła ma skrzypce do wypożyczenia? Jest przecież kółko miłośników sztuki, a muzyka to przecież także sztuka. Z radością poprawiłam słuchawki w uszach i upewniwszy się, że wszystko mam gotowe, oddałam się muzyce.
~~~~~~~
Z małą, czarną torebką na ramieniu, mnóstwem myśli w głowie i słuchawkami w uszach szłam na dziedziniec. Dwunasta miała być dopiero za siedem minut, miałam więc trochę czasu. Usiadłam na niskiej, zielonej ławce, w celu poczekaniu na chłopaka. Nawet nie zauważyłam, jak szybko minął ten czas - po, jakby mogło się wydawać, zaledwie chwili, blondyn usiadł obok mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie i wyjęłam słuchawki z uszu, zwinęłam je i włożyłam do torebki. Kiedy Nath zauważył, że "wróciłam" do świata, uśmiechnął się i poczochrał szczeniaka plączącego się pod jego nogami po głowie. Wyciągnęłam dłoń, aby psiak ją powąchał, i po chwili z zadowoleniem głaskałam go po mięciutkim grzbiecie.
- To co, idziemy? - zapytał Nath, na co pokiwałam głową.
Wstaliśmy z ławki i niespiesznie udaliśmy się w stronę Głównej Alei, z której zapewne mieliśmy pójść do weterynarza z małym.
~~~~~~~~~~~~
Po skończonych badaniach wyszliśmy z gabinetu, a Nath wypuścił z rąk o dziwo spokojnego szczeniaka. Z hasającego blisko nas psa przeniósł wzrok na mnie, a kąciki jego ust uniosły się, tworząc na jego twarzy łagodny, promienny uśmiech.
- To co, gdzie idziemy? - zadał pytanie, którego się spodziewałam.
- To może kawiarnia winoroślana? - zaproponowałam z lekkim uśmiechem.
Chłopak pokiwał głową.
- W sumie nawet ostatnio chciałem tam iść. Ona była jakoś przy Alei Głównej, tak?
Tym razem to ja przytaknęłam.
- Mijaliśmy ją w drodze do weta. - odparłam, chyba trochę zbyt cicho, ale blondyn na szczęście usłyszał.
- No to chodźmy.
Kilkanaście minut później byliśmy na miejscu. Z zachwytem rozejrzałam się po kawiarni i uśmiechnęłam się pod nosem - wnętrze było takie przytulne. Zajęliśmy stolik w kącie, psiak Natha od razu ułożył się pod krzesłem, na którym usiadł chłopak. Szczęście, że tutaj można przychodzić z psami ~ pomyślałam i wzięłam do ręki menu. Przez chwilę rozpaczliwie szukałam w nim gorącej czekolady, szybko ją znalazłam i odetchnęłam w duchu.
- Wybrałaś już? - dobiegł mnie głos Natha.
- Co? A, tak. - wbiłam wzrok w stolik. Jakie ładne drewno... - Gorąca czekolada.
- Okej. - odparł wesoło chłopak.
Po chwili podszedł do nas kelner. Nath złożył zamówienie, a ja w duchu podziękowałam mu, że zrobił to za mnie.
Na "dostawę" czekaliśmy kilka minut, które o dziwo szybko zleciały, i już po, jakby mogło się wydawać, chwili, kelner postawił przede mną czekoladę. Wzięłam małego łyczka, bo była gorąca, i postanowiłam zapytać o coś Natha.
No już, dalej ~ krzyczałam na siebie w myślach, a pod stolikiem nerwowo bawiłam się palcami. W końcu wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić.
- Nath... - zaczęłam, znowu trochę zbyt cicho, i poczułam, jak na moją twarz wypływają rumieńce, przez co jeszcze bardziej straciłam grunt pod nogami - Czy pomógłbyś mi... nauczyć się grać na skrzypcach...? Wypożyczyłabym z kółka miłośników sztuki. Tylko podstawy, nic więcej... - wymamrotałam i wbiłam wzrok w stolik.

Nath?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt