Rozważałem prośbę Niki nie dłużej, niż trzy sekundy, po czym z radosnym uśmiechem pokiwałem głową..
-Jasne,
że pomogę! Może nawet więcej niż podstawy, zależnie od tego jak Ci
będzie szkło. No i oczywiście, jeśli Ci się nie odwidzi. I jestem pewny, że świetnie będziesz sobie dawać radę!
Psiak, jak gdyby wyczuwając mój entuzjazm, zaczął skakać mi wokół nóg, przez co schyliłem się, żeby go pogłaskać uspokajająco.
-O-okey! Super, dziękuję! Będę twoją dłużniczką do końca życia - powiedziała Niki zdecydowanie bardziej ożywiona.
-Ejże,
bez takich. Nie oczekuję niczego w zamian, ani nawet nie wiem, jak się
sprawdzę w roli nauczyciela, ale przecież trzeba w życiu próbować nowych
rzeczy - mrugnąłem do niej, na co zaśmiała się. Musiałem przyznać, że
pewnie wyglądało to wyjątkowo głupio.
Rozmawialiśmy
jeszcze jakąś godzinę, głównie o Akademii, ale też o starych szkołach.
Generalnie nie było jakichś fajerwerków w opowieściach żadnego z nas,
jednak mile spędziliśmy czas. Na koniec poprosiłem kelnera o rachunek,
zostawiając na stole banknot, o zdecydowanie większej wartości niż
rachunek, dziękując z uśmiechem za obsługę.
-Smakowało Ci Niki? - spytałem uważnie obserwując dziewczynę.
-Tak,
ale nie powinieneś za mnie płacić... - powiedziała nieśmiało, ale na
szczęście nie robiła z tego afery, jak wiele osób by postąpiło. -
Dziękuję.
-Nie ma za co! - odparłem uśmiechając się serdecznie. - Właściwie, to... podeszłabyś ze mną jeszcze do sklepu muzycznego?
Czarnowłosa zamyśliła się na chwilę, uroczo marszcząc brwi, po chwili jednak przytaknęła.
W parę minut doszliśmy do sklepu, którego zdążyło mi
się już kilka razy mijać. Na półkach zauważałem produkty znanych,
dobrych marek, a wybór był naprawdę duży. Od razu skierowałem nas w
kierunku działu ze skrzypcami, szukając modeli firmy 'Ever Play'. Po chwili pochwyciłem jedną sztukę, która rzuciła mi się w oczy, wciskając je do rąk Niki. Pasowały jak ulał, więc bez słowa ruszyłem w kierunku kas, a Niki musiała podbiec, żeby mnie dogonić.
-Po co Ci nowe skrzypce? - spytała niepewnie, na co jedynie posłałem jej niewinny uśmiech.
Gdy
kasjer sprawdził produkt, podał mi cenę 150 funtów, które od razu
wręczyłem, mając je już wcześniej przygotowane. Po chwili zastanowienia,
chwyciłem jeszcze jeden futerał, dokładając do zapłaty pieniądze za
niego. Kasjer z uśmiechem policzył drugi produkt, pakując skrzypce do
futerału i przygotowując na blacie. Wziąłem nowy zakup w rękę, chwytając
drugą, rękę Niki i ciągnąc ją za sobą. Zauważyłem, że lekko się
zarumieniła, jednak nie zwróciłem na to uwagi, kontynuując swój marsz.
Zatrzymałem się dopiero przy wolnej ławce w parku Green Heels. Siadłem wygodnie, ciągnąc Niki za sobą.
-Skoro
mam cię uczyć, to nie będziemy cię zdawać na łaskę klubu, tylko
będziesz miała własne skrzypce - powiedziałem kładąc jej na kolanach
futerał z instrumentem.
Dziewczyna wpatrywała się chwilę zszokowana w przedmiot na jej nogach, by po chwili wbić we mnie spojrzenie mówiące 'czy ty sobie żartujesz?'.
-Nie
mogę tego przyjąć! To nie kosztuje dwa funty! - prawie krzyknęła
próbując wcisnąć mi to z powrotem, oczywiście bezskutecznie.
-Pieniądze
tutaj roli nie grają. Chcę Ci je dać, więc je daję i nie toleruję
sprzeciwu - mój ton był całkowicie poważny. - Pamiętaj czyim synem
jestem - powiedziałem, aby ją upewnić, że taka kwota to dla mnie tak
właściwie nic specjalnego.
-Dziękuję - szepnęła dalej niepewna, jednak wiedziała, że dalsza dyskusja nie zmieni rezultatu.
Przez następne kilka minut dziewczyna przyglądała się w instrument, jak zaczarowana i aż przykro mi było jej przerywać.
-Wiesz...
Robi się późno, więc powinniśmy już wracać - powiedziałem cicho, jednak
to wystarczyło, żeby dziewczyna szybko zebrała swój dobytek i wstała z
ławki.
Do
akademika wracaliśmy w ciszy, aczkolwiek zdawało mi się, że nikomu ona
nie przeszkadzała. Ja obserwowałem dziewczynę, która natomiast
obserwowała wszystko dookoła, wracając co rusz wzrokiem do czarnego
futerału. Pierwsze słowa padły z moich ust, w momencie w którym przekroczyliśmy próg akademiku.
-Dziękuję Ci za mile spędzony dzień.
-J-ja
również. Właściwie... Dziękuję Ci za wszystko - powiedziała bardzo
nieśmiało, przez co przypomniała mi się dziewczyna, którą spotkałem po
raz pierwszy w stajni, z uszami zatkanymi słuchawkami.
-Nie ma za co Niki - mówiąc to przytuliłem ją do siebie. - A teraz... Dobranoc, bo zrobiło się naprawdę późno.
Po
dwóch minutach znalazłem się w swoim pokoju, będąc już w przejściu
prześcigniętym przez psiaka, który wdrapał się na łóżko wyczerpany, tuż
po chwili zasypiając na mojej poduszce. Sam po szybkim prysznicu,
dołączyłem do niego, zasypiając niemal natychmiast.
Niiki? :>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz